Nora Davids jest znakomitym chirurgiem. Po godzinach spędzonych w szpitalu wraz z przyjacielem prowadzi prywatną klinikę. Jej życie nie byłoby nadzwyczajne, gdyby nie fakt, że jest córką seryjnego mordercy. Dwadzieścia sześć lat temu Aaron Nierling okrzyknięty przez prasę Handyman, został zatrzymany i skazany na osiemnastokrotne dożywocie. Nora nie utrzymuje kontaktu z ojcem. Za wszelką cenę chce zapomnieć, że jest spokrewniona z tym człowiekiem. Zmieniła nazwisko i dba o swoją prywatność. Jednak spokój lekarki zostaje zachwiany, gdy w jej miasteczku dochodzi do dwóch morderstw na kobietach uderzająco podobnych do ofiar jej ojca sprzed lat. Obie zamordowane dziewczyny, zostają znalezione z odciętymi dłońmi, dokładnie, tak jak naznaczał swoje ofiary Aaron. Czy miasteczko w dwudziestą szóstą rocznicę schwytania Handymana doczekało się on swojego naśladowcy? Czy Nora ma coś wspólnego z tym, co się dzieje? A może została wytypowana jako kolejna ofiara?
Autorka wykreowała bardzo ciekawe postacie, zasiewając w każdym z nich ziarenko niepewności. Nora to enigmatyczna i ciekawa postać kobieca, wzbudzająca sympatię czytelnika. Chociaż czasami podejmuje głupie decyzje, czytelnik w miarę możliwości rozumie, co kierowało nią w przy jej podejmowaniu. Wydarzenia zostały przedstawione głównie z perspektywy Nory, co niestety zadziałało na niewielki minus. Czytelnik nie ma możliwości przyjrzenia się całej sprawie z szerszej perspektywy. Mamy kilka retrospekcji, gdy wracamy do wydarzeń z okresu poprzedzającego aresztowanie Aarona. Żałuję, że i w tym przypadku nie dostaliśmy możliwości przyjrzenia się występkom mordercy, co byłoby świetnym smaczkiem, ubarwiającym całą historię.
Najnowsza powieść Freidy to dobrze napisany thriller, w którym na czytelnika czeka zaskakujący finał. Podejrzewałam wiele postaci, co było zasługą autorki, która przy tworzeniu postaci zasiała ziarno niepewności. Jednak zabrakło mi szerszego wyjaśnienia całej sprawy, tak samo, jak zabrakło mi głębszego opisania, co kierowało Aaronem. Chętnie zajrzałabym w tej owładnięty szaleństwem umysł. Książkę czyta się bardzo szybko i z łatwością. Pióro autorki jest bardzo lekkie. W powieści mamy wiele niespodziewanych zwrotów akcji, sprawiających, że czytelnik zastanawia się, kto za tym wszystkim stoi. Pomimo że książkę przeczytałam jednym tchem, przed lekturą miałam nieco inne oczekiwania co do tej książki. Byłam pewna, że książka bardziej zmrozi mi krew w żyłach i będzie mi towarzyszyło większe napięcie, połączone z makabrą.
„Zamknięte drzwi” to ciekawy thriller, ale spodziewałam się książki bardziej mrożącej krew w żyłach. Przeczytałam wiele opinii zachwycających tę pozycję, co sprawiło, że nastawiłam się na trzymający w napięciu, przeszywająco niebezpieczny thriller, a dostałam ciekawą, ale zbyt łagodną książkę. Powieść ma natomiast ważne przesłanie. Możemy nie utrzymywać kontaktu z krewnymi, którzy w przeszłości popełnili straszliwe zbrodnie, możemy nie być zamieszani w ich szemrane interesy, a zawsze rodzinne piętno będzie się za nami ciągnęło. Rodziny się nie wybiera.
Podsumowując, „Zamknięte drzwi” to ciekawy thriller z zaskakującym zakończeniem i wyrazistą główną bohaterką. Jeżeli cenicie sobie thrillery, w których makabra nie odgrywa kluczowej roli, polecam wam nowość od Freidy.