„Tryb warunkowy” Hanny Cygler nie jest ckliwym romansem, jednakowoż pragnienia miłości jest w nim sporo. Gorących i powikłanych uczuć także.
Może krótko, kto z kim i dlaczego. (Właściwie to wydaje mi się, że jednak byłoby lepiej, gdy na pytanie dlaczego odpowiedzielibyście sobie sami po przeczytaniu). Zosia Knyszewska jeszcze jako podlotek w szkole średniej podkochuje się w swoim starszym kuzynie (Marcin), niejako za jego inspiracją zamierza studiować anglistykę, jednak nie w rodzinnym Gdańsku a w Warszawie, gdzie do kuzyna pracującego jako reporter dla jednej ze „stolicznych” redakcji będzie na wyciągnięcie ręki. Po zdanych egzaminach szybko jednak dowiaduje się, że umiłowany ma już inną wybrankę, z którą zamierza się związać. Jak powiedział, tak zrobił, akcja wartko się toczy… węzeł… Mendelssohn i w efekcie choroba z miłości u Zosi gotowa. Potem próby odkochania się, odwrócenia uwagi, stłumienia uczucia, później na scenę wkracza nowy adorator (Witek) i serce zaczyna szybciej kołatać, i dreszczyk na skórze, ale los łaskawy nie jest, żongluje bohaterami i ich perypetiami… I do Marcina serce się rwie, i bliskość Witka też przyprawia o oszałamiający zawrót głowy… Tyle na początek powinno Wam wystarczyć. No, może dodam jeszcze, że jest to pierwszy tom z trzech, w których bohaterką jest Zosia, później to już raczej Zofia, Knyszewska. Na razie jednak po kolejne nie miałam okazji sięgnąć, więc chwilowo skupię się na tym.
Dość szybko zagłębiałam się w historię życia bohaterki, bo akcja sprawnie się rozwija, by uniknąć nadmiernie długachnych opisów pojawiają się większe przeskoki czasowe, co – w mojej ocenie - pozytywnie wpływa na rytm opowiadania. Mamy też sporo dialogów, niewiele dłużyzn oraz – co mnie osobiście sprawiało frajdę – to zręczna konstrukcja dialogów – pojawiają się pomysłowe riposty i trafione repliki. Dlatego szykuj się, Drogi Czytelniku, Droga Czytelniczko, że uśmiech dość często może pojawić się na Twym obliczu.
Fabuła ma miejsce na przełomie lat 70-tych i 80-tych, a akcja dzieje się w Warszawie i Gdańsku. Podobał mi się pomysł pokazania życia bohaterów na tle wątków historycznych, jak np. powstanie Solidarności czy wybuch stanu wojennego, jednak wydaje mi się, że gdyby te elementy tematyczne były nieco bardziej i śmielej rozwinięte i nie chodzi mi tu zaraz o wiekopomne dzieło historyczne, to wówczas dla osoby w moim wieku, tj. 40 , akcja mogłaby się stać jeszcze bardziej interesująca, bo zyskałaby jeszcze bardziej na autentyczności i nabrałaby mocniejszych realnych rysów. Jednak powiedzmy sobie też szczerze, „Tryb warunkowy” to raczej nie jest książka dla osób w wieku 40 , ale to tylko tak na marginesie.
Zosia to młoda dziewczyna, nastolatka, wchodzi w dorosłość z nadzieją na szczęśliwe życie u boku wymarzonego partnera i właśnie na wyczekiwaniu tej jedynej miłości skupiają się głównie jej myśli. Skupia się momentami tak mocno, że aż gotowa jest dla niego – tego jedynego – przerwać studia, gdy będzie trzeba. Jednak za usprawiedliwieniem młodej Zosi niech przemówi fakt, że wówczas takie były czasy i takie obyczaje, że często panny wolały najpierw założyć rodzinę, a później ewentualnie dokończyć studia, choć w większości przypadków słowo „przerwanie” to eufemizm, bo w rzeczywistości niewiele dziewcząt kontynuowało edukację. Trochę mi tutaj też brakowało nieco szerszego zarysowania psychologii głównej bohaterki, jej własnych przemyśleń, nawet rozterek, mocowania się z codziennymi problemami – oczywiście, pamiętam wciąż, że to nie ja jestem wiekową target grupą.
„Tryb warunkowy” Hanny Cygler to tzw. przyjemne i ciepłe czytadło. Umili nam czas w tramwaju, w poczekalni, nada się też świetnie do wieczornej poduchy. Nawet jeśli drobne zakłócacze zewnętrzne odwrócą naszą uwagę od lektury, łatwo nam będzie wrócić do głównego wątku. Przy takich powieściach sympatycznie mija czas.