Wyobraź sobie, że w Twoim świecie panuje wieczna cisza. Nie słyszysz dźwięku głosów Twoich bliskich, przywołując je jedynie z pamięci. Nie wiesz, że ktoś właśnie ostrzegawczo użył klaksonu, byś nie wtargnęła na ulicę prosto pod koła jego samochodu. Dopóki się nie odwrócisz nie zdajesz sobie sprawy, że ktoś Cię woła. Tak wygląda teraz Twoja rzeczywistość- dźwięk jest czymś, czego pragniesz najbardziej na świecie, lecz nie możesz tego mieć. Już nie.
W tym wypadku Ally straciła nie tylko dziadków, ale i słuch. Od tamtej chwili nie słyszy; uczy się wszystkiego od nowa. Cała jej rodzina przystosowała się do jej niepełnosprawności, choć w głębi serca wciąż odczuwają ból. A jednak nikt nie spodziewał się, że eksploracja tajemniczych jaskiń sprawi, że przyzwyczajenie do braku dźwięków może ocalić życie. To, co wydostało się na światło dzienne z pieczar badanych przez naukowców przechodzi wszelkie ludzkie pojmowanie. Mają wielkość dobrze odżywionego kota, tyle że ze skrzydłami. Nie widzą, nie czują- reagują wyłącznie na najmniejszy nawet dźwięk. I są potwornie głodne.
Ally musi pomóc swoim bliskim nauczyć się żyć w ciszy. Tylko to może ich ocalić.
Możecie mnie nazwać niedouczoną, ale nie spodziewałam się, że istnieje coś takiego jak adaptacja książkowa- owszem, filmowa wersja to dla mnie nic nowego, ale książkowa? A zaczęło się od tego, że jakiś czas temu oglądałam film Cisza. A tu nagle czytam opis książki i wątki wydają mi się do siebie niezmiernie podobne... i kolejna niespodzianka, bo to wcale nie kopiowanie, lecz adaptacja. Na szczęście obie te historie różnią się od siebie, prócz oczywistych podobieństw- veps, czyli potworów z jaskiń i przymusu zachowania milczenia.
Ally wraz z babcią, rodzicami i młodszym bratem musi dotrzeć do bezpiecznego miejsca, za które obrali sobie dom zmarłych dziadków. Niestety przed nimi wiele kilometrów, a oni nie zdają sobie sprawę, jak pojawienie się vesp działa na ludzi... stają się nieobliczalni, żądni krwi. Wrogowie. Tym się dla siebie stali.
Od początku wiedziałam, że skoro główna bohaterka ma psa, to na pewno po kilku rozdziałach będę płakać; tak, tu będzie drobny spoiler. Nienawidzę, kiedy w książce umiera zwierzak, a niestety w przypadku tej historii nie było innego wyjścia- w końcu nie wytłumaczysz swojemu pupilowi, że ma siedzieć cicho, bo inaczej wszyscy zginą. To taka dygresja na marginesie.
Tim Lebbon ukazuje nam nowy świat, w którym niepodzielnie rządzą vespy. Początkowo ludzie nie wiedzieli, co skłania ich do ataku- głód czy może wyczuwalne zapachy? Jak walczyć z czymś, co wymyka się ustalonym przez społeczeństwo ramom?
Ale nie to było najgorsze; ludzie też zamienili się w bestie. Autor bardzo dobrze ukazuje nam upadek cywilizacji. Człowiek ma bardzo dużą potrzebę przetrwania, dostosuje się praktycznie do wszystkiego. Szkoda tylko, że w tej walce o przeżycie nie idziemy ramię w ramię, lecz eliminujemy także siebie nawzajem. Ally i jej bliscy byli wielokrotnie obiektem ataków, które drugiej stronie miały przynieść korzyść- ocalenie. Zresztą, czy i w naszym świecie tak nie jest? Tyle że nie tracimy życia, ale często działamy na szkodę bliźniego. Niszczymy siebie i świat, który nas otacza. Ciągle słyszy się o przekrętach, morderstwach, pastwieniu się nad dziećmi i zwierzętami. Nie od dziś wiadomo, że jeżeli ktoś jest w jakiś sposób inny, to od razu zostaje obiektem ataków, mniej lub bardziej agresywnych. Tacy są ludzie. Tacy jesteśmy. Bestie w ludzkiej skórze.
Milczenie czyta się niezwykle szybko, choć przez fakt, że obejrzałam wcześniej film, nie było już takiego efektu "wow". Raczej dopatrywałam się podobieństw, na szczęście nie znalazłam żadnych prócz tych, o których wspomniałam wcześniej. Można powiedzieć, że Natura stworzyła sobie tajną broń w walce z człowiekiem; miejmy tylko nadzieję, że vespy pozostaną tam, gdzie ich miejsce- czyli w wyobraźni.