„Przypływ,
odpływ, fala
za falą, wieczną
mantrę morze
nuci. Przypływ,
odpływ,
oddech czasu,
co odeszło,
kiedyś wróci” *
Stoisz na werandzie, jest wieczór, prawie noc, gdy nagle do uszu dobiega dziwny, lekko mechaniczny i powtarzający się dźwięk. Okrąża cię, otacza z każdej strony, jak nieuchwytna pajęczyna, z której nie możesz się wyplątać. Narasta z każdą chwilą, świdrując w uszach tak mocno, że niemal czuć jak powietrze dookoła lekko drży i faluje. Łopot skrzydeł.
Diabelski chichot niosący się w ciemność.
Chłodny powiew na policzku.
Ciemność, coś. Strach w tobie
Otarcie o policzek. I cisza.
Co to było? Albo – co to jest? Czego chce?
Strach paraliżuje ci nogi i umysł i wybija z rzeczywistości.
Taka jest Suwalszczyzna i jej niezgłębiona historia, którą tworzyli ludzie jacy tu żyli i tu umarli. A umierali w różnych okolicznościach i niejednokrotnie ich dusze nie zaznały spoczynku wiecznego. I przyroda o tym wie, czuje ich stałą obecność i gniew i płacz i smutek i przejmującym szumem liści szuka im ukojenia. Krew spod ziemi wypływa na powierzchnię, barwi burą czerwienią to, co rośnie na niej, mami ludzki wzrok, odstrasza wrażliwych. Przyroda i dusze szukają spokoju, śpiewają pieśń, którą słyszą wybrani. Dusze wołają o ratunek.
A ty je słyszysz. Jesteś tą, która czuje więcej.
Powietrze drży, coś jest nie tak – coś w tobie gra nerwową podejrzliwością.
Bagna rozmiękłą breją buzują we wnętrzu.
Szumią wody jeziora, w którym śpią one...
Budzą się legendy.
Koło ciebie pojawiają się nowi ludzie, którym nie potrafisz w pełni zaufać. I choć nie jesteś sama, to nie odczuwasz ich obecności, nie żyjesz teraźniejszością. Historie w twoim umyśle zabierają cię w inną przestrzeń. Wiele pytań w tobie zbija się w kołtun. Lecz wiesz, że wielu z nich lepiej nie zadawać, niektórych odpowiedzi lepiej nie słyszeć.
Sama próbujesz łatać zasłyszane opowieści ludzi, które rozłażą się w szwach. Próbujesz je nieporadnie poskładać, wymyślasz dziwaczne wyjaśnienia, dzięki którym świat by nadal istniał. Tracisz wiarę w siebie samą. Czujesz, że jesteś za słaba w obliczu tragedii, jaka się tu wydarzyła, a która teraz szuka swego końca.
Ludzkie cierpienia żłobią ciemne zmarszczki na twojej twarzy. Boisz się, że kiedyś zgaśniesz od ludzkiego bólu w sobie. Ale teraz, patrząc na przeszłość, zastanawiasz się, czy to możliwe, że zmarli wciąż żyją w ciałach swoich wnuków?
Wiesz, że przyszłość jest lżejsza niż piórko, jakby nie było jej wcale. Ale to, co się wydarzyło, waży więcej. Są historie ciężkie jak kamienie, które trzeba połknąć, żeby się czegoś dowiedzieć o człowieku. Śmierć goni, wieczność czeka.
I przychodzi wybawienie od potępienia, ratunek od ciebie. Kości zostają odkopane i pochowane wedle szacunku, zachowania godności i czci. Bo nawet po śmierci ciało na to zasługuje. I choć martwe oczy i kościste ciało nie są podobne do żywej kobiety, to wiesz, że to ona. Że łza po niej nie zostanie zapomniana, że oczyści to zło jakie było.
Jesteś medium. Jesteś Matylda. Mieszkasz tu i choć stąd wszyscy uciekają, ty nie. Tobie jest tu dobrze, bo dusze innych są ci w pewien trudny do wyjaśnienia sposób, bliskie.
Tu, na Suwalszczyźnie toczy się teraz twoje życie. Tu też otwierasz się na nowe uczucie i na obecność kogoś koło siebie. Zrucasz z siebie lęki i obawy i zaczynasz po codzienność sięgać z apetytem.
Pancakes`y z rana, miód i dżem i jogurty w słoiczkach i kawa – wszystko czeka na ciebie. Przyjdź boso, uśmiechnij się, zamknij oczy i poczuj siebie teraz... Siebie z nim w tej kuchni.
Serce bije, jest ci dobrze. Już nic ci nie grozi. Teraz, bo przeszłość jest stale żywa i pewnie któregoś dnia da o sobie znać. Ale teraz jest spokój i wdzięczność .
To są moje uczucia, odczucia i zmysły.
O tym jest dla mnie ta powieść.
„Otchłań zapomnianych” eterycznością oplata podczas czytania. Niespostrzeżenie odnajdujesz w niej siebie, dlatego wnikasz w nią i nią oddychasz. Tak się dzieje, ot, niewytłumaczalnie...
To magia treści budząca się spod traw, po których stąpasz.
Historia wrasta w ciebie na zawsze.
* Magda Czapińska
#agaKUSIczyta