Z chęcią sięgam po książki pisarzy chińskich, poznając obcą kulturę, a także historię tego kraju, którą swoją rewolucję wzorował na rewolucji rosyjskiej, tylko w swoim bestialstwie poszedł o wiele dalej. Przeczytałam parę książek cenionych pisarzy chińskich o tym okresie, ale ich książki nie są dopuszczane przez Chińską cenzurę. Wystarczy jednak poczytać w Internecie na temat rewolucji w Chinach i przekonać się jak ona przebiegała. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że czytam jakąś komunistyczną propagandówkę z okresu stalinizmu. Nie dziwię się, że jest tak reklamowana, gdyż przedstawia jedyną obowiązującą prawdę w Chinach.
DALEJ BĘDĄ SAME SPOILERY
Głowna bohaterka, jako uczennica pierwszej klasy uczestniczy w napiętnowaniu nauczycielki. Jest to pokazane, jako coś jednostkowego i została napiętnowana wyłącznie za to, że miała nieślubne dziecko. Przez cały Chiny co dzień piętnowano w ten sposób ludzi wykształconych, gdyż według władz byli skażenie zachodnią ideologią i kulturą. Każdego z nich najpierw oprowadzano po danej miejscowości, piętnowano, opluwano i bito. Dopiero później kierowano do obozów reedukacyjnych. Obozy reedukacyjne były wzorowane na gułagach stalinowskich. Nikt nie mógł opuścić terenu obozu, gdyż bez namysłu takie osoby rozstrzeliwano. Praca była ponad siły, najczęściej zadaniowo z ograniczonym czasem. Pracowano po 14 godzin i więcej i nikt się nie przejmował zdrowiem więźniów, przecież to byli wrogowie ludu. Natomiast w książce mamy jakąś eufemistycznie nazwaną farmę Trzcinowa Rzeka, gdzie uczestnicy tej reedukacji niezbyt się przepracowali. Okazuje się, jak w krajach katolickich, niedziela jest wolna od pracy. Nawet można z obozu wyskoczyć do miasta na pieczonego kurczaka. Ciekawe, w jaki sposób płacili za tego kurczaka? Weedług autorki był to pracy, gdzie można było dostać urlop, a z powodu omdleń można było być wręcz zwolnionym z obozu. W domu zostaje dwie małe dziewczynki, które mogą same mieszkać i świetnie sobie dają radę, przecież mają książeczkę bankową. Tylko wtedy tak jak uniwersytety nie funkcjonowały banki, jako wymysł kapitalistów. Chociaż matka bohaterki, która opuściła obóz i nie przeszła reedukacji, do końca powieści jest pokazana, jako kobieta wyłącznie zapatrzona w siebie. Natomiast czytając o dorosłym życiu bohaterek, cały czas nuciłam piosenkę modną w okresie stalinizmu w Rosji: „Nigdzie nie ma kraju, gdzie tak swobodnie oddycha człowiek” (cytat niedokładny). Myśl przewodnia tej części jest, że w Chinach żyje się lepiej niż w USA. Zresztą autorka pisze: „Okazuje się, że wszystko wyprodukowano w Chinach. Teraz w Chinach naprawdę było wszystko i to za bardzo niewielkie pieniądze.” Ciekawe jednak, że jak bohaterki idą do sklepu z kosmetykami, kupują najbardziej znane i drogie kosmetyki zachodnie, ale stać na nie nawet emerytki, nie mówiąc o dostępności operacji plastycznych. Następnie pokazuje swobodę seksualną w dzisiejszych, a także łatwość i swobodę podróżowania.
Dawno już nie czytałam tak tendencyjnej książki i tak słabo napisanej. Myślę, że miało być to obyczajówka w stylu amerykańskim dla czytelnika chińskiego, o dylematach miłosnych młodych kobiet z tajemnicą sprzed lat, która rzuca cień na teraźniejszość. Jednak powieść okazała się nudna, przekombinowana z żenującymi scenami seksu i z olbrzymią ilością propagandy. Książkę przeczytałam do końca tylko, dlatego że piszę wyłącznie o książkach przeczytanych, a przecież nie każdy czytelnik interesuje się historią Chin.
Mogę powtórzyć za @BagatElka - „O Bogowie – chrońcie nas przed takimi książkami” O życiu w Chinach jest naprawdę dużo dobrych książek: beletrystyki jak choćby Dzikie łabędzie. Trzy córy Chin, książki chińskiego noblisty Mo Yan, czy Yan Lianke,a także świetne reportaże.