Lesley Livinsgton jest pisarką i aktorką, żyje w Toronto, w Kanadzie. Oczarowana w młodym wieku historiami o mitologii i folklorze, starych cywilizacjach i legendarnych bohaterach, uciekała do całkowicie odmiennego świata mitologii greckiej czy celtyckiej, historii o innym świecie, faerie i królu Arturze. „Oddech Nocy” jest jej debiutancką powieścią, pierwszą częścią trylogii. Druga część „Cień światła” wyjdzie w październiku tego roku.
Siedemnastoletnia Kelley jest zachwycona, gdyż z dublerki zamieniła się w aktorkę, która będzie grała wymarzona rolę Tytanii. Całe jej życie kręci się teraz wokół teatru, gdzie za niedługo ma zgrać w spektaklu napisanym przez Szekspira - „Snu nocy letniej”. Jej największy kłopotem wtedy jest trema i zapomniane z nerwów wersy tekstu, jednak nie wie, że niedługo będzie to dla niej tylko błahostka. Jej świat wywraca się do góry nogami, gdy poznaje przystojnego nieznajomego o imieniu Sonny. Jest podrzutkiem, śmiertelnikiem, który został wykradziony ze swego świata i wychowany przez Faerie. Wraz z dwunastoma osobami jemu podobnymi czuwa nad bramą między światem śmiertelników i elfów. W święto Samhain brama uchyla się, a istoty nadprzyrodzone mogą przedostawać się do naszego wiata. Zaś co dziesięć lat jest to możliwe aż przez dziewięć nocy poprzedzających to święto. Dziewięcionoc jest bardzo niebezpiecznym okresem, zaś Dwór Unseelie nie posunie się przed niczym, by przedostać się do świata ludzi. To co wcześniej wydawało się Kelley zwyczajnymi bajkami z dzieciństwa, na jej oczach zamienia się w rzeczywistość.
Kelley jest osobą, która dąży za swym marzeniem i jest bliska jego realizacji. Chce być świetną aktorką i wie, że nie będzie to wcale proste. W tej powieści wykazała się odwagą i dużą siłą woli, jednak nadal pozostaje ona zakochaną nastolatką, pragnącą czegoś niezwykłego. Niestety to co jej się przytrafia, jest aż nazbyt niesamowite. Na szczęście radzi sobie całkiem nieźle, aczkolwiek jej dobroć serca nie pozwala jej we wszystko uwierzyć, a jej wyobrażenie o świecie się zawala. Sonny próbuje jej pomóc, gdyż stała się dla niego całym światem. Jest on bohaterem pozytywnym, ale również cierpiącym. Gdy wrócił do świata ludzi i zaczął go poznawać, zaczyna się zastanawiać, jakby to było gdyby nie był niewolnikiem elfów. W historii pojawiają się także postacie, które mogą być znane z fantastycznych opowieści czy nawet ze sztuki Szekspira, w której ma zagrać główna bohaterka. Puk, Oberon, Mabh… Są to istoty znane wielu z nas i to jeszcze przed przeczytaniem „Oddechu Nocy”. Bardzo ucieszyło mnie ich pojawienie się, gdyż sprawiały one, że stare bajki na dobranoc ożywały w wyobraźni czytelnika.
Co prawda fabule nie można zarzucić za dużo akcji, gdyż w książce nie dzieje wiele, jednak trzeba przyznać, że nawet zwyczajnymi czynnościami wykonywanymi przez Kelley czytelnik jest zainteresowany. Najwięcej działo się pod sam koniec powieści, ponieważ wcześniej tak naprawdę musieliśmy się zapoznać ze światem przedstawionym i sytuacją, zdarzeniami, które raz po raz nas zaskakiwały. W najmniej oczekiwanym momencie można było zauważyć coś niezwykłego i nieoczekiwanego, ale niestety niektóre rzeczy były oczywiste i nie dało się ukryć, że aż banalne do odgadnięcia. Mimo że takich fragmentów było niewiele to i tak zastanawiać by się można nad naiwnością postaci. Pomimo że było kilka minusów, to i tak byłam bardzo zaciekawiona i pochłonięta tą lekturą, przebiegając wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu, które obrazowały się w mojej wyobraźni.
Pani Livingston ma świetny styl pisania oraz operuje prostym i zrozumiałym językiem. Bez problemu oczarowuje odbiorcę swą opowieścią. Nawet najbardziej zwyczajne czynności, opisuje w sposób ciekawy i intrygujący. Nie zatapiała się w zbędnych opisach i płynnie przechodziła między różnymi scenami. To jak pisała nadrabiało wszystkie możliwe ułomności książki, gdyż bez żadnego kłopotu potrafiła wciągnąć każdego w swój świat, wyciągnięty wprost z naszych najskrytszych marzeń i ekscytujących historii.
„Oddech Nocy” jest dość lekką pozycją. Pochłania się ją w zastraszającym tempie. Gdy wczoraj ją otrzymałam, nie mogłam się doczekać kiedy zagłębię się w tym nieznanym mi dotąd wiecie i oczekiwałam wiele. Nie zawiodłam się, gdyż jestem wręcz zachwycona tą cieniutką powieścią. Kiedy kończyłam ją po jakiś trzech godzinach, byłam zasmucona tym, że to już koniec. Cieszę się, że druga część wyjdzie niebawem i czekam na nią z niecierpliwością. Polecam tę książkę wszystkim, którzy chętnie zanurzą się w wiecie, gdzie elfy istnieją, a pewna dziewczyna budzi się ze snu w zupełnie innym, aczkolwiek znanym jej dotychczas świecie.
Moja ocena 9,5/10
* cytat z „Oddechu Nocy”