Ostatnio bardzo polubiłam powieści historyczne, których akcja rozgrywa się w starożytności. Kiedyś nie do końca lubiana przeze mnie epoka teraz interesuje mnie na tyle, aby sięgać po książki, które rozgrywają się właśnie w tym czasie. Miałam też jakiś czas temu okazję czytać pierwszą część przygód Flawiusza, „Zmierzch orła”, teraz sięgnęłam po kontynuację i jestem zachwycona tą powieścią tak samo, jak jej pierwszym tomem.
Trewir, koniec trzeciego wieku po Chrystusie. W Cesarstwie Rzymskim aż roi się od politycznych intryg, a w samym ich środku niestety znalazł się Flawiusz, który powoli, ale skutecznie pnie się do góry i robi karierę jako bardzo znaczący urzędnik. Jego życie jednak nie jest usłane różami – bo tak wiele jak przyjaciół, Flawiusz i jego rodzina ma także mnóstwo wrogów, którzy nie zawahają się przed niczym, aby pozbawić go tego, co już posiada, łącznie z Aqmat, jego żoną. Flawiusz znajduje się w samym środku więc zarówno kłamstw, które nie dają spać cesarzowi, jak i osobistych utarczek z własnymi nieprzyjaciółmi oraz prześladowań, które dotykają bezpośrednio jego najbliższych. Czy w Cesarstwie Rzymskim znowu zapanuje spokój, a Flawiusz będzie mógł spać spokojnie? Tego już Wam nie zdradzę.
Muszę przyznać, że ogromnie wciągnęła mnie historia Flawiusza. Nie wspominając już nawet o tym, że czytając zarówno „Zmierzch orła”, jak i „Cenę purpury” przyzwyczaiłam się do bohaterów tej powieści i stylu autora, postaci stały się jakby moimi przyjaciółmi, a ich wrogowie moimi wrogami. Uwielbiam książki, dzięki którym można zapomnieć o bożym świecie i nie liczy się nic poza przygodami bohaterów. Uwielbiam bohaterów, którzy towarzyszą nam przez wiele dni i przyzwyczajamy się do ich obecności, jakby byli obok nas, a nie na kartach książki. Taki właśnie urok posiada ta powieść – a ja to cenię bardzo i takie pozycje darzę dodatkowym sentymentem. Do takich też będą należeć obie te powieści.
Można w tej książce wyczuć również charakterystyczny klimat – nie tylko samych czasów starożytnych, ale i intryg, które wstrząsały w tamtym czasie Cesarstwem Rzymskim, wojen domowych, które wybuchały niemalże non stop, walk o władzę i panowanie. Głównie właśnie to nie pozwalało bohaterom tej powieści prowadzić spokojnego życia – wciąż uciekający przez wrogami, nie tylko swoimi, ale i barbarzyńcami, napadającymi na Cesarstwo nie mieli wyboru – musieli wieść życie w ciągłym strachu. Do tego dochodzą prześladowania chrześcijan, a ten temat zasługuje tutaj na dodatkową uwagę. Dotyczy to również bezpośrednio rodziny głównego bohatera, Flawiusza, czytelnik więc chce czy nie chce – śledzi z niecierpliwością kolejne wydarzenia.
Jeśli chodzi o samego Flawiusza, obserwujemy i idziemy z nim przez niemalże całe jego życie. Poznajemy go bowiem w „Zmierzchu orła” jako kilkunastoletniego chłopca, a kończąc drugą część powieści Flawiusz jest już niemalże sześćdziesięciolatkiem. Obie książki są więc opowieścią o życiu głównego bohatera, ale są również (jeśli nie przede wszystkim) historią Cesarstwa Rzymskiego na przestrzeni tych kilkunastu lat, obserwacją życia mieszkańców w mocarstwie wciąż nawiedzanym przez barbarzyńców, w którym ciągle wybuchają coraz to nowsze wojny domowe. A całość do tego czyta się niezwykle lekko, co jest dość rzadko spotykane w tego typu powieściach, przyjmuje się bowiem, że książki historyczne, a już szczególnie te o starożytności, są nieciekawe, ciężkie i męczące. Nic bardziej mylnego – aby się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć po twórczość Franka Beckera. Ja cieszę się bardzo, że miałam okazję poznać tego autora, tym bardziej, że powieści historyczne, to obok kryminałów, mój ulubiony gatunek literacki.
Warto sięgnąć po tę książkę, nikt nie powinien się na niej zawieść – nawet ktoś, kto nie lubi historii, nawet czytelnik, który nie przepada za starożytnością – można bowiem po prostu potraktować tę książkę jako zwykłą powieść przygodową, historię życia Flawiusza – wciągającą i interesującą. Ja jednak zachęcam również do tego, aby zwrócić uwagę na jej całą otoczkę historyczną – nie ukrywam, że właśnie to najbardziej mi się tu podobało. A ułatwić to sobie możemy słowniczkiem na końcu, krótką chronologią wydarzeń w datach, wykazem postaci (gdy trudno nam spamiętać wszystkich) czy – co mnie osobiście najbardziej zainteresowało – listą nazw miejscowości i krain z ich obecnymi odpowiednikami. Już bardziej nie da się ułatwić lektury, chociaż i bez tego można się bez problemu obyć. Zachęcam mocno – ja nie żałuję, że trafiłam na tę książkę.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/04/cena-purpury.html]