“To tylko pozory. (...) Każdy z nich jest skupiony wyłącznie na służbie krajowi. Nie jesteśmy rodziną, a monarchią, która mieszka w pałacu ze szkła.”
Dylogia “W blasku zorzy” jest jedną z piękniejszych historii miłosnych jakie kiedykolwiek czytałam. Zakochałam się już w książce “Zamek z płatków róż” gdzie dostaliśmy historię Christophera i Gwen, którzy musieli mierzyć się z wieloma problemami, a w głównej mierze dostaliśmy dylemat pomiędzy tym co wypada zrobić, a tym co czują. “Pałac ze szkła” to dopełnienie mojej miłości w stosunku do tej serii.
W tej historii poznajemy losy Alexandra i Ivy, którzy będą musieli mierzyć się z nowymi problemami, demonami z przeszłości oraz niepewną przyszłością. Ich wspólna droga zaczyna się od relacji hate - love oraz totalnego wątku enemies to lovers. Alexander przez swoje wybryki zostaje wysłany na przymusowe wakacje do rodzinnej posiadłości nad jeziorkiem. Książe nie spodziewa się, że będzie miał tam towarzystwo. Ivy - pokojówka i gospodyni, która opiekuje się posiadłością porządnie zaszła mu za skórę. Mężczyzna nie pozwoli, aby kobieta ponownie zdradziła rodzinę królewską, dlatego obmyśla misterny plan zemsty. Będzie uprzykrzał jej życie na każdym kroku, jednak jak to mówią od nienawiści do miłości jest krótka droga. A i przeznaczeniu bardzo ciężko uciec..
Subtelna, delikatna i romantyczna w swojej prostocie - taka właśnie jest historia w książce “Pałac ze szkła”. Klimat tej książki hipnotyzuje czytelnika już na starcie. Każda romantyczna dusza przy tej pozycji będzie się rozpływać. Ania Szafrańska czaruje słowami i pięknie przenosi wszystkie uczucia i emocje na papier. Relacja Ivy i Alexandra to totalny rollercoaster, wraz z nimi przechodzimy od nienawiści po ekscytację, aż finalnie dochodzimy do odczuwania motylków w brzuchu.
Książka skrywa w sobie świetnie dopasowane do siebie postacie. Ivy i Alexander mają zupełnie inne charaktery, inne podejście po pewnych spraw, inną przeszłość, która ich ukształtowała i przede wszystkim inne obowiązki. On należy do rodziny królewskiej, ona jest tylko pokojówką. Jednak gdy pojawiają się razem, nic innego nie ma znaczenia. Wszystko zostaje wyciszone i liczą się tylko oni. Chemia między nimi jest magiczna i totalnie hipnotyzująca. Pojawia się przyciąganie, pożądanie i niespodziewane uczucia, co sprawia, że ciężko od nich oderwać wzrok. Nie brakuje tutaj romantycznych gestów, troski i wsparcia. Pojawia się również humor, który tak dobrze znam i lubię. Nie jest on nachalny czy cringowy, jest przyjemny dla oka i potrafi rozśmieszyć do łez. Uwielbiam cięty język i docinki w tych relacjach hate - love, a tych tutaj nie brakuje.
Niech Was jednak nie zmylą moje słodkie słówka. Autorka nie przygotowała dla nas słodkiej historii. Ania Szafrańska komplikuje, miesza i zaskakuje. W tej fabule tak naprawdę wydarzyć się może wszystko, i to wszystko się dzieje. Dostajemy złamane serducho, poczucie samotności czy też wykorzystywanie przez rodzinę. Ta historia zafunduje Wam nie tylko uśmiech na twarzy, ale też łzy smutku.
Jestem ogromna fanką romantycznych bajkowych opowieści, dlatego ta historia już na zawsze będzie miała miejsce w moim serduchu. Poza tą czułością i miłością, moje serce skradli dobrze wykreowani bohaterowie, nieszablonowa fabuła, humor, namiętność i sam królewski klimat. Ta historia ma wiele do zaoferowania, udowadnia jak silna jest moc prawdziwej miłości. Polecam tą książkę każdemu, gdyż wiem, że nie będziecie zawiedzeni. Autorka i jej pióro hipnotyzuje już na starcie, a lekki styl sprawi, że ta historia przepłynie Wam przez palce i tak jak mi będzie również Wam ciężko rozstać się z tymi bohaterami. Są prawdziwi i już na zawsze zostaną w moim serduchu!
“Pałac ze szkła nie jest kruchy i niepewny, Alex. Jest solidny, stabilny, niewinny. Odzwierciedla ciebie i twoje uczucia. Pozwala się w sobie przejrzeć jak w lustrze. To twój dom – powiedziała, ufnie wtulając się w moją dłoń.”