"Trzeba się przebrać, by zdemaskować społeczeństwo, trzeba oszukać i zmylić, by dotrzeć do prawdy".
Słyszeliście kiedyś o "metodzie Wallraffa", czyli swoistej formie dziennikarstwa uczestniczącego, które swoją genezę zawdzięcza pewnemu człowiekowi? Człowiekowi, który w latach osiemdziesiątych XX wieku wstrząsnął niemiecką opinią publiczną. Jeśli pierwszy raz spotykacie się z tym pojęciem, przeczytajcie koniecznie książkę Güntera Wallraffa, która od pierwszego wydania do dnia dzisiejszego została przełożona na trzydzieści osiem języków. I nadal budzi skrajne uczucia, posiadając szerokie grono zwolenników, jak i jej przeciwników.
Günter Wallraff to niemiecki pisarz i dziennikarz urodzony w 1942 r., znany ze swoich lewicowych poglądów. W swojej pracy skupia się na zjawiskach, które generują niesprawiedliwości społeczne, a także odkrywa mechanizmy rządzące gospodarką i społeczeństwem. To właśnie on po raz pierwszy wykorzystał tzw. dziennikarstwo uczestniczące wcielając się wielokrotnie w rolę przedstawicieli uciśnionych grup społecznych, obnażając przy tym wszechobecny wyzysk i rasizm w Niemczech. Do dzisiaj jego przeciwnicy zarzucają mu współpracę ze Stasi, pomimo korzystnego dla niego wyroku sądu.
"Na samym dnie" to zbiór reportaży Güntera Wallraffa, który w latach osiemdziesiątych przez ponad dwa lata wcielał się w postać tureckiego gastarbeitera Alego. Niemiecki dziennikarz założył ciemne soczewki kontaktowe, do swoich włosów doczepił czarną treskę i zaczął posługiwać się łamanym niemieckim. Reporter dzięki swojemu wcieleniu odkrył meandry niewolniczej pracy Turków, którzy za głodowe stawki pracowali w przemyśle ciężkim, elektrowni atomowej czy na budowie. Ryzykując codziennie swoje życie, ukazał prawdziwą twarz niemieckiego społeczeństwa.
To najpopularniejsza książka Güntera Wallraffa, która w Polsce ukazała się po raz pierwszy w 1988 r. Obecne wznowienie zaś zostaje oddane do rąk czytelników nie bez przyczyny po dwudziestu pięciu latach od dokonania się naszej transformacji ustrojowej. To bowiem zbiór reportaży, które pokazują w mocno bezpośredni sposób mechanizmy wyzysku ludzi, którzy zmuszeni swoją beznadziejną sytuacją życiową, muszą pogodzić się z byciem niemalże niewolnikiem w wolnym świecie. Wallraff wcielając się w postać Turka, doświadcza wszelkich szykan i niesprawiedliwości, jaka staje się codziennością tureckich pracowników. Wieczne upokorzenia niemieckich szefów, niskie płace, praca ponad siły i traktowanie człowieka jak zwierzę – to realia, jakie reporter pokazał na własnym przykładzie. Szokujące, wprawiające w zdumienie i powodujące gotującą się wściekłość – to tylko niektóre uczucia, jakie targały mną podczas czytania tej książki. Najbardziej jednak szokującym elementem tych reportaży nie jest wcale wyzysk niemieckich kapitalistów, lecz powracające echa ideologii nazizmu, która nawet tyle lat po wojnie nadal znajdowała swoich wyznawców.
Günter Wallraff to dla mnie bohater. Ja można bowiem inaczej nazwać człowieka, który narażając swoje własne życie w hucie Thyssena, dokumentuje niewolniczą pracę tureckich pracowników? Pracę, która staje się codzienną, niewyobrażalną męką, wyniszczającą ludzkie organizmy i w dłuższej perspektywie prowadzącą do śmierci. Pracę, w której wszelkie przepisy BHP istniejące dla niemieckich pracowników, dla Turków w zasadzie nie mają racji bytu. Jak nazwać człowieka, który poddaje się eksperymentom medycznym, by przeżyć to, co biedni, nie mający innej możliwości zarobku Turcy? Te i wiele innych szokujących profesji, jakimi para się dziennikarz, pokazują w pełnej krasie zakłamanie niemieckiego społeczeństwa, wielką chciwość i zachłanność pracodawców. Czynności, jakie wykonuje Wallraff i warunki, w jakich musi pracować udowadniają, że dla Niemców życie cudzoziemca niestety nie stanowi dużej wartości. Przykład prowokacji z elektrownią atomową w pełni tę tezę potwierdza i nie dziwię się, że książka ta wywołała takie zamieszanie w czasach, w jakich została wydana.
Podczas czytania reportaży niemieckiego dziennikarza, w zasadzie nie zwraca się uwagi na język i styl jego wypowiedzi, bowiem historia jego wcielenia w tureckiego robotnika wciąga do ostatniej strony, jednocześnie szokując i przytłaczając swoim przekazem. Uwagę natomiast zwraca samo wydanie książki, opatrzone rzetelnym wstępem Lidii Ostałowskiej, a także interesującym wywiadem Katarzyny Bielas z Wallraffem. Cała książka zawiera również fotografie Alego przy pracy, jaką wykonywał, aby zdemaskować haniebne zachowania Niemców.
Pomimo faktu, że "Na samym dnie" została wydana w latach osiemdziesiątych XX wieku, jest dziełem, które nie straciło na swojej aktualności, bowiem nawet w dzisiejszych czasach słyszymy o wyzysku różnych grup społecznych. Historia Alego to opowieść o upokorzeniach, utracie godności i przede wszystkim utracie człowieczeństwa. Poza tą najważniejszą płaszczyzną warto poznać także historię powstania dziennikarstwa śledczego, które poprzez różnego rodzaju prowokacje, wielokrotnie obnaża przeróżne patologie. Cieszę się, że poznałam Güntera Wallraffa - człowieka, który w swoich dokonaniach może nawet pochwalić się doprowadzeniem do zamknięcia wielu restauracji Burger King w Niemczech. Wy też musicie go poznać!