Ponieważ człowiek lubi zajmować się sobą, to tłumacząc swoją gatunkową aktywność językiem etyki, dochodzi do wniosku, że rządzi nim paradoks. Z jednej strony umiemy i chcemy zachować się dobrze, moralnie i odpowiedzialnie, z drugiej potrafimy bestialsko niszczyć jednostki i grupy należące do naszego gatunku. Zbudowane hipotezy uzasadnienia psycho-społecznej konstrukcji nas - od 'tabula rasa' po 'szlachetnego dzikusa' straciły siłę w wyniku konfrontacji postawionych tez z postępem nauk przyrodniczych. Richard Wrangham wychodząc z biologicznych podstaw formujących człowieka, proponuje w kilku punktach nowy model zmierzenia się z paradoksami moralności Homo sapiens. "Paradoks dobra. Dlaczego jesteśmy tak dobrzy, skoro jesteśmy tak źli?" zbiera te wypracowane przekonania antropologa, które wynikają z obserwacji ludzi współczesnych, wyższych zwierząt społecznych (głownie naczelnych) i zdobytej wiedzy o funkcjonowaniu naszych przodków na przestrzeni ostatnich setek tysięcy lat. Powstała praca bardzo ciekawa, nowatorska i mobilizująca do zajęcia własnego stanowiska.
Autor, aby zmierzyć się z paradoksem, dokonał jednoznacznego podziału agresji na 'proaktywną' (zaplanowaną, pozbawioną emocji wynikających z hormonalnej reakcji organizmu) i 'reaktywną' (czyli wzburzenia skutkującego natychmiastową reakcją). Następnie przekonuje nas, że pierwsza odpowiada głownie za przemoc ludzką znaną z przeszłości (od środkowego plejstocenu po historię współczesną), a stłumienie drugiej stanowi równolegle rozwijany w nas przez milenia pierwiastek dobra, które ostatecznie wyróżnia człowieka na tle innych gatunków. Książka jest chyba udaną próbą wywiedzenia tych dwóch typów agresji z przesłanek ewolucyjnych i kulturowo-społecznych i powiązania sensu ich powołania z obserwacją zachowań innych gatunków. Kluczowe pojęcie, które miałoby odpowiadać za lepszą stronę natury człowieka to 'udomowienie' rozumiane, jako oswojenie (w przypadku człowieka 'samo-oswojenie') poprzez adaptacje genetyczne. Świetnie opisany przykład legendarnych już doświadczeń Bielajewa (str. 93-99) z lisami pokazuje, jak selekcja sztuczna w kilka dekach prowadzi do fundamentalnych fizjologicznych, anatomicznych i behawioralnych zmian, i to wyłącznie w konsekwencji wzmacniania jednej cechy - reakcji na obecność ludzi. Negatywna selekcja agresji reaktywnej u lisów w wielu punktach ma stanowić, według Wranghama, odtworzenie drogi, którą przez setki tysięcy lat przeszedł człowiek (i być może wcześniej bonobo separujący się od wspólnych z szympansami przodków).
Ponieważ Wrangham odżegnuje się od determinizmu biologicznego, który uznaje za szkodliwy (str. 238), to pokazuje przykłady możliwych społecznych przemian, które pchnęły ludzi ku tłumieniu agresji reaktywnej i wyposażyły nas w system moralny. Przedstawiony model patriarchalny (pełen wynaturzeń obecnych współcześnie) z kooperacją grupową, stworzonymi zasadami wykluczania (eliminacji, napiętnowania) 'niedostosowanych' i zalecanym konformizmem, obudowywany możliwościami języka do formalizacji zasad czy banalnego plotkowania, wyjaśnia jedną stronę naszej natury. Z drugiej strony, ta łagodność grupowa przyczynia się do przemocy proaktywnej skierowanej na obcych (str. 279). Co prawda przeanalizowane konflikty zbrojne z podziałem na proste i złożone (str. 322-323) wydały mi się naciągane, to sam opis skoordynowanej przemocy wobec 'nie swoich' mnie przekonuje. Wyróżnia nas gatunkowa wstrzemięźliwość w agresji reaktywnej i niespotykanie wysoka agresja proaktywna. Jesteśmy 'planetarnymi mistrzami' w zaplanowanych i z premedytacją przeprowadzanych akcjach przemocowych wobec realnych i wyimaginowanych wrogów wyznawanego przez nas porządku.
"Paradoks dobra" dobrze wpisuje się we wcześniejsze moje lektury, przede wszystkim autorstwa Tomasello, de Waala, Pinkera i Haidta. Bardzo sprawnie Wrangham porusza się w obszarze biologii, paleontologii i antropologii, psychologii i socjologii. Przedstawia ciekawą koncepcję wytłumaczenia moralnych sprzeczności istniejących w człowieku. Samo filozoficzne wyjaśnienie już nam nie może wystarczać, bo musi pewne oczekiwane wnioski pozostawiać w zawieszeniu. Nasza niespójność etycznych wyborów wynikająca ze zderzenia utylitaryzmu z deontologią (polecam bardzo niepokojące wyniki badań na stronach 257-259) wymaga połączenia dwóch porządków - ewolucji przez dobór naturalny i moralności rozumianej kulturowo. Każdy z tych opisów, rozpatrywany osobno, byłby z definicji niepełny.
Książka napisana jest językiem adekwatnym dla solidnych prac popularnych. Zbiera ustalenia wielu badaczy, które do tej pory stanowiły wyłącznie tematy publikacji naukowych. Propozycja antropologa (i prymatologa - co w podanej argumentacji było istotne) pozwala czytelnikowi szeroko spojrzeć na siebie w kontekście umiejscowienia naszego gatunku pośród innych istot ziemskich, przy zachowaniu istniejących różnic, które, co ważne, da się rozumowo uzasadnić na gruncie nauki. Chyba najcenniejsze były właśnie przedyskutowane w niej argumenty i badawcze ustalenia, które koncentrowały się na odpowiedzi na pytanie (str. 339):
" (...) jakie ewolucyjne bodźce pchnęły ludzką agresję w dwóch przeciwnych kierunkach."
Zaproponowana w opiniowanej książce odpowiedź warta jest przyswojenia.
BARDZO DOBRE - 8/10