W Bieluszewie powoli rozgaszcza się lato. Wydawać by się mogło, że mieszkańcy odzyskali spokój po ostatnich wydarzeniach, ale jest on tylko pozorny. Okolicą wstrząsa zagadkowa śmierć syna jednego z europosłów i morderstwo młodej dziewczyny... Natomiast samą Matyldę martwi fakt pojawienia się nowego sąsiada i sprzedaż siedlisk, które wcześniej należały do Hanki i Anieli. Jednak ciekawska, uparta Mati nie zamierza się temu wszystkiemu przyglądać z boku... Po raz kolejny wpada w sam środek nadnaturalnej afery...
Autorka urzekła mnie już swoją pierwszą powieścią, a każda kolejna tylko utwierdza mnie o jej pisarskim geniuszu i niesamowitej wyobraźni. Jeśli styl pomimo ciężkości opowiadanych zdarzeń niezmiennie pozostaje lekki, obrazowy, pozbawiony wulgaryzmów, ale też wzbogacony lokalną gwarą oraz nutką humoru. Po mistrzowsku łączy ze sobą rozmaite gatunki niczym krawcowa kawałki materiałów, a także sprawnie lawiruje między teraźniejszością i przeszłością. Pisarka jak mało kto potrafi umiejętnie stopniować napięcie, atmosfera z każdą chwilą gestnieje, by w końcowej fazie przybrać konsystencję bardziej lepką niż smoła. Intryga, jaką tym razem nam zaserwowała, sprawia, że dreszcze przechodzą po ciele, a groza w jej wykonaniu nie ustępuje tej wiktoriańskich lekturach. Wciągająca fabuła, barwni bohaterowie czy wszechobecny suspens nie pozwalają oderwać się od tej pozycji nawet na chwilę.
Znajdziecie tu wszystko to, co zachwycało już wcześniej w twórczości Katarzyny Kuśmierczyk. Doskonale oddany klimat małej wsi, przepiękne obrazy czy zabytki, lokalny folklor oraz oczarowujące wątki paranormalne. Ja przepadłam po zapoznaniu się z legendą o Jegli, (nie będę jej tu teraz przytaczać, żeby nie psuć Wam przyjemności z lektury), która w swym przekazie okazuje się jak najbardziej aktualna do dziś, gdyż mówi o uprzedzeniach, ludzkiej zawiści, ale również o miłości i szczęściu.
Najbardziej poruszył mnie jednak motyw związany z dawnym folwarkiem, do którego "wpadli" rozszalali żołnierze radzieccy. Mimo że, jak mniemam, akurat historia rodziny Mszczonowiczów jest fikcyjna, to barbarzyńskie zachowania jakich dopuszczali się nasi pseudo wybawcy, niestety są już faktem. Autorka w bardzo przejmujący sposób zarysowała ten okres w dziejach naszego kraju na przykładzie regionu Suwalszczyzny. Ciężko czytać te fragmenty ze spokojem, aczkolwiek uważam, iż jak najbardziej trzeba wspominać o tych dziejach, aby nie zapominać o ofiarach i oddać im hołd chociażby poprzez pamięć.
Kasia dysponuje sporą wiedzą o terenach, które zamieszkuje, co widać praktycznie na każdym kroku i sprawnie potrafi dzielić się nią z czytelnikiem, nie zasypując go suchymi faktami, ale świetnie wkomponowując ją w treść. Jest również znakomitą obserwatorką ludzkiej natury, pokazując zalety człowieka, ale też obnażając największe wady bądź słabości. Wszak to "nie miejsca są złe, tylko ludzie". Znajdziecie tu doskonałe studium charakterów lub psychologiczny wymiar osobowości człowieka. A to wszystko zostało okraszone niesamowitą nadnaturalną atmosferą przesiąkniętą mrokiem oblepiającym niczym pajęcza sieć.
To znakomita lektura dla tych, którzy lubią poczuć dreszczyk emocji, zanurzyć się w tematach nie z tego świata, ale także dla odbiorców mocniej stąpajacych po ziemi, ale za to ceniących sobie dobrze dopracowanych bohaterów, wspaniale skomponowaną intrygę czy szukających drugiego dna i tematów do refleksji. Dla mnie ta powieść to mistrzostwo, pod którego rekomendacją podpisuje się nie dwiema rękami, a całą sobą!!!