Książkę poleciłabym … nie tylko dzieciom. Prawdę powiedziawszy: lektura sprawiła, że ja sama na chwilę zapomniałam o świecie. Co też ja tutaj wypisuję? Wyruszyłam w wyobraźni w świat. Uwolniłam się od zadań domowych (dzieci), obowiązków, pracy. Proszę Państwa: jedziemy do Japonii. I to zaraz.
Książka Zofii Fabjanowskiej – Micyk pokazuje, jak egzotycznym krajem dla nas Polaków jest Japonia. Mogłam tego doświadczyć kilka lat temu, kiedy w warszawskim liceum pracowała ze mną Japonka, która uczyła naszych uczniów japońskiego. Dla niej Polska też była „szokiem”. Zatem reakcja w obydwie strony – podobna. Ale właśnie dzięki takim różnicom świat jest ciekawszy, piękniejszy, bardziej tajemniczy.
Lektura dotyka wielu aspektów życia: nie tylko codzienności, dzięki której najlepiej poznać prawdziwego Japończyka. Jest i historia, i kultura, polityka. Mnóstwo ciekawostek, które u polskiego czytelnika wywołują zdziwienie. Moje dzieci z otwartą buzią wysłuchały informacji, że w japońskich szkołach nie ma instytucji pań sprzątaczek. To uczniowie sami po skończonych zajęciach zakasują rękawy i zabierają się do pracy. Porządkowanie sal lekcyjnych, łazienek i korytarzy należy właśnie do nich. Albo kuchnia japońska: lody o smaku ośmiornicy, lizaki z ciekawą wkładką - mianowicie: suszoną rybą. I śmiech – reakcja na „daj dziobu”, co oznacza:” Wszystko w porządku”, a nie: „daj dzioba” (daj buziaka). Takich niespodzianek jest tu naprawdę sporo. Autorka wyjaśnia wiele tajemnic, burzy stereotypy, wchodzi do japońskich domów, sprawia, że dociekliwy młody czytelnik (i nie tylko) będzie ukontentowany (to zresztą cel całej serii).
Całość podzielona na 34 rozdziały. Najpierw ciekawy wstęp z informacjami geograficznymi i miejscami, które warto odwiedzić. Obok miejsc znanych, jak: Kioto, czy Góra Fuji długa lista miejsc osobliwych, do których rwie się serce i dusza ciekawa świata. A dalej to już feeria barw, dźwięków, smaków, pojęć. Tradycje, które mają swoje korzenie w dalekiej przeszłości, różnorodność, która pasjonuje, a jednocześnie trochę onieśmiela. Niesamowicie bogata historia, język i alfabet przypominający małe mróweczki. Dziwne przyzwyczajenia (dla nas): jak niewygodne łóżko (właściwie jego brak), brak stołu na „wysokich” nogach, gumowe domy, umiłowanie pracy, świętowanie jak rok długi, kapcie do toalety, dieta wodorostowa, karłowate drzewka, kąpiele przed … kąpielą, złodzieje w skarpetkach, papierowe zabawki orgiami. To zaledwie szczypta tego, co znajdziecie w tej książce.
Ciekawym zabiegiem autorki są wtrącenia w języku japońskim. Nie przeszkadzają one jednak absolutnie w lekturze. Wręcz przeciwnie – dodają one uroku, tworzą egzotyczny klimat i warunki do nauki japońskiego. Kolejny plus dla tej książki – to język. Krótkie rozdziały przypominają gawędy, a gawęda ma to do siebie, że chce się jej słuchać. To nie klasyczny przewodnik z ”suchymi”, rzeczowymi informacjami. Autorka sięga po liczne ciekawostki, również legendy, przypowieści. Na końcu słowniczek z ważnymi słowami i zwrotami (spokojnie jest zapis fonetyczny) i przepisy na kilka oryginalnych potraw japońskich: onigiri, anko i matcha latte.
Całość ciekawie zilustrowana przez Joannę Grochocką. W stylu japońskim, co dla mnie osobiście oznacza połączenie tradycyjnego z nowoczesnością. Delikatne rysunki, z dużym udziałem ulotnego różu. Jak płatki z wiśni na wiosnę, którymi Japonia obsypana jak długa i szeroka. Jest subtelnie i egzotycznie. Ważenia po lekturze? Ogromny apetyt na Japonię. Ale nie w sferze wyobraźni i marzeń. Kto wie, może kiedyś….
http://poleczkazksiazkamibeel2.blox.pl/html