Christine recenzja

Stephen King jest dla mnie absolutnym mistrzem w dziedzinie horrorów i dzieł grozy. Dotyczy to zarówno książek jak i filmów nakręconych na ich podstawie. Genialny pisarz dla tych, którzy lubią się bać i dla tych, którzy szukają najlepszych z najlepszych w tym gatunku.

Bohater ,,Christine" to nastolatek Arnie, niezbyt lubiany i zakompleksiony chłopiec, którego życie nie różni się niczym od codzienności jego rówieśników i nielicznych przyjaciół jakich posiada. Życie Arniego zmienia się jednak w momencie, gdy staje się właścicielem na pozór zwyczajnego samochodu Christine. Samochód, można by rzec, jak każdy inny, niepostrzeżenie staje się ulubioną zabawką bohatera a z biegiem czasu przejmuje kontrolę nad życiem chłopaka...

Autor udowadnia, że źródło naszego strachu może kryć się dosłownie wszędzie, nie tylko w wyeksploatowanych już motywach duchów, pozaziemskich istot, zjaw czy wampirów. Pozornie zwykły samochód staje się przerażającym koszmarem, a ciężko jest nam wyobrazić sobie taki koszmar, którego przedmiotem jest stary, zniszczony i mało atrakcyjny pojazd. Książka dość ciekawa, momentami ciężko się od niej oderwać. Ma swój klimat a ja, jako fanka horrorów, momentami bałam się bardziej niż planowałam, jednak były to tylko momenty. Oczywiście przeczytać warto, choćby przez sam szacunek do nazwiska autora. Książka jest przykładem na to, że bać się możemy zawsze i wszystkiego. Potrzebny jest tylko ktoś tak genialny jak Stephen King, który potrafi wydobyć ten strach z najdalszych zakamarków naszego umysłu. Mimo wszystko, spodziewałam się większego boom'u, nie powaliła mnie...