Od wielu lat mam słabość do zbiorów opowiadań, choć tak naprawdę niewiele przeczytałem takich, które naprawdę zwaliły mnie z nóg; sprawiły, że mózg mi się zagotował, a oczy wypadły z wrażenia, poturlały się po podłodze i wpadły pod kanapę. Na ogół jestem w stanie wskazać jedynie pojedyncze opowiadania, które wzbudziły u mnie efekt "wow". Później mogę powiedzieć: o! dla tej czy tamtej opki warto było sięgnąć po ten zbiór. Rzadko mam tak, że podobała mi się całość. Ostatnio jednak ma chyba szczęście, bo niespełna miesiąc temu po raz pierwszy przeczytałem
Ostatnie życzenie Sapkowskiego i to było dla mnie mega odkrycie, a teraz jestem świeżo po lekturze opowiadań ze zbioru
Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite i ponownie mam wrażenie, że przeczytałem coś naprawdę rewelacyjnego.
Powiem szczerze, nie znałem wcześniej twórczości Susan Hill... Chociaż nie, teraz trochę kłamię - znam film
Kobieta w czerni, który jest ekranizacją Jej powieści, a którą to powieść rok temu wznowiło wydawnictwo Zysk i S-ka. Obie publikacje - i
Kobieta, i ta dziś omawiana - mają spójny layout, więc jest nie tylko co czytać, ale i też czym oczy nacieszyć. Jednak o wyglądzie samej książki napiszę na końcu, teraz skupmy się na treści, wszak to ona jest najważniejsza w książkach. W zbiorze
Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite znajdziecie siedem tekstów, które powstawały w latach 2012-2016. Ale, co zauważyłem, Susan Hill nieczęsto akcję osadza we współczesności. Bardziej lubuje się w przeszłości, ale znowu nie tak zamierzchłej. Spokojnie, nie przenosi się do czasów Edgara Allana Poe (wyjątek może stanowić tu pierwsze opowiadanie osadzone w okresie wiktoriańskim), dużo lepiej czuje się w okresie powojennym. Nie oszukujmy się, współczesna technika i elektronika zabiły horror, dlatego Hill czerpie z przeszłości, bo to tam należy szukać źródeł grozy.
Siedem opowiadań. Każde jest inne. Różnią się tematyką, długością, miejscem i czasem akcji, stylistyką. Łączy je natomiast subtelność, przyjemny w odbiorze język i niepokój, który we mnie wzbudziły. Wiecie, lubię gdy groza nie jest zbyt nachalna, nie tryska w twarz czytelnika fontanną krwi, ani nie obrzuca go papką z mózgu, odłamków kości i postrzępionej skóry. Bardzo szybko przekonałem się, że groza Susan Hill jest całkowicie w moim guście, a opowiadane przez Nią historię potrafią owładnąć mną bez reszty. Dla części opowieści punktem wyjścia są - co też bardzo lubię w horrorach - zwykłe przedmioty, jak chociażby porcelanowa lalka w
Lalce, obraz w
Mężczyźnie z obrazu czy wysłużona torba w
Torbie podróżnej. Znajdziecie tu zarówno opowieści o duchach, fobiach, starej poczciwej zemście czy eksperymentach rodem z
Frankensteina Mary Shelley. Wszystko jednak przedstawione w sposób oryginalny - autorski.
W swoich opowiadaniach, Susan Hill maluje barwny pejzaż Anglii, zarówno jej miast, jak i przepięknych, tajemniczych i złowrogich prowincji z ciągnącymi się aż po horyzont polami, malowniczymi wzgórzami, budzącymi respekt mokradłami i starymi domami przesiąkniętymi tą specyficzną wonią grozy, na którą składa się wilgoć, zapach zmurszałego drewna i przeszłości. Hill posługuje się pięknym, obrazowym, a przy tym niezwykle lekkim językiem, który świetnie uchwycił tłumacz Jerzy Łoziński. Kolejne opowieści czyta się z zapartym tchem i z tym przyjemnym oczekiwaniem na finał.
W tym zbiorze nie ma słabych czy złych tekstów, ale jeśli miałbym wymienić trzy, które najbardziej przypadły mi do gustu, takie - no wiecie - the best of
Zagrabionego życia i innych opowieści niesamowitych, to na pierwszym miejscu postawiłbym
Mężczyznę z obrazu, w którym znalazłem wszystko to, czego oczekuję od dobrej opowieści grozy: subtelny klimat, wyczuwalne, rosnące napięcie, wciągającą historię i tajemnicę. Miejsce drugie zajęłaby
Lalka - niesamowita i tajemnicza opowieść osadzona na odludnej prowincji. Jest tam stary dom i dziwny przedmiot, który wpływa na życie głównych bohaterów, jest też morał i zaskakujący finał. Z ostatnim miejscem na podium miałbym problem, ale przyparty do muru chyba postawiłbym na opowiadanie
Dwudziesty pierwszy. To opowieść - owszem - o duchach, a właściwie o duchu, ale ujęta w sposób przewrotny.
Dwudziesty pierwszy, to także opowieść o wielkiej dziecięcej przyjaźni. Jest tu trochę straszno i trochę smutno, bo także wzruszająca historia.
Na koniec - jak obiecałem - chciałbym jeszcze wspomnieć o samym wydaniu. Niesamowicie klimatyczną okładkę zaprojektował Maciek Wolański. To obwoluta w starym dobrym stylu, minimalistyczna, ale przyciągająca wzrok. Bardzo mi się podoba i lubię wlepiać w nią gały. Wydawnictwo Zysk i S-ka zadbało również o twardą płócienną oprawę, szyty grzbiet i obwolutę. I może dla niektórych wyda się to nieważne, ale pewnie takie "ślepaki" jak ja na pewno to doceniają: tekst napisany jest czcionką o optymalnej wielkości i zachowano 1,5 wierszową interlinię, o której często zapomina chociażby wydawnictwo Vesper. Mówcie co chcecie, ale te półtora wiersza odstępu daje naprawdę duży komfort czytania.
Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite, to brytyjska groza w najlepszym wydaniu. To książka, która mocno mnie zaskoczyła - i to pozytywnie, i którą teraz z przyjemnością Wam polecam. Ta pozycja, może przypaść do gustu zwłaszcza miłośnikom klasycznej i estetycznej grozy oraz łowcom dobrych i wciągających historii. Jeśli się do nich zaliczacie, koniecznie skosztujcie zbioru
Zagrabione życie autorstwa Susan Hill.
© by
MROCZNE STRONY | 2022