Tajemnica bogactwa recenzja

Książka “Tajemnica bogactwa. Jak stworzyć biznes i być szczęśliwym”, którą napisał Dziki Preppers wygląda bez wątpienia intrygująco. Czarna okładka z wymownym rysunkiem wagi na szalkach której idealnie zbalansowane są serce, symbol uczuć i sztabki złota jako symbol bogactwa. Imponująca objętość sugeruje, że autor odkryje przed nami tajemnicę trudną i skomplikowaną.

Dziki Preppers sam siebie określa mianem wodza, szamana, nauczyciela czy biznesmena. Nie ukrywa również swojej gangsterskiej przeszłości. Choć może się przez to wydawać osobą kontrowersyjną to z całą pewnością zasługuje na określenie przedsiębiorcy o ogromnym doświadczeniu w budowaniu i prowadzeniu biznesu. Książkę “Tajemnica bogactwa” napisał, aby tym doświadczeniem się podzielić z każdym, kto szuka wsparcia w tym zakresie. Wiele poradników prowadzi przez kwestie teoretyczne a Dziki Preppers przełożył cały proces na język praktyczny. Już słowem wstępu czytamy:

Autor przeprowadza nas przez wszystkie etapy tworzenia biznesu, od wyboru dziedziny przedsięwzięcia, jego skali, planowania, finansowania, księgowości, wyboru siedziby, marketingu przez produkcję, cenniki, sprzedaż. Każdy z tych aspektów został dokładnie omówiony od życiowej, praktycznej strony. Dowiemy się kogo wybrać na wspólnika i na jakich zasadach, czy droga dojazdowa do siedziby firmy nie ogranicza jej możliwości produkcyjnych, czy warto zastrzec markę jako znak graficzny czy słowny, co warto regulować umową i co w niej uwzględnić. To tylko kilka przykładów, ale książka jest ich pełna. Dodatkową wartością jest to, że każdy omawiany aspekt poparty jest przykładami z życia autora. Nie stawia się on w pozycji osoby nieomylnej, ale chętnie przytacza błędy, jakie popełnił lub trudności, jakich się nie spodziewał. Tą szczegółowość i ogrom przykładów uważam za niezaprzeczalny walor książki.

Do tego dodane są zdjęcia, tabele i wykresy ilustrujące poruszane tematy. Nie jest ich dużo ale wystarczająco, by oddać autentyczny charakter doświadczeń.

Zdecydowanie trafnie autor określił odbiorców tej książki. Dodałabym jeszcze aspekt, który jest niezmiennie połączony z ambicją - otwarty umysł. Autor przedstawia w tej książce nie tylko porady dotyczące biznesu ale ogólnie filozofię jaką wyznaje on sam a jaka sprzyja osobom przedsiębiorczym. Ta część może się wydawać pozornie niepotrzebna, ale jak wspomina autor, określony mindset ma przełożenie na konkretne działania. Odpowiedź na pytanie jakie zadaje Dziki Preppers: “Po co Ci ten biznes?” jest wyznacznikiem dalszego postępowania. Prowadzenie biznesu wiąże się nie tylko z zyskami, ale z wieloma wyrzeczeniami i poświęceniem co, według mnie, jest tu bardzo dobrze wytłumaczone. Nieprzerwana chęć rozwoju, zdobywania wiedzy, wychodzenia ponad przeciętną, szukania szans, tam gdzie ich nie widać jest podstawą do stworzenia skutecznego biznesu. Warto, by każdy miał tego świadomość i wiedział czego potencjalnie może się spodziewać.

Mimo, że książka jest poradnikiem jak stworzyć udany biznes, to nie jest źródłem wiedzy jedynie dla początkujących biznesmenów. Warto by przeczytał ją każdy, kto chce mieć pojęcie jak funkcjonuje rynek. Łatwo jest narzekać na ceny produktów, nie wiedząc z czego one wynikają. Łatwo oceniać przedsiębiorców przez pryzmat zysków, nie wiedząc nic o kosztach. Łatwo być naiwnym konsumentem, nie znając mechanizmów manipulacji rynkowej. Ten poradnik otworzy oczy zapewne niejednej osobie.

Książka została solidnie wydana. Twarda oprawa, grubszy papier, idealnie dobrana wielkość liter, wyraźny podział na rozdziały i omawiane w nich tematy z rozbiciem na podrozdziały. Moją uwagę zwrócił też detal w postaci dwóch zakładek w patriotycznych barwach. Ta książka jest potwierdzeniem dewizy autora, by robiąc coś dawać z siebie możliwie najlepszą jakość.

Jedyne, co może niektórych zniechęcić to zwroty, jakich autor czasem używa. Kolokwializmy podkreślające czasem negatywny a czasem humorystyczny wydźwięk czegoś nie wszystkim mogą przypaść do gustu. Całość jest napisana dosyć luźnym językiem, dalekim od akademickich, teoretycznych definicji. Czy jest przez to mniej merytoryczna? Moim zdaniem nie. Przypuszczam, że to właśnie dzięki temu luźnemu stylowi treść nie nuży i zapada w pamięć. Indywidualnej ocenie każdego czytelnika pozostawiam to, czy sformułowania typu “kilka baniek na rozruch” czy “jaja jak arbuzy” są przeszkodą by uczyć się z dorobku Dzikiego Preppersa.