Cienie przeszłości recenzja

Minęły dokładnie trzy lata od momentu, kiedy pierwszy tom przeczytany trafił na moją półkę i od kiedy z niecierpliwością czekałam na drugi tom. Jednak mamy to 2024 tom 2 „Wiele do stracenia Cienie przeszłości”.

Jednak zacznijmy od początku Marek Marcinkowski to autor, którego większość może kojarzyć z edukacyjnych książek dla dzieci postanowił napisać również serię dla dorosłych czytelników.

Przeszłość niby kształtuje każdego z nas, jednak nieraz jest ona naszym największym błędem lub traumą, od której chcielibyśmy uciec. A jak wydaje nam, że się udało ona powraca, by znów namieszać w życiu. To właśnie spotyka Andrew Fresheta. Czy doradztwo finansowe, gdzie mowa o kwotach co najmniej sześcio zerowych to na pewno takie bezpieczne zajęcie. Wall Street to nie tylko wielkie pieniądze, ale ciągła zmiana, szacowanie zysków i strat, spadki i wzrosty. Czy w tym świecie istnieją jeszcze skrupuły i jaką cenę będzie trzeba zapłacić.

Ta książka to coś więcej niż historia nowojorskiego finansisty. To również wszystko, co dzieje się wokół niego. Bohater nie raz musi sprawdzać intencje innych wokół niego, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Rozgrywka z tym, co było i tym, co będzie.
Autor wie jak wciągnąć czytelnika w treść świata ryzyka. Książkę czyta się bardzo szybko. Chcę się poznać dalsze losy, odkryć skrzętnie chowane sekrety.
Jak już pisałam tę parę lat temu, gdy czytałam pierwszy tom bardzo chciałam poznać kontynuacje i nie zawiodłam się. Marek Marcinkowski umie pisać, więc poznawane kolejnych stron było przyjemnością.
Jednak, jak zastanawiacie się, czy trzeba czytać chronologicznie to tak. Ja się łapałam na tym, że niektóre szczegóły mi uciekły na przestrzeni lat, więc starałam sobie nieraz przypomnieć, co tam się działo dokładniej, więc bez wcześniejszej znajomości może być trudno.
Jeśli lubicie thrillery, których świat jest napędzany rządzą pieniądza to jest to pozycja dla was. To co gotowi na Nowy Jork, o jakim sporo osób marzy?

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl