“Caryca” to powieść o losach dziewczyny, wywodzącej się z biednej, chłopskiej rodziny, która przez brutalność losu, ale też dzięki umiejętności wykorzystania nadarzających się okazji, stała się najpotężniejszą kobietą swoich czasów - samodzielną władczynią Rosji. Pani Ellen Alpsten wspierając się faktami historycznymi stworzyła ponad pięciuset stronicową książkę i poprowadziła Czytelnika przez pełen okrucieństwa świat rosyjskich ziem na przełomie XVII i XVIII wieku - od skromnej chałupy, aż po carski dwór. Poznajemy Martę, bo takie nosi imię tytułowa “Caryca” zanim zostanie “Katarzyną”, kiedy ma ona ledwo kilkanaście lat. Sprzedana przez własną rodzinę na służbę u złego pana, wyrwana nagle z jedynego domu jaki zna, opiera się dzielnie każdej sytuacji i próbuje obrócić ją na swoją korzyść z jak najlepszym dla siebie skutkiem. Poniewierana wichrami wojny zostaje łupem Rosjan i będąc przekazywanym z rąk do rąk ”jeńcem”, trafia w końcu na carskie salony. Poznajemy czasy twarde i nieprzychylne dla biednych i słabych oraz rozpustne i zupełnie bezkarne dla bogatych i dobrze urodzonych.
Książka powstała już ponad dekadę temu, teraz mamy do czynienia z jej reprintem w pięknej, kolorowej okładce. Z racji tego, już wcześniej zdarzyło mi się spotkać z opiniami o niej i czytałam w przeszłości recenzję, w której zarzucano tekstowi zbytnie okrucieństwo i skupienie na szczegółach scen seksu i gwałtów. Choć rozumiem o co chodzi w postawionych książce przewinieniach, to osobiście uważam, że oddaje ona przez to klimat i przekonania czasów, w których toczy się akcja. Teraz za morderstwa i gwałty każe się sprawców. Przeważnie. Ale w XVII, XVIII wieku wyglądało to zgoła inaczej. Służących można było karać cieleśnie za byle uchybienie, co nie raz i nie dwa kończyło się ich śmiercią. Kobieta z kolei była przecież praktycznie niczym, pyłem w świecie mężczyzn. A ten obracał się wokół wojen i zaspokajania wszelakich chuci. Świat to barbarzyńskie i nieczułe miejsce. Współczesnego człowieka razi to, jak kiedyś wyglądało codzienne życie bez poprawności politycznej i poszanowania drugiego człowieka - i bardzo dobrze! Ma razić i bulwersować! Cywilizacja próbuje okiełznać zło wyłażące z ludzi. Jakiś skutek to ma. Walka kobiet o prawo do wolności i jako takiej równości, właśnie po to została rozpoczęta - aby słabsza płeć nie była od wczesnej młodości traktowana jak Marta i podobne jej dziewczęta. Świat w tamtym czasie to było podłe miejsce dla kobiet i książka dobitnie pokazuje jak bardzo. Wśród dworskich intryg każda musiała na własną rękę szukać sposobu na przetrwanie. Niektóre momenty szokują, pokazują ludzkie dewiacje i zboczenia, zwłaszcza u arystokracji, która dzięki posiadanej władzy i pieniądzom mogła dopuszczać się koszmarnych, obrzydliwych, często sadystycznych czynów. Jednak nie zamażemy gorzkiej prawdy milczeniem i cenzurą. Powieść jest przesycona okrucieństwem - to fakt. Wojna i nuda często je prowokują. Pomimo pięknego języka, używanego w tej publikacji, zdarzały mi się momenty, gdzie myślałam, że nie znajdę sił aby czytać dalej, ale na przekór sobie płynęłam, porwana wartkim nurtem tej historii. Myślę, że warto być przygotowanym na obciążającą mentalnie przeprawę, wtedy może jakoś lżej Czytelnikowi będzie przyjąć te trudniejsze opisy.
Postacie w książce są świetnie wykreowane. Oczywiście najbliższą Czytelnikowi będzie sama Caryca z racji narracji pierwszoosobowej. Dzięki temu zabiegowi poznajemy kobietę niezmiernie silną, niezależną, temperamentną i zdeterminowaną w osiąganiu zamierzonych celów. Taką, która nie dała się złamać przeciwnościom i dzielnie walczyła o to, na czym jej zależało. Bardzo dobrze poznajemy też osoby z jej najbliższego otoczenia, pojawiające się na kolejnych etapach jej życia i każdą z nich możemy polubić, bądź poczuć do niej niechęć, jak do prawdziwego człowieka z krwi i kości.
"Carycę" czyta się jednym tchem. Pochłania się ją, a ona pochłania Czytelnika - w całości i ostatecznie. Jest napisana bardzo żywym słownictwem, pozwalającym zapomnieć się na czas lektury, niczym w hipnotycznym transie. Pomimo tej całej surowości, czy nawet bezwzględności przedstawionych czasów i pomimo ciężkich przeżyć jakich doświadczyła nieustannie bohaterka. Trafiam czasem na takie książki, z którymi bardzo mi po drodze i których aż nie chcę kończyć. “Carycę” zaliczam właśnie do tego “grona”.