„Gdyby Jack mnie teraz słyszał, to chyba umarłby ze śmiechu. Robienie tego, co ktoś mi kazał, nigdy nie było moim priorytetem.”*
Ktoś na nią poluje i za wszelką ceną coś od niej chcą. Zrobią wszystko by ją mieć. Czemu jest taka cenna nikt nie wie, ale każdy wie jak frustrujące jest gdy czujesz, że ktoś na ciebie czatuje i śledzi. Niektórzy nic z tym nie robią, a inni wręcz przeciwnie. Jak w życiu bywa nic nie jest łatwe, więc i ta walka też nie będzie.
„Całując grzech” jest kontynuacją bardzo popularnej serii Zew nocy, której bohaterką jest Riley Jenson, dhampirka pracująca w Departamencie Innych Ras. Akcja zaczyna się kilka miesięcy po zakończeniu „Wschodzącego księżyca”. Dhampirka budzi się nic nie pamiętając ani nawet nie wiedząc gdzie się znajduje, nie pamięta też co się działo w ciągu ostatniego tygodnia. Wie natomiast, że kogoś zabiła i ktoś lub coś ją obserwuje. Gdy zostaje zaatakowana skutecznie się broni, wie jednak, że musi uciekać. Trafia do stajni i spotykam zmiennokształtnych, jednym z nich jest Kade. Z nim też ucieka z tego miejsca. Okazuje się, że komuś bardzo zależy na jej DNA i tym sposobem choć nie chce znowu jest wplątana w sprawy Departamentu.
Żeby Riley miała mało problemów w jej życiu znowu pojawia się Quinn, który jeszcze niedawno odsyłał ją z kwitkiem, a teraz coś od niej chce. I to coś na dłuższy okres czasu. Tylko jak ma im się układać skoro wampir nie akceptuje jej wilczej natury? Kobieta jest w stanie dużo zrobić, ale nie zmieni tego co jest faktem. Jest też możliwe, iż spotkała swojego życiowego partnera, ale czy to prawda sama się jeszcze musi przekonać. Kade też ją jakiś sposób pociąga, więc w tej sferze życia również się u niej dzieje.
Z jakich powodów została porwana i po co porywaczowi jej DNA? Czemu jest tak ważna, że chcą ją żywą albo martwą? Co będzie musiała jeszcze zrobić by odkryć prawdę? Czego chce od niej Quinn? I czy wilk, którego poznała jest tym jedynym?
Zdecydowanie autorka utrzymuje poziom z pierwszej części co mnie weseli i smuci, gdyż dobrze, że książkę czyta się szybko i z ciekawością, ale sceny z życia intymnego Riley nadal mało mnie interesują. Poza tym minusem „Całując grzech to świetny pochłaniacz czasu. Fabuła ciekawi w dalszym ciągu, nadal nie wiadomo komu i o co chodzi z tym całym klonowaniem i mieszaniem gatunków. Nie zależnie od tego co sobie myślimy nie jesteśmy wstanie przewidzieć co będzie za chwilę. Kluczymy wraz z bohaterami w wokół dowodów i poszlak. Czujemy dreszczyk emocji gdy coś się dzieje. W powieści cały czas coś się dzieje i nie ma tu miejsca na nudę.
Postacie tak jak w pierwszej części zaskakują nas wszystkim, nie jesteśmy w stanie rozgryźć tego jacy naprawdę są i czego chcą. Zmylają nas by potem odkryć rąbek prawdy, który nie wiele wyjaśnia a bardziej gmatwa. Główna bohaterka nadal jest sobą, uparta, stanowcza, robi co uważa za słuszne. Choć nie jest jej łatwo nie poddaje się i robi co musi.
„Całując grzech” tak jak poprzednią część czyta się szybko i z prawdziwym zainteresowaniem. Arthur pisze językiem lekkim i przyjemnym, łatwo trafiającym do czytelnika.
*str. 291