Opowieść o śmierci, o miłości i o tym jak przeżyliśmy życie, czyli o sprawach najważniejszych. Dzieje się w kwartecie: trzech mężczyzn i kobieta. Mężczyźni, jak to faceci, rywalizują wciąż ze sobą, także o kobietę, ale są, w przeciwieństwie do kobiety, niedojrzali emocjonalnie. Mamy też dwa plany czasowe, dawno temu w RFN i obecnie w Australii. Dobra, dojrzała, filozoficzna proza.
Książkę autora wspaniałego „Lektora” można by zatytułować „Kobieta, jej kochanek, jej mąż i adwokat”, bo rzecz cała ma czworo głównych bohaterów. Kobieta to Irena, jej kochanek jest wziętym malarzem, zaś jej mąż, to obrzydliwie bogaty biznesmen. Panowie rywalizują o obraz namalowany przez malarza a przedstawiający Irenę, ale też walka toczy się o samą kobietę. Zaś adwokat, który jest jednocześnie narratorem, zamieszany jest w to wszystko jako prawnik malarza. Rzecz dzieje się w dwóch planach czasowych, dawno temu w RFN, chodzi pewnie o lata 80., i prawie współcześnie w Australii. Pod powłoką dosyć atrakcyjnej fabuły autor stawia ważne pytania: czym jest miłość? Jak godnie żyć? Jakimi wartościami winniśmy się kierować w życiu?
Książka świetnie przedstawia sylwetki mężczyzn goniących za sukcesem, którzy swoje dzieła, zarobione pieniądze, kobiety, dzieci, właściwie wszystko co posiadają, traktują jako symbole statusu. Są to dla nich kolejne eksponaty na wystawie życia, gadżety pokazujące jak wielki sukces osiągnęli. Wcale niemało takich facetów dookoła. A w gruncie rzeczy to ludzie smutni, nieciekawi i samotni.
A sam narrator książki, wzięty prawnik, też trochę taki jest, wychowany przez dziadków przeżył chłodne emocjonalnie dzieciństwo i pozostał osobą zdystansowaną. Życie ma poukładane do ostatniego szczegółu, nie lubi okazywać czy doświadczać uczuć: żonie zabronił płakać, dzieciom zresztą też. Dopiero pod koniec życia przeżywając magiczne tygodnie ze swoją prawdziwą miłością odkrywa ile stracił, odkrywa że ma serce, i daje sobie wreszcie pozwolenie żeby się rozpłakać.
To też przejmująca książka o umieraniu, o tym jak ważne jest być razem z osobą, która odchodzi. A przede wszystkim autor stawia ważne pytania, o tym co ważne w życiu, o naszym bilansie istnienia na tym padole który sporządzamy na łożu śmierci. Zaś (prawie) cała fabuła toczy się w otoczeniu wspaniałej i dzikiej przyrody australijskiej, co też ma aktualne znaczenie: pokazuje, że jesteśmy niczym wobec potęgi natury.
To dobra, dojrzała proza, stawiająca ważne egzystencjalne pytania.