"Fear Me" to pierwszy tom serii "Broken Love" wydany przez Wydawnictwo Kobiece, po który sięgnęłam mając ochotę na trochę mroczny romans, który wzbudziłby we mnie trochę emocji nie byłby jednym z tych, przy których można piać z zachwytu nad tym, jak pięknie układa się wszystko głównym bohaterom. Otrzymałam to i dałam się wciągnąć w świat Lake i Keirana od pierwszych stron, z trudem odrywając się od lektury, kiedy potrzeba śledzenia ich dalszych losów dawała mi się solidnie we znaki. Książka ta ma swoje plusy i minusy, chyba jak większość dostępnych na rynku książek, aczkolwiek plusy zdecydowanie przeważają.
Zacznę od retrospekcji. To właśnie dzięki nim poznajemy główną bohaterkę, która będąc ośmioletnim dzieckiem, próbowała pomóc małemu chłopcu i tym samym naraziła się Keiranowi, który przez kolejne lata miał być jej największą życiową zmorą. Chłopak od dziecka był pozbawiony pozytywnych uczuć, miał w sobie mrok, nad którym nie chciał panować. Pomiatał Lake przez dziesięć lat, sprawiając, że dziewczyna nieustannie żyła w strachu i obawie o to, co przyniesie nowy dzień. Keiran był względem niej okrutny i nie krył się z tym, że szczerze jej nienawidzi, ale Lake nie potrafiła pojąć, z czego ta nienawiść wynikała zważywszy na to, że nigdy nic mu nie zrobiła. Co gorsza, nikt nie potrafił jej pomóc, a ona sama niespecjalnie tej pomocy szukała, trzymając się jedynie swojej najbliższej przyjaciółki Willow, która doskonale wiedziała jak wielkim wrzodem na tyłku Lake, jest jej oprawca. Po tej retrospekcji mamy okazję poznać nastoletniego już Keirana, który po roku spędzonym w poprawczaku wychodzi na wolność i wraca do szkoły, za cel obierając sobie zniszczenie Lake, która jak jest przekonany, przyczyniła się do tego, że trafił do tego miejsca. Kolejne strony przybliżają czytelnika do wyjaśnienia, dlaczego Lake stała się kozłem ofiarnym, choć wcześniej się nie znali i odkrycia, jak wielką tajemnicę skrywa w sobie Keiran.
Całość to historia pełna emocji i nie są to wcale emocje pozytywne. Historia, którą przedstawia nam autorka, nie jest przyjemna i lekka, a poszczególne fragmenty, nie jedną osobę mogłyby wytrącić z równowagi, zważywszy na to, jak bardzo Keiran pomiata Lake, czemu ona po części ze strachu, po części ze słabości jakie względem niego ma, poddaje się niemal za każdym razem. W ich relacji da się wyczuć zarówno pożądanie działające w obie strony, jak i niechęć. Bohaterowie biją się z własnymi słabościami, chcą jednego, dążą do drugiego. Lake chociaż irytowała mnie momentami jak wiele kobiecych postaci w książkach, koniec końców jest naprawdę fajną postacią, która walcząc o własne przetrwanie próbowała złamać Keirana by dowiedzieć się, co sprawiło, że jest on takim a nie innym facetem i dlaczego za ofiarę obrał sobie właśnie ją. Jej największym minusem jest jednak to, że gdy zaczyna się sprzeciwiać i próbuje postawić na swoim, w mgnieniu oka jednak ulega. Dziewczyna nie ma w sobie żadnej waleczności, co sprawia, że wychodzi na napaloną nastolatkę, której wystarczy pokazać piekielnie przystojnego faceta, żeby zapominała o wszystkich wyrządzonych jej krzywdach. Inaczej ma się sprawa z Keiranem. Jest to postać dużo bardziej stabilna. Nienawidzi i twardo się tego trzyma, zaś jego zachowanie wbrew pozorom ma wiele logiki. Sypia z Lake, bo chce ją wykorzystać i złamać. Dręczy ją, bo taki już jest i nie obiecuje jej gruszek na wierzbie, bo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie zdoła jej pokochać, mimo tego, że dziewczyna ma to coś, co momentami sprawia że odzywa się w nim trochę normalności.
Na wzmiankę zasługują również poboczne postaci. Trevor, który jest kolejnym z drani gotowych zniszczyć Lake, paczka dziewczyn, które należą do szkolnej elity cheerleaderek i wliczają się w taką typową elitę osób, uważających się za lepszych od innych. Są również te sympatyczne postacie, wśród których znajduje się między innymi urocza przyjaciółka Lake - Willow, oraz pojawiająca się z biegiem czasu Sheldon, która choć należała do tej elity, okazała się być doskonałą przyjaciółką dla tych dwóch dziewczyn, zwłaszcza, że była w związku z kuzynem Keirana - Keenanem, więc miała pewnego rodzaju wprawę w radzeniu sobie z takimi dupkami jak Keiran.
Historia sama w sobie rozwija się w naprawdę przyzwoitym tempie. Autorka dawkuje emocje, buduje napięcie i sprawia, że w głowie rodzą się pytania i potencjalne scenariusze na to, co będzie dalej, by ostatecznie zaskoczyć swojego czytelnika zwrotem akcji i kolejnymi informacjami przybliżającymi nas do odkrycia tego, czemu życie Lake i Keirana wygląda w taki własnie sposób. Do tego fakt, że jest to typowa relacja hate-love, sprawia że nie da się przewidzieć tego, jaki będzie finał. A finał zaskakuje na tyle, że po skończeniu pierwszego tomu, od razu zaczęłam czytać kolejny i najpewniej w ciągu najbliższych dniach go skończę, bo przez tych kilka długich godzin, wkręciłam się w "Fear me" i chociaż trochę odpowiedzi otrzymałam i szczerze mnie zaskoczyły, to pojawiły się kolejne pytania i kolejne sytuacje, których rozwiązanie chcę poznać.
Podsumowując, jeśli lubicie romanse i lubicie historie, które nie są przesłodzone, a można wręcz powiedzieć, że mają w sobie sporo patologii i brutalności, to "Fear me" jest tym, po co powinniście sięgnąć, bo daje wszystko to, czego można oczekiwać od mrocznego romansu, który ma w sobie wiele tajemnic i przykrych historii sprawiających, że bohaterowie gubią swoje ja, zatracając się w niezdrowym, uczuciowym szaleństwie.