„ Czy można krytykować partię? Można, ale to tak samo, jak całować lwa w dupę, niebezpieczeństwo spore, a przyjemność niewielka.” (str.174)
Ten cytat wiernie oddaje atmosferę tamtych czasów, lata 1949-1950.
Jest to pierwsza część sagi „ Spacer Aleją Róż”, w której fikcja literacka miesza się z prawdziwymi wydarzeniami. Bohaterami są rodzina zamożnych gospodarzy Szymczaków, którzy z pokolenia na pokolenie rośli w siłę i dorobili się sporego majątku. Rodzeństwo było ze sobą zżyte, pomagali sobie wzajemnie i wspierali się w razie potrzeby. Jak na chłopów byli oczytani, posiadali dobre maniery i aspirowali do wyższych sfer.
Całość trzymał w garści najstarszy brat Bronek. Jego siostrę bliźniaczkę bardzo boleśnie dotknął los. Miała dar widzenia. Większość jej wizji się spełniła. Widziała więcej niż inni. Średnia siostra była próżną istotą zapatrzoną w siebie. Najmłodsza Julia była rozsądną osobą mimo młodego wieku. Wszystkie siostry dotknęło nieszczęście. Ale były silnymi kobietami, które potrafiły stawić czoło losowi.
Mimo, że wojna się skończyła nastały trudne, komunistyczne czasy. Stawiano na kolektywizację rolnictwa, co nie wszystkim było na rękę, bo mieli świadomość utraty majątków. Bogactwo Szymczaków kłuło w oczy innych gospodarzy, państwa z dworu, a po wojnie władzy ludowej. W końcu odgórną decyzją odebrano im ojcowiznę. Z dnia na dzień zostali niemalże z niczym. Największy wróg rodziny został przewodniczącym spółdzielni.
W tej sytuacji Bronek opuścił wioskę, udając się do Nowej Huty, w której zastał chaos i błoto. Początki były trudne. Obserwujemy jak powstawała nowa dzielnica Krakowa. Większość pracowników pochodziła z ubogich wsi. Liczyli, ze praca tam pozwoli wyrwać im się z biedy. Zarobki były liche, nieproporcjonalne do ich ciężkiej pracy. Warunki w barakach były okropne. Do tego dochodziła niechęć autochtonów, niezdrowa rywalizacja, bicie rekordów na pokaz, stawianie kolejnych wyzwań. Można powiedzieć siłowe budowanie socjalizmu. Powoli ludzi to męczyło. Chcieli normalnie pracować i mieć czas na odpoczynek.
Bronkowi dokuczała samotność i tęsknota za rodzinnymi stronami i bliskimi. Po czasie zagubienia odnalazł siebie, swoje miejsce w odległym świecie. Doczekał się jako przodownik własnego mieszkania, w którym zagościła najmłodsza siostra. Na skutek zaistniałych okoliczności zmuszona została do opuszczenia wsi. Miała świadomość, że w jej życiu zachodzą nieodwracalne zmiany. Nowe miejsce spodobało jej się a Krakowem była zachwycona.
To piękna powieść. Autorce udało się odtworzyć wiernie atmosferę tamtych czasów. Stworzyła bohaterów, którzy byli silnymi osobowościami i musieli zmagać się z tym co im życie przyniosło, a trzeba przyznać, że nie było ona dla nich łaskawe. Nie dosyć, że odebrano im gospodarstwo prowadzone z dziada, pradziada, to jeszcze w wyniku reformy walutowej stracili większość swoich oszczędności.
To powieść o miłosnych rywalizacjach, trudnych miłościach, tęsknocie za rodzinnymi stronami, rodzinnych tragediach, podłości niektórych ludzi i zemście.