„Cholerne Twin Peaks na miarę lokalnych możliwości. Sekrety małych miasteczek bywają pikantniejsze niż papryczki chilli”
Borne Sulinowo. Polskie wrzosowiska, wśród których skrzętnie ukryto tajemnice z czasów rosyjskiego garnizonu.
Kuba Krall, najlepszy fotograf wojenny zmagający się z syndromem stresu pourazowego oraz alkoholizmem, na prośbę, a właściwie zlecenie swojego dawnego kolegi, a dziś rosyjskiego oligarchy Borysa Morozowa, po latach powraca do Bornego Sulinowa by zostać fotografem na ślubie Morozowa. Podczas wesela zostaje brutalnie zabity bliski współpracownik Morozowa, Anton Gorbaczow, a jego śmierć jest początkiem skomplikowanego dochodzenia, które prowadzi do wydarzeń rozgrywających się w Bornem ćwierć wieku wcześniej.
Główna fabuła toczy się w roku 2014, a przeplatana jest historią z przeszłości oraz fragmentami pamiętnika jednej z postaci. Motywem przewodnim poszczególnych wątków są właśnie fotografie, te obecne i z czasów miasteczka garnizonowego, w których kryją się wskazówki co do rozgrywających się zdarzeń. "Fotografie jako świadkowie. Fotografie, które należy odpowiednio odczytać".
Luźne nitki tej wielowątkowej powieści powoli, niemal sennie, splatają się ze sobą tworząc nieprawdopodobną całość. Niektóre epizody mają związek nawet z wojną w Afganistanie, gdzie nijako początek miała pewna znajomość, która ostatecznie doprowadziła do tragedii. Tak naprawdę przez większość fabuły poruszamy się w sferze domysłów, nic nie jest pewne, nic nie jest oczywiste, tropy są mylone, akcja zmienia kierunek. Dopiero pod koniec książki można się spodziewać pełnego obrazu wydarzeń, kluczowi bohaterowie dokonują ekspiacji, a podkomisarz Rojczyk zdobywa kluczowy dowód.
Powiem wprost: jestem zachwycona tą powieścią. Zostałam pochłonięta i wchłonięta. Autentycznie ciekawy wątek kryminalny z szeroko rozbudowaną warstwą obyczajową i interesującym tłem historycznym sprawiły, że powieść tchnie niesamowitą świeżością. Nie sposób się oderwać od tego wykreowanego przez autorkę świata. Niemal cały czas panuje duszna atmosfera, podszyta tajemnicami, gęsta od niedomówień, a w niej poruszają się bardzo zróżnicowani bohaterowie. Neurotyczny, trochę przewrażliwiony i pogubiony Kuba Krall, nadpobudliwa, przemądrzała i dyskryminowana przez przełożonego podkomisarz Inga Rojczyk, pewny siebie, władczy i przebiegły oligarcha Borys Morozow, zimny, opanowany i skryty Aleksander Zimmin oraz niezrównoważona psychopatka Ola Aleksandrowa.
Autorka zręcznie wplata również wątek społeczny ukazujący relacje polsko-radzieckie (rosyjskie), obszarnicze i imperialistyczne zapędy Rosjan, ich chore poczucie własności i chęć posiadania oraz niekończącą się grę o władzę i dominację.
Plastyczny, a jednocześnie prosty język, którym posługują się bohaterowie doskonale wpisuje się w ich rysy charakterologiczne. W narrację wplatane są pojedyncze, pozornie przypadkowe zdania będące ilustracją odczuć bohaterów, ilustracją ich stanu emocjonalnego i psychicznego w danym momencie, co podkręca dramaturgię i nieco mroczny klimat opowieści.
Można by się pewnie przyczepić do opisanych w książce procedur policyjnych i ich wiarygodności, można by pewnie skrytykować gnuśność i niekompetencje zakompleksionej powiatowej policji, można by…, ale ja tego nie zrobię, bo po pierwsze słabo się na tym znam, a po drugie wierzę w licentia poetica, dającą autorce wolność i swobodę twórczą oraz możliwość odstąpienia od reguł formalnych. Mnie się jednak wydaje, że sam tok śledztwa nie odgrywa w książce najważniejszej roli, a nawet został zmarginalizowany na rzecz samej intrygi. To ona stanowi sedno powieści i została ukazana w pełnej krasie, ze wszystkimi detalami, drobiazgowo, niemal reportersko opisana i wyjaśniona.
Żałuję, że tak późno wpadła mi w ręce ta książka. Była świetna i mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie tylko na niej.