“It’ll always be you” to pierwsza część cyklu Lost Myself. Jest chwytająca za serce historią o pogodzeniu się ze stratą bliskiej osoby, wybaczaniu i odkrywaniu prawdy.
Lilianna wraz ze swoim chłopakiem Dylanem uległa wypadkowi samochodowemu. Chłopak został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, jednak jego stan był na tyle poważny, że po kilku miesiącach zmarł. W życiu nastolatki nagle pojawił się Ethan, którego nienawidzi od ich pierwszego spotkania. Jednak okaże się, że chłopak odegra istotną rolę w poznawaniu prawdy o przeszłości dziewczyny, która ujawni istotne fakty z tragicznego wypadku.
“Dałeś mi nadzieję na to, że jestem czymś więcej niż problemem. Że jestem czymś więcej niż coś, co trzeba zwalczyć, zaakceptować czy rozwiązać”.
[współpraca reklamowa @wydawnictwoniezwykle ]
Byłam bardzo ciekawa historii Lilianny i Ethana po zapoznaniu się z opisem, motywami czy fragmentami. I jak dla mnie książka była dobra. Pojawiło się w niej kilka elementów, które spowodowały, że nie do końca przypadła mi do gustu.
W moim odczuciu styl pisania autorki jest bardzo lekki i przyjemny, przez co bardzo szybko czytało mi się tę historię. Jednak momentami odczuwałam, że w książce pojawia się za dużo przekleństw. Jak normalnie mi nie przeszkadzają to w tej pozycji, aż mnie raziły. Miałam wrażenie, że zostały wplatanie na siłę w niektóre dialogi.
Główny bohater mono mnie irytował przez większość książki. I rozumiem, dlaczego tak został przedstawiony, jednak momentami nie widziałam w tym logiki. Chłopak nagle pojawia się w życiu dziewczyny, która nawet nie wiedziała, że bywał on w jej domu. Zaczął się pojawiać wszędzie tam, gdzie ona i to przeważnie w momentach, w których potrzebowała pomocy. Momentami miałam wrażenie, że ją śledził. Jednak z czasem stał się troskliwy i wspierający. Jednak i to nie sprawiło, że w stu procentach go polubiłam.
Fabuła mi się spodobała. Cały czas ciekawiło mnie co będzie dalej. A najbardziej chciałam się dowiedzieć, dlaczego Ethan tak nagle pojawił się w życiu Lilianny. Poza tym bardzo zaciekawił mnie wątek dotyczący zmarłego chłopaka Lilianny. Historia ma tajemniczy i trzymający w napięciu klimat, który sprawił, że nie mogłam się od niej oderwać.
Podczas czytania towarzyszyły mi również inne emocje. Często się uśmiechałam z rozbawienia czy rozczulenia. Mimo wszystko bohaterowie mieli swoje urocze momenty. A nawet historii udało się mnie wzruszyć, przez co łza zakręciła mi się w oku.
Na zakończenie dodam, że jestem bardzo ciekawa drugiej części z tego cyklu, ponieważ pomimo mankamentów bawiłam się bardzo dobrze, czytając tę historię.