„Wściekłość wody” to czwarty, przedostatni tom bestsellerowego cyklu fantasy amerykańskiej pisarki Elise Kovy. Cykl rozpoczyna „Przebudzenie powietrza”, a kontynuują „Upadek ognia” i "Zniszczenie Ziemi". W przygotowaniu jest ostatni, finałowy tom cyklu pt. "Kryształowa korona".
Mam odrobinę mieszane odczucia po przeczytaniu "Wściekłości wody". Bo z jednej strony dzieje się w tej części naprawdę dużo, jest wiele zmian, nowe relacje i mnóstwo zawirowań, a zwroty akcji pojawiają się niemal na każdym kroku. Dużo więcej można się też w tym tomie dowiedzieć o systemie magicznym i o magii, którą włada główna bohaterka. Nie brakuje też intryg politycznych, chociaż wojna się przecież zakończyła. Następuje eskalacja konfliktu, co pociąga za sobą zgubne skutki. Emocji również jest co niemiara. Z drugiej strony, nie do końca jestem w stanie pogodzić się z niektórymi rozwiązaniami fabularnymi, które zastosowała w tym tomie autorka. Są odważne, aczkolwiek ryzykowne. I z pewną śmiercią, którą uważam za bezsensowną. Bo tego, że ktoś musi zginąć w tej części się spodziewałam, bo autorka zdążyła mnie do tego przyzwyczaić i wręcz wyczekiwałam tego momentu. No ale nie spodziewałam się tego, co nastąpiło. Ta część złamała mi serce i do tej pory nie potrafię go posklejać. Nie chcę za bardzo spoilerować, bo "Wściekłość wody" to już czwarty tom cyklu, dlatego nie będę rozwijać swojej wypowiedzi. Dodam jednak, że bez chusteczek lepiej nie podchodzić do lektury, bo łzy leją się strumieniami i nie chcą przestać. W moim odczuciu ta część jest trochę bardziej przygnębiająca, a akcja nieco wolniejsza niż w poprzednim tomie, jednak nadal dynamiczna.
Powieść rozpoczyna się dość spokojnie, co jest trochę ciszą przed burzą, bo niedługo potem następuje wielkie "bum" i zaczyna się dziać. Vhalla - pierwsza od pięćdziesięciu lat Krocząca z Wiatrem pomogła cesarzowi wygrać wojnę i wreszcie odzyskała wolność. Przynajmniej pozornie, bo nadal pozostaje w ogromnym niebezpieczeństwie. Początek opowieści to próba dojścia do siebie głównej bohaterki i poukładania swojego życia od nowa. Schowała się i leczy rany. Jednak nigdzie nie może czuć się bezpiecznie. Zabrała ze sobą coś, za co wiele osób dałoby się "pokroić". Ciężko w tej sytuacji mówić o spokoju, a o wolności tym bardziej. Przed Vhallą jeszcze wiele wyzwań i walka o własne życie.
Pierwsza część powieści skupia się na Vhalli, przy której nie ma Aldrika, który mógłby bronić jej na każdym kroku. Dzięki temu bohaterka staje się jeszcze silniejsza. Wszystkie decyzje musi podejmować sama i chociaż jej wybory nie zawsze są trafne, są jej własne. Vhalla nie przestaje zadziwiać. W trzecim tomie bohaterka przeszła potężną przemianę. Bardzo wydoroślała i zrozumiała wiele rzeczy. Tym razem, z dala od księcia rozkwitła. Wie, co musi zrobić i wie, że musi zrobić to sama. Pod wpływem emocji popełnia błędy, co pokazuje tylko, że jak każdy z nas, nie jest idealna. Wspomniałam w swojej opinii na temat trzeciego tomu, że jest to bohaterka, która nie od razu wzbudza sympatię. Jednak z tomu na tom coraz bardziej zyskuje. W tej części polubiłam ją jeszcze bardziej. I chociaż odrobinę brakowało mi w pierwszej połowie Aldrika, uważam, że jego nieobecność dobrze Vhalli zrobiła i nieco poukładała w głowie. A czytelnikowi pozwoliła spojrzeć na nią trochę z boku i lepiej zrozumieć jej motywacje i postępowanie. Aldrik pojawia się dopiero jakoś w połowie książki. Pojawia się w pełnej krasie, bo wcześniej jest jedynie wspomniany. I, jak zawsze, nie zawodzi. Nie da się go nie kochać, chociaż użala się nad sobą podobnie jak wcześniej. Chociaż jest go w tej części mniej, przechodzi pewną przemianę. Jaką? Tego nie zdradzę, jeśli czytaliście poprzednie tomy, na pewno zechcecie sprawdzić to sami. Nie zawodzą również bohaterowie drugoplanowi, których jest w powieści cała masa. I trzeba przyznać, że wyszli autorce wyśmienicie. Szczególnie Daniel, Fritz i Victor. Zakończenie sztos! Kolejny raz autorka kończy tom w taki sposób, że nie można doczekać się kolejnej części. Tym bardziej, że nadchodzi finał, a w życiu bohaterów zaszły spore zmiany i nie wiadomo, czego jeszcze możemy się spodziewać.
"Wściekłość wody" to dobra kontynuacja cyklu, w której autorka poszła o krok dalej, serwując mocne, odważne rozwiązania fabularne. Czy wyszło to powieści na dobre, musicie ocenić sami. Ze swojej strony zachęcam do poznania całego niebanalnego cyklu, szczególnie, jeśli lubicie magię żywiołów, zwroty akcji, fabułę bogatą w wydarzenia i wyrafinowane intrygi. Dodając na koniec, że z racji przebiegu następujących po sobie zdarzeń, trzeba go czytać w kolejności chronologicznej.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.