Ostatnia książka Carla Sagana to mieszanka esejów na różne tematy, głównie społeczne związane z globalnymi zagrożeniami końca XX wieku. „Miliardy, miliardy. Rozmyślania o życiu i śmierci u schyłku tysiąclecia” jest pożegnaniem astrofizyka ze światem, który tak ciekawie i z pasją opisywał każdemu, kto chciał słuchać. Publikacja nie jest wybitna jako całość, a każdy tekst zasługuje na osobną analizę. Część jest średnia, choć kilka naprawdę wartościowych. Nie popisał się zanadto wydawca, o czym pod koniec.
Książka to zbiór pism Sagana na temat rozwoju astrofizyki poszukiwania egzoplanet, miejsca człowieka w środowisku ziemskiej przyrody. Są diagnozy w związku z problemami z warstwą ozonową, ocieplaniem się klimatu, rozbrojeniem mocarstw systemu dwubiegunowego, trudnym konsensusem aborcyjnym. Trudno się taki rozrzut tematów spójnie i krótko analizuje. Najniżej oceniam teksty polityczne, które mocno osadzone są w epoce upadku ZSRR i, poza wciąż potrzebnym namysłem nad sensownością wydatków militarnych, straciły na aktualności (głownie jako perspektywa relacji Gobaczow-Reagan). Z drugiej strony zapada w pamięć fraza „Robimy beznadziejny interes” – jako ludzie godzimy się na militaryzację, która zwiększa prawdopodobieństwo eksterminacji raczej nie żołnierzy (którzy jakoś się z tym faktem liczą) ale społeczności, która miała być bardziej bezpieczna. Teksty polityczne Sagana byłyby ciekawsze, gdyby na przykład przeanalizował metody dystrybucji środków budżetowych na zbrojenia w sytuacji, gdy ZSRR upadł. Jakie są techniki nacisku kolejnych amerykańskich administracji lat 90-tych poprzedniego wieku, które ostatecznie poddawały się presji Pentagonu? Tego nie było.
Na szczególną uwagę zasługuje bardzo spójny, logiczne przepracowany tekst o aborcji. Sagan unikając jednoznacznej deklaracji, przypomina fakty – te natury teologicznej (humunkulusa, mylne rozumienie ustaleń mikrobiologii, rozmycie dość nieracjonalnych rozważań o duszy wchodzącej w płód), prawnej (gdzieś trzeba się spotkać w przyjętym kształcie paragrafów) i medycznej (jest sporo argumentów, które pozwalają wybrać moment, w którym płód nabywa cech jednoznacznie ludzkich). Rozważając problem aborcji, ogniskuje go w niepokojącym stwierdzeniu wynikającym z możliwości technicznego podtrzymywania życia (str. 241):
„Moralność, która zależy od poziomu rozwoju techniki i zmienia się wraz z nim, jest krucha; dla niektórych nie do zaakceptowania.”
Dodatkowych komplikacji wynikających z tej tezy dostarcza również fakt, że rozwój medycyny i patologii prenatalnej stanowi problem moralny zarówno dla zwolenników jak i przeciwników liberalizacji, co Sagan między wierszami chyba akcentuje.
Ciekawe rozważania o roli nauk fundamentalnych czy pytania o kosmiczny sens naszego istnienia zaburza problem z polską edycją. Książkę Sagana przetłumaczono w 2001 (pierwsze polskie wydanie Prószyński i S-ka). Pojawiło się w nim kilka oczywistych przypisów (w związku z dynamiką odkrywania nowych planet). Jednak te uzupełnienia ‘zatrzymały się’ na początku obecnego milenium, co ‘rzuca się w oczy’ w przypadku wydania z 2019. Należało jednak przejrzeć je (i dodać kilka oczywistych aktualizacji, szczególnie wtedy, gdy astrofizyk wspomina o planach eksploracji kosmosu na pierwsze lata XXI wieku czy rozważa kosmologię, która bardzo dynamicznie się rozwinęła w ostatnich dwóch dekadach). Zysk i S-ka poszło ‘na łatwiznę’. Byłoby uczciwiej napisać: ‘niezmienione wznowienie pierwszego polskiego wydania’. Zamiast tego używa się jednak frazy: „wydanie I w tej edycji”, która sugeruje dokonanie jakiegoś procesu rewizji tekstu/tłumaczenia/przypisów.
„Miliardy …” to wartościowa książka dzięki kilku rozdziałom. Nie ma w publikacji spójności, co zaburza odbiór całości. Pewne problemy wygasły, inne doczekały się zdecydowanie pełniejszych opracowań (np. efekt cieplarniany). Warto jednak prześledzić klarowny tok rozumowania Sagana, który z jednej strony zdumiewająco prosto dotyka sedna, z drugiej zwraca uwagę na nieoczywistości złożonych problemów determinujących stan ‘błękitnej kropki’. Zupełnie innego stanu emocjonalnego, myślowo oczyszczającego umysł czytelnika, dostarcza zakończenie. Opisane w nim zmaganie z chorobą i urwanie tekstu zamyka piękne wspomnienie żony, Ann Druyan.
Carlowi Saganowi w życiu o coś chodziło – własne fascynacje kosmosem i niepewną przyszłością świata niuansował namysłem nad sposobem realizacji postępu technologicznego, kondycją człowieka i subtelnymi relacjami przyrodniczymi. Zarażał ludzi dziecięcą ciekawością, nie lubił bierności.
w związku z ambiwalencją mojego odbioru treści – DOBRA – 7/10
=======
Numeracja stron na podstawie wydania: Zysk i S-ka 2019