Nieraz, nie dwa słyszymy o teoriach dotyczących alternatywnych światów, załamań czasoprzestrzennych i zjawiskach paranormalnych. Zapewne osoby, które nie interesują się tą tematyką, w ogóle nie zwracają uwagi na różnorodne doniesienie. A jak już, to patrzą na nie z przymrużeniem oka. Osobiście uwielbiam takie opowieści i często sama zastanawiam się, czy to możliwe, że jako ludzie nie dostrzegamy wszystkiego. Jako dziecko obserwowałam mrówki i wydawało mi się fascynujące, że one widzą przestrzeń w 2D. Nie zdają sobie sprawy, że istnieje inny wymiar wokół nich. A jeśli my też nie zdajemy sobie sprawy z tego, że istnieją inne wymiary, inne przestrzenie albo nieodbierane przez nas zjawiska?
Taya jest zwyczajną uczennicą, która, jak większość osób w jej wieku, lubi spędzać czas na spotkaniach ze znajomymi i rożnego typu rozrywkami. Pewnego późnego wieczora wpada na małą dziewczynkę. Dziecko nie chce odpowiadać na jej pytania i nagle znika w niewyjaśniony sposób. Lecz pewnego dnia Taya znowu dostrzega dziewczynkę, ale tym razem mała prowadzi ją w nietypowe miejsce, bo na cmentarz. Pokazuje jej tam coś wstrząsającego i zmieniającego całe życie nastolatki. Co to jest? Co czeka w przyszłości Tayę? I czy nasz świat jest dokładnie taki, jakim nam się wydaje?
Już od kilku miesięcy mam niesamowitą ochotę przeczytać jakiś komiks. Co prawda stawiałam raczej na mangę, ale nie mogłam się zdecydować. Tymczasem w moje ręce trafił komiks "Tamten świat". Od początku jego treść wydawała mi się intrygująca i całkowicie przyciągała moją uwagę. Spodziewałam się, że ta graficzna historia będzie w stanie przełamać wiele schematów i stereotypów, zaskakując mnie niesztampowością i świeżym spojrzeniem na tematykę. Czy tak właśnie było?
Ze smutkiem muszę przyznać, że sama fabuła bardzo mnie zawiodła i w ogóle nie spełniła moich oczekiwań. Przede wszystkim wydawała mi się całkowicie niepotrzebnie przyśpieszona, przez co traciła na logice i spójności. Momentami występowały olbrzymie luki fabularne, więc nie byłam w stanie zrozumieć wszystkich treści. W tym momencie upadł cały mój mit o niekonwencjonalności. Nie miało dla mnie większego znaczenia unikatowe spojrzenie, kiedy było tak bardzo niedopracowane.
Sama tematyka bez wątpienia niesie ze sobą wiele wartościowych refleksji. Od pierwszych chwil uświadamia przemijalność człowieka i przypomina, że każdy z nas codziennie podejmuje niezliczoną ilość decyzji, które wpływają krok po kroku na kolejne dni, by nas doprowadzić do samego końca. Lecz nieodzowne pytanie – co jest na końcu? Tutaj możemy iść według własnych przypuszczeń lub wiary. Tymczasem w "Tamtym świecie" dostajemy jedno rozwiązanie, które możemy przemyśleć. W tym wszystkim wybrzmiewają też konsekwencje naszych działań.
Do samych bohaterów niestety w ogóle się nie przywiązałam. Okazali się dość banalni i niewychodzący poza książkowy papier. Nie czytam zbyt wiele komiksów, ale w tym ewidentnie brakowało mi poczucia utożsamienia się i zwykłego kibicowania danej postaci. Tayi w ogóle nie polubiłam i nie jestem w stanie zrozumieć, czemu zachowywała się w taki, a nie jakiś inny sposób. Aczkolwiek polubiłam jej przyjaciółkę Aris. Z niej przebłyskiwała niepowstrzymana energia i magnetyzujące szaleństwo. Mimo że nie niosło to ze sobą większych uczuć wobec jej osoby, to raczej miło ją pamiętam.
Ostatnim aspektem, który chcę poruszyć, jest kreska autora. Nie mam żadnego plastycznego wykształcenia, jednak całe życie rysuję i mam pewnego rodzaju wymagania. Niestety i tutaj moje oczekiwania nie zostały spełnione, ponieważ rysunki wydają mi się po prostu przeciętne. W żaden sposób nie oddziaływają na moją wyobraźnię, co patrząc, że mam do czynienia z komiksem, raczej smutne.
Skrytykowałam wiele aspektów "Tamtego świat", jednak mimo tych wad muszę przyznać, że bawiłam się przy czytaniu i tak dobrze. Z tego względu nie żałuję, że zdecydowałam się na ten komiks i też Wam nie odradzam. Być może niektóre minusy nie przeszkadzają Wam tak bardzo jak mi. Bez wątpienia całość czyta się szybko, a po przeczytaniu pozostaje parę wartościowych refleksji.