Dotychczas nie interesowałem się twórczością Orwella. Fakt, w szkole czytałem „Rok 1984” i liznąłem fragmenty „Folwarku zwierzęcego”, ale zasadniczo na tym się skończyła moja przygoda z tym pisarzem. Jego książki były wprawdzie ciekawe, ale mnie nie zachwyciły. Być może wynikło to z faktu, że nie zawsze fajnie czytać o naszych ludzkich przywarach. Tym bardziej, że obraz jaki wyłania się z jego książek, jest nie tyle szokujący, ale brutalnie dosadny. Dopiero sięgając po książkę Richarda Bradforda zdałem sobie sprawę, że faktycznie, Orwell zawarł coś w swej twórczości, co każe nam przypuszczać, że miał pełną świadomość tego, w jakim kierunku zmierza nasza cywilizacja. Z pewnością nie wiedział wszystkiego, ale rozumiał wystarczająco dużo, aby zdiagnozować nasze zachodnie społeczeństwo. Obraz jaki wyłania się z recenzowanej książki, poraża. I to dosłownie.
Choć lubię krytykę polityków, ba – wręcz uwielbiam (nie przepadam za tymi próżnymi istotami, łasymi na komplementy za swe matactwa, wypaczenia, krętactwo, słowo-plujstwo…) – gdy ktoś dopieści wątki, ukazujące ich miałkość, głupotę i złośliwość. Jednak tym razem poczułem się zniesmaczony, tym bardziej, że Autor opisał brytyjską – zdawałoby się – bardziej cywilizowaną – klasę polityczną. Nic bardziej mylnego. Obłuda, małostkowość, snobizm, ekscentryzm czy perwersja to tylko nieliczne z wad, które cechują brytyjskich polityków (no cóż, muszę przyznać, że nasze polskie podwórko, wprawdzie gburowate i warcholskie, ale jednak nie dorasta im do pięt). Ale nie o tym powinna być mowa. Niemniej ciężko jest nie zwrócić baczniejszej uwagi na ten aspekt książki, tym bardziej, że zasadniczo będziemy się z nią stykać na każdym niemal kroku.
Wróćmy jednak do Orwella. To postać dosyć nietuzinkowa. Odludek, a jednak ciągnęło go do ludzi, zwłaszcza tych pokrzywdzonych. Antysemita, a jednak świadomy tego, że jednak nie jest to coś dobrego, z czym starał się walczyć. Czy skutecznie? Hmm, przeczytajcie sami. Nie miałem pojęcia, że był pracownikiem brytyjskich służb kolonialnych, ani tym bardziej, że brał udział w walkach w hiszpańskiej wojnie domowej. Co ciekawe, nie bardzo mu tam szło, a i całą „przygodę” prawie przypłacił utratą życia. A to ledwo początek jego barwnego, niezwykłego życia. Aż dziw bierze, że taki człowiek, trochę mający problem z tym, aby odnaleźć się w społeczeństwie, stał się autorem tylu świetnych książek, opisujących społeczeństwo, którego nie lubił, którego nie akceptował. To coś naprawdę niezwykłego.
Książka pomimo wielu odniesień do bieżącej polityki, jest naprawdę świetna. Wbrew upływowi czasu, ma się wrażenie, iż Orwell mignął przed chwilą przed naszymi oczyma. Autor biografii w doskonały sposób potrafił zniwelować dystans dziejowy pomiędzy opisywaną postacią, a tym, w jakich czasach żyją czytelnicy. Co rusz przeskakuje między „epokami”, tak jakby prawie nic je nie różniło, tak jakby stanowiły spójną i logiczną całość. Z pewnością przypadną wam do gustu odniesienie samego Orwella do kwestii – zwłaszcza społecznych – poruszanych w recenzowanej przeze mnie lekturze. Całość, wbrew przypuszczeniu, tworzy dosyć wartką fabułę. A przecież klasyczna biografia bywa dosyć męcząca, przynudnawa i przeintelektualizowana całym ogromem informacji, czasem błahych, czasem nic nie wnoszących. Tutaj zaś Autor skupia się na mniej znanych wątkach, i dziełach, które nie zyskały takiego rozgłosu, jak „Rok 1984” czy „Folwark zwierzęcy”. Mnie zainteresowały zwłaszcza „Birmańskie dni”, „Historię piszą zwycięzcy” oraz „Córka proboszcza”. Oczywiście to nie wszystko, ale akurat te wzbudziły moje zaciekawienie, i już ściągnąłem je sobie, aby móc zrozumieć, o czym tak naprawdę pisał Orwell.
Czy są jakieś słabe strony książki? Wydaje mi się, że takowych brak. A może czytając tę ciekawą książkę tak się wciągnąłem, że ich nie dostrzegłem. O ile nigdy nie lubiłem czytać książek biograficznych o pisarzach, tym razem muszę zrobić wyjątek, bo biografię tego pisarza czyta się naprawdę świetnie. I naprawdę łatwo zrozumieć, co miał na myśli Bradford nadając taki specyficzny tytuł swemu dziełu. Naprawdę polecam.