Czy zadawaliście czasami swojemu partnerowi to pytanie? Może jednak warto, nie jesteście ciekawi odpowiedzi? Myślę, że odpowiedzi na to pytanie usłyszelibyśmy tyle, ile osób by jej udzielało. Co człowiek, to zapewne inna odpowiedź.
To pytanie zadaje sobie również bohaterka najnowszej powieści Anny Bednarskiej „Co być zrobił, gdybyś mnie dogonił?”. Helena Maj, młoda pisarska, po udanym debiucie jedynej powieści właśnie o tytule takim, jak tytuł tej powieści, nie potrafi odnaleźć swojego miejsca w życiu. Ochoty ani pomysłu na kolejną powieść na razie nie ma. Na co dzień zajmuje się prowadzeniem warsztatów pisarskich dla młodych, jeszcze nie odkrytych talentów. Zajęciom tym Helena poświęca cały swój czas, chce swoją wiedzę i umiejętności przekazać kolejnych osobom. Jaka jest Helena? Wyzwolona, ambitna, odważna i pewna siebie, jednak z życiem osobistym na życiowym zakręcie. Zdążyła się uwolnić od byłego partnera Igora, jednak nie jest w stanie o nim zapomnieć. Jej myśli nieustannie krążą wokół niego, z utęsknieniem czeka na telefon od niego. Ale czy warto? Czy jest sens drugi raz wchodzić do tej samej rzeki i płynąć pod prąd?
Helena miewa trudne chwile, wtedy, aby się porządnie zrelaksować jedzie na lotnisko i przy szumie startujących samolotów się wycisza i uspokaja, koi swój wewnętrzny ból i rozterki. Cóż, ważne jest, aby każdy potrafił znaleźć najlepszy dla siebie sposób na relaks. Jego forma to sprawa indywidualna i osobista każdego z nas.
Jedną z uczestniczek warsztatów literackich jest Sara, młodziutka dziewczyna, zawsze będąca z boku grupy, nie rzucająca się w oczy. Jednak drzemie w niej niesamowity talent literacki. Helena otrzymuje namiastkę jej talentu, pod jej okiem Sara stara się pisać powieść obyczajową. Wkrótce Helena poznaje brata Sary, Antoniego, mężczyznę po przejściach, bardzo obcesowego i dziwnego. Nie pała on miłością do siostry, jest wobec niej bardzo surowy i stanowczy. Pomiędzy nimi wkrótce nawiązuje się nić sympatii. W postępowaniu bohaterki widać pewne sprzeczności, z jednej storni broni się przed tą znajomością, z drugiej, z dreszczykiem emocji oczekuje na kolejne spotkanie. Być może przeszłość zbyt mocno ją doświadczyła i po raz kolejny nie chce popełnić tych samych błędów. Czy coś głębszego wyniknie z tej znajomości? Czy Antoni i Helena znajdą w końcu wspólny język? Odpowiedź będzie zaskakująca.
„Co byś zrobił, gdybyś mnie dogonił” to powieść z gatunku obyczajowych, relaksujących pozycji dla kobiet. Ale smaczku i pikanterii książce dodaje pojawiający się od samego początku wątek zamachów bombowych. W mieście panuje panika, rozgardiasz, ludzie są przerażeni, zamachowca może uderzyć w każdej chwili i w każdym miejscu. Nie zna się miejsca ani godziny. To potęguje doznania, ogarnia nas dreszczyk emocji i podniecenia. W tym panującym klimacie problemy i rozterki naszych bohaterów tracą na znaczeniu, bo czym one są w obliczu nadciągającej katastrofy? Umiejscowienie problemów emocjonalnych bohaterów w samych środku aktów terrorystycznych umniejsza ich rolę i znaczenie, pokazuje jacy malutcy jesteśmy wobec zagrożeń istnienia wielu ludzi, wobec zdarzeń, na które nie mamy wpływu i którym tak trudno jest zapobiec. Więc starajmy się żyć pełnią życia, gdyż nigdy nie wiadomo, co będzie jutro. Żyjmy dziś tak, jakby jutra miało nie być.
Autorka prezentuje nam w powieści całą paletę psychologicznych portretów bohaterów. Zaczynając od Heleny, jej roztargnienia i nieobecności duchem, poprzez jej współlokatora Sebastiana, mężczyzny o upodobaniach homoseksualnych, krzywdzonego i oszukiwanego przez swojego partnera; krocząc dalej spotykamy Ingę – przyjaciółkę Heleny, zmęczoną życie i potrzebującą odskoczni od codzienności; następnie wkrada się do powieści Łucja - siostra Heleny, dla której nieoczekiwana ciąża jest powodem załamania i strachu oraz obawy przed zniszczeniem kariery zawodowej w korporacji. Jest jeszcze Antoni ze swoim wyobcowanym podejściem do życia, krytycyzmem i wiecznym niezadowoleniem oraz jego siostra Sara zakochana w starszym o kilkadziesiąt lat mężczyźnie, nie potrafiąca sobie poradzić z własnymi emocjami.
„Co byś zrobił, gdybyś mnie dogonił” to znakomita i dająca nadzieję lektura, z dozowaną delikatnie i powoli nutką refleksji, skłaniająca do odpowiedzi na trudne egzystencjalne pytania. Uczy nas, że nie powinno się oglądać za siebie, przeszłość należy zostawić za sobą i nawet nie zerkać w jej stronę. Ale też doskonale autorka wyłuskuje problemy i skłania nas do stworzenia własnej hierarchii problemów, nie każdy problem jest wart, aby się z nim zmagać, czasem warto pozwolić, aby sam potoczył się swoim torem i znalazł drogę do rozwiązania. Żyjmy pełnią życia, cieszmy się z danego nam dnia dzisiejszego, gdyż nie wiemy, co nas czeka jutro. Nie mamy pojęcia, czy jakiejś nieobliczalnej osobie nie urodzi się pomysł zagłady ludzkości? Miejmy więcej optymizmu, nie zamartwiajmy się na zapas, nie wracajmy też do smutnych i niemiłych wydarzeń z przeszłości. Kroczmy dumnym krokiem do przodu, rozwijamy się i realizujmy swoje marzenia. Nie oglądajmy się za siebie, tam nie znajdziemy szczęścia. Ono jest przed nami, tylko trzeba je złapać.
Polecam tę lekturę na długie, zimowe wieczory. Gdy za oknem prószy śnieg, weźcie do ręki „Co byś zrobił, gdybyś mnie dogonił” i spędzajcie miło i ciepło czas delektując się tą powieścią.