Wizyta u lekarza nie jest najprzyjemniejsza. Obawiamy się przebiegu badania np. czy nie będzie bolesne, diagnozy, zaproponowanego leczenia. Podobny stres może dotknąć młodych pacjentów. Aby oswoić dzieci z lekarzem rodzice czasami sięgają po pomoc bohaterów bajek. „Pucio” jest dość popularną serią dla dzieci, a w jednej z odsłon jego przygód chłopiec zachorował i musi odwiedzić lekarza. Jaki przebieg będzie miała wizyta?
Widać, że Marta Galewska-Kustra dobrze przemyślała, co chce zawrzeć w tej publikacji. Autorka uczula dzieci na objawy choroby, opisuje przebieg wizyty, a także jak wygląda leczenie Pucia. To wszystko opowiedziano w formie historyjki, ale część treści jest wyraźnie wyróżniona m.in. wspomniane objawy, czy zawartość lekarskiej torby.
Chłopiec idąc do lekarza trochę się boi, ale miła pani doktor zachęca go do wspólnego zbadania pluszowego smoka – w tej formie zostaje opisana wizyta w gabinecie. Wszystko zostało przedstawione jasno i w przyjazny sposób, tylko trochę nie rozumiem, dlaczego badany jest smok, a nie Pucio. Obawiam się, że mogą znaleźć się dzieci, które będą oczekiwały wspólnej zabawy z lekarzem. A jak wiemy, ten raczej nie ma na to czasu.
Pacjent zbadany. Czas na diagnozę i receptę. Pucio dostaje krople na katar i inhalację. Super, że Marta Galewska-Kustra podjęła i ten aspekt chorowania, bo z podawaniem dzieciom leków bywa różnie. Nie wiem, jak u was, ale u nas: syrop jest bleee, krople do nosa nieprzyjemne, a inhalacja to nudy. Zazwyczaj muszę wołać na pomoc pluszowych kumpli mojej córki, ale fani Pucia może chętniej wezmą lekarstwo z ulubionym bohaterem. Autorka poświęca trochę więcej uwagi inhalacjom. Porównuje inhalator do aparatu tlenowego nurka nawiązując do zabawy Pucia w przedszkolu. Z perspektywy moich dzieci średnio udana analogia – zdecydowanie lepiej znany jest im inhalator niż sprzęt do nurkowania – jednak trafna (i to, i to ma maskę i ułatwia oddychanie). Dodam również, że w historii mama robi choremu koktajl pełen witamin. Genialna wzmianka, ale – mała uwaga – skoro wspominamy o witaminie C można by również wyliczyć, w których owocach i warzywach ją znajdziemy.
Jeszcze słówko o formie. „Pucio u lekarza” to kartonowa książeczka niewielkiego formatu (13,5x13,5 cm). Jak na tego typu publikację jest dość długa, bo ma aż 28 stron. Wizualnie robi bardzo dobre wrażenie. Kolorowa, mała, poręczna, ale obszerna. Skrojona na małego czytelnika, a rodzic wie za co płaci. Za porządny, pełen treści produkt.
Całkiem fajna sprawa z tym „Puciem u lekarza”. Marta Galewska-Kustra napisała kompleksową opowiastkę o chorowaniu i wracaniu do zdrowia. Przy pomocy małego bohatera udało jej się pokazać, że wizyta u lekarza i branie medykamentów to nic strasznego. Brawo. Temat ważny i nie można go odpuszczać. O ile zęby nie wypadną, jak się ich raz nie umyje to, brak współpracy z doktorem czy odmowa brania leków mogą mieć poważne skutki. Dlatego warto oswajać dzieci z lekarzem wszelkimi dostępnymi sposobami.