Młoda arystokratka Madeline Hyde przyjeżdża z Londynu do swojej ciotki Hortense, nie tylko aby uleczyć złamane serce, ale również by uciec przed wścibskimi spojrzeniami tamtejszej socjety. Stara posiadłość na Wzgórzu Mgieł kojarzy się jej z beztroskim dzieciństwem i ma nadzieję, że tutaj wreszcie odnajdzie upragniony spokój.
Tymczasem u Lady Hortense gości również jej stara przyjaciółka panna Flora ze swym siostrzeńcem Clarkiem Cagwarem. Starsze panie zgodnie z najnowszą modą rodem z Ameryki, postanawiają zorganizować seans wywoływania duchów. Madeline, chociaż od początku sceptycznie nastawiona, postanawia wziąć w tym udział wyłącznie ze względu na ciotkę. Ale w trakcie wieczoru dochodzi do tragedii i jedna z osób przebywających w domu niespodziewanie umiera. Wśród zaproszonych gości wybucha panika; praktycznie wszyscy są święcie przekonani, że stoją za tym rozgniewane duchy, które w ramach zemsty porwały duszę zmarłego. Jedynym sceptykiem pozostaje Gabriel Ackroyd, który od razu uznaje ten wypadek za świetne zakamuflowane morderstwo. Madeline postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się, co tak naprawdę się wydarzyło podczas seansu zanim dojdzie do następnej tragedii. Jeszcze nie wie, że wszechobecnej mgle skrywa się zło, które tylko czeka, by móc ponownie zaatakować.
Czasem zdarzają się takie książki, które są po prostu niemożliwe do odłożenia. Nie ważne, że już świta za oknem a zaraz będzie trzeba wstać do pracy czy na uczelnię- nie odłożymy tej powieści, dopóki jej nie skończmy. I właśnie "Dama z wahadełkiem" jest jedną z tego rodzaju. Gdy tylko przeczytałam ostatnie zdanie, moją pierwszą myślą było "wow, co to była za historia!".Owszem, od samego początku zaintrygował mnie opis, to nie spodziewałam się, że autorka aż tak bardzo trafi w mój gust. Paulina Kuzawińska bardzo plastycznie i naturalnie oddała obraz świata z początku ubiegłego wieku. Szeleszczące suknie z gorsetami i fraki. Pierwsze nowinki techniczne, jak prąd czy automobile. Dodajmy do tego jeszcze nowomodne wówczas wirujące stoliki, wielką posiadłość otoczoną wrzosowiskami, zbrodnię, skrywane namiętności i mężczyznę z którym ciągnie się wielka tajemnica, a wychodzi nam pasjonująca historia, nawiązująca klimatem do najlepszych, gotyckich opowieści. Bardzo polubiłam również kreację głównej bohaterki. Chociaż Madeline wyrywa się z ówczesnych, ciasnych konwenansów to wciąż pasuje do swojej epoki, jeśli tak mogę to określić. Generalnie, bardzo często się zdarza, że w nowych powieściach dziejących się w dawnych czasach, bohaterowie mają zbyt współczesne myślenie, kompletnie nie pasujące do ramach czasowych w jakich przyszło im żyć. W przypadku "Damy z wahadełkiem" Kuzawińskiej sprawnie udało się oddać mentalność ludzi żyjących na początku ubiegłego stulecia.
I chociaż autorka wodzi nas za nos niemalże do samego końca, bardzo powoli odsłaniając kolejne elementy układanki, to dość szybko domyśliłam się, kto jest prawdziwym winowajcą i tego jakie pobudki za nim stały. Mimo troszkę oczywistej intrygi kryminalnej, muszę oddać autorce to, że niespodziewanym zwrotem akcji pod końcem książki, udało się jej mnie kompletnie zaskoczyć i pozostawić w osłupieniu na dłuższy czas. Mogłabym przewidzieć wiele, ale czegoś takiego kompletnie się nie spodziewałam. Jeśli zaczytujecie się w gotyckich powieściach albo uwielbiacie kryminały w stylu Agathy Christe, to "Dama z wahadełkiem" jest zdecydowanie książką dla was. Ja jestem pod wrażeniem stylu jakim posługuje się autorka jak i tym, w jaki sposób wykreowała swoją fabułę. I mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać więcej historii, które wyjdą spod jej pióra.