Manipulacja (łac. Manipulatio) to manewr, fortel, podstęp, technika, polegająca na wykorzystywaniu jakichś okoliczności, naginaniu lub przeinaczaniu faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania. Manipulować można treścią i sposobem przekazywania informacji, ale też poprzez wywoływanie określonych stanów psychicznych lub przekonań u osoby, będącej przedmiotem czy też celem manipulacji. Na przykład zastraszanie poprzez samo tylko okazywanie narzędzi tortur (zalecane przez katolickich inkwizytorów i nie tylko).
Jako psychiatra powinienem być jedną z ostatnich osób, które wierzą, że świat działa racjonalnie. Wiem więcej niż inni. Rozumiem, że liderzy są jak ten Flecista z Hameln, ale w XX wieku ewidentnie pojawiło się coś nowego. Wciąż nie wiem, jak nazwać to zjawisko, Pranie mózgu (brainwashing), perswazja represyjna, mroczna perswazja, kontrola umysłu, manipulowanie umysłem – wszystkie te terminy opisują techniki, które sprawiają, że jednostki stają się wręcz szokująco podatne na indoktrynację [1].
Nawet nie w tym rzecz, że osoby znaczące w danej społeczności, a nawet przywódcy państw i narodów, ludzie obdarzeni autorytetem, głoszą oficjalnie i publicznie brednie (np. dowolne szczepienia wywołują autyzm, globalne ocieplenie to mit i sto innych), ale zadziwiający, a nawet szokujący jest fakt, że obywatele im wierzą. Przynajmniej wielu.
Sławomir Mrożek napisał kiedyś podobno, że większość jest głupia, a im większa większość, tym głupsza, jeśli jednak nie jest to tylko zgrabne, złośliwe i cyniczne powiedzonko, jeśli taka jest prawda, to takie na przykład wyniki wyborów w Polsce przestają być kompletnie niepojętym kuriozum. Albo inny przykład. Unia Europejska wydała dyrektywę, zakazującą sprowadzania na europejskie rynki bananów o podejrzanie nienaturalnym kolorze i kształcie, które to dziwności mogą świadczyć o poddawaniu ich niedopuszczalnym zabiegom genetycznym. Proste? No, proste… Wielu Polaków jednak wierzy, że ta durna Unia każe prostować banany na drzewach. I to mimo pełnej dostępności unijnych dyrektyw. Ale w Polsce prawda i fakty zwykle nie mają zbyt dobrych notowań – partyjna propaganda jest tu bardziej ceniona i wiarygodna.
Niektórzy mogą poczuć się urażeni, że połączyłem pranie mózgu, tortury i nawracanie religijne w jednym rozdziale. Moją intencją było jednak tylko wskazanie na wspólne dziedzictwo i pokrywające się interesy. Muszę jednak przyznać, że psychiatrzy i psychologowie mają wyjątkową styczność z ciemną stroną wierzeń religijnych [2].
Nie jestem pewien, że autor kogokolwiek uspokoił prezentując te „pokrywające się interesy”, ale to już inna sprawa.
Początkowo mocno dziwiło mnie, że profesor Dimsdale uznaje, że zaczęło się od badań Pawłowa – natychmiast gotów byłbym oponować i dowodzić, że ludzie manipulowali prawdopodobnie od samego początku ich istnienia. Wtedy jednak zorientowałem się, że źle zrozumiałem tytuł i w książce chodzi o psychologię manipulacji, a nie o manipulacje psychologiczne. Od razu też stało się jasne, czemu autor poświęca tyle uwagi torturom najróżniejszego typu – to dopiero one (i ból) wpływały na psychikę osoby im poddawanej.
Oficjalna, naukowa, wspierana przez państwo, psychologia manipulacji, zaczęła się od eksperymentów Pawłowa na psach, a zaraz potem na ludziach. Dalej były groteskowe i absurdalne pokazowe procesy w Rosji Radzieckiej (oskarżeni przyznawali się do kompletnych bzdur, a skoro się przyznawali, to byli za swoje zbrodnie zabijani, choć wiedzieli, że tak się to skończy). Następna była wojna w Korei. Część amerykańskich jeńców wojennych podejmowało realną współpracę z Koreańczykami, choć bardziej z Chińczykami, stojącymi za tymi wszystkimi działaniami. Pewna grupa odmówiła nawet powrotu do USA, gdy już taka możliwość zaistniała. Jak ich przekonano, co im zrobiono? Odpowiedzi na takie i inne pytania zawarte są w książce, rzecz jasna.
Inne punkty zwrotne tej historii, to przypadek Patricii Hearst i syndrom sztokholmski, sprawa sekt Świątynia Ludu i Wrota Niebios, i masowe samobójstwa wyznawców, wieloletnie badania prowadzone przez rozmaite agencje, instytuty oraz konkretnych badaczy, w USA, ale nie tylko, nad LSD i innymi substancjami psychoaktywnymi, i wreszcie wiek XXI – neuronauka i media społecznościowe. Czyli: od przypalania gorącym żelazem w klasztornych lochach do farm internetowych trolli.
Sposobami, technikami, metodami manipulowania psychiką człowieka interesuję się od dawna. Intrygują mnie głównie te przypadki, w których ulegamy manipulacji, mimo wiedzy i świadomości, że jesteśmy jej celem czy obiektem. Przykład najprostszy z możliwych: wszyscy wiedzą, że 99,99 to jest tak naprawdę 100,00, a mimo to ten sam produkt za 99,99 sprzedaje się wielokrotnie lepiej, niż wtedy, kiedy kosztuje równe 100,00. Inny, równie banalny – każdy prezent oceniasz wyżej, niż na to zasługuje, to jest reguła wzajemności.
Przystępnie i ciekawie napisana książka popularno-naukowa. Bardzo dobra pozycja, zwłaszcza dla wszystkich tych, którzy nie dysponują szerszą wiedzą na ten temat. Może wolałbym, żeby Joel E. Dimsdale bardziej skupił się na współczesności niż, nawet nie tak dawnej, historii, ale to zapewne tylko moja prywatna zachcianka lub potrzeba. Polecam!
---
[1] Joel E. Dimsdale, „Psychologia manipulacji”, przekład Marcin Kowalczyk, wyd. RM, 2024, s. 7-8.
[2] Tamże, s. 28.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.