Profesor Krystyna Falińska jest autorką podręcznika „Ekologia roślin” oraz dzieł takich jak „Przewodnik do badań biologii populacji roślin” i „Puszcza Białowieska: zielonym szlakiem”. Niedawno napisała powieść o tytule „Byłam białą różą”, po którą sięgnęłam głównie ze względu na klimatyczną okładkę i ciekawy opis.
Dzieciństwo Róży nie było proste: jej młodość wypełniała nieustanna nauka. Przedmioty ścisłe, muzyka, balet były jej chlebem powszednim. Działo się tak, ponieważ była członkiem eksperymentalnej grupy uzdolnionych dzieci, złośliwie nazywanej Elitarnym Kolektywem. Na kartach książki śledzimy jej losy: od konkursów baletowych, nauczania tańca na prowincji, do jej prawdziwej pasji, czyli nauki, a wszystko to na tle zmieniającej się Polski. „Byłam białą różą” to powieść o poszukiwaniu miłości i swojego miejsca na ziemi, o poświęceniu, pasji, podróżach, przyjaźni i marzeniach.
Nie twierdzę, że początek był łatwy. Wręcz przeciwnie. Czułam się, jakbym się spóźniła na film, a jego część, której nie widziałam, utrudniała mi zrozumienie całej reszty. Stopniowo się do tego przyzwyczajałam, aż w końcu doceniłam ten zabieg. Te niedopowiedzenia były jak brakujące kawałki układanki, czyniące ją bardziej tajemniczą i realną. Doskonale współgrały z chaotyczną fabułą- mieszanką wspomnień, wybiegów w przyszłość i znowu z powrotem. Choć taki stan zmuszał do dokładniejszego czytania, jest warty fatygi, gdyż tworzył lekko melancholijną, nostalgiczną aurę, mieniącą się czasami weselszymi barwami.
Styl Autorki był... niesamowity. Innego określenia nie znajduję. Czytałam już dość sporo książek, ale przy żadnej nie było tak silnego 'wrażenia opowieści'. Czułam się, jakby Róża siedziała tuż obok mnie z filiżanką herbaty w ręce i przedstawiała mi swoje życie. Jej historia zachowywała tak poufny charakter, jakby czytała mi swój pamiętnik. Mało tego, jeszcze zręcznie modulowała głosem! Język pani Krystyny był jeszcze bardziej specyficzny dzięki wtrącanymi co rusz fraszkami, wierszami i cytatami, świetnie dobranymi do sytuacji.
Również postacie były świetnie skonstruowane. Na szczególną uwagę zasługuje w tym wypadku Róża. Mam wrażenie, że poznałam ją od A do Z z jej miłością do podróży, teatru i opery. Również drobiazgi, takie jak jej zamiłowanie do soków czy zwiedzania miast z pokładu statku znalazły swoje miejsce, i wydaje mi się, iż to dzięki nim Róża wydawała mi się tak namacalna. Wszystkie jej uczucia, nie zawsze zrozumiałe, były jak najbardziej realne. Lecz nie tylko główna bohaterka zasługuje na brawa. Również postacie drugoplanowe, takie jak członkowie Elitarnego Kolektywu oraz sprawujący nad nimi pieczę ksiądz Maciej są dobrze skonstruowani, choć pozostali w cieniu swej przyjaciółki.
„Byłam białą różą” jest jedną z najbardziej nietuzinkowych powieści, jakie dotąd czytałam. Tę niezwykłą historię o dążeniu do spełnienia marzeń owianą nutką tajemnicy mogę z czystym sumieniem polecić.