Po finałowych wydarzeniach z poprzedniej części serce Andrei jest w rozsypce. Dziewczyna nie może uwierzyć w to, że Nick tak ją potraktował i zaburzył poczucie bezpieczeństwa, które tak usilnie razem budowali. Myślała, że czeka ich happy end, a on jest mężczyzną jej życia. Jednak ono szybko zweryfikowało i pokazało jej drugie oblicze mężczyzny. Zazdrosny, nieufny i zraniony Nicholas będzie musiał bardzo się postarać, aby odkręcić słowa, które opuściły jego usta. Andrea i Lily to jego nowe życie i nie wyobraża sobie go bez tych dwóch pań. Zrobi wszystko, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Jednak czy uda mu się ochronić je przed wszystkim? Prawda potrafi ranić bardziej niż niewiedza. Dość szybko przekona się o tym sam Nicholas..
"Wiem, że doszło do tego w nie najlepszych okolicznościach, ale życie to nie książka. Nie przeskoczysz ch*jowych kartek, żeby dotrzeć prosto do szczęśliwego zakończenia. Musisz się z nimi zmierzyć albo… możesz się poddać."
“Obłędy” to nie jest kolejny romans, który przeczytamy i odłożymy na półkę. To książka, która zostaje z nami na dłużej, z racji, iż porusza bardzo ważne tematy. Tematy, które nie są łatwe do czytania. Tematy, które myślę, że mogą złamać serce, ale również docenić to co mamy.
Docenić bliskich, których mamy obok, gdyż kiedyś może ich zabraknąć. I mogłabym się złościć na konkretnego bohatera, że tu czy tam mnie zdenerwował, ale przy tej tematyce to staje się błahe i mało ważne. Historia, którą stworzyła autorka tak naprawdę może przydarzyć się każdemu z nas. My również nie wiemy, kiedy do naszych drzwi zapuka śmierć.
Autorka nie funduje nam słodkiego romansu, a słodko - gorzką lekcję życia. I ja, jak najbardziej to kupuję. Uwielbiam książki, które niosą ze sobą przesłanie. Książki, które złamią nas podczas czytania i książki, które mogą nas w czymś uświadomić. Przygotowałam dla Was trzy powody, a właściwie trzy wątki z tej historii, które mam wrażenie, powinny was zachęcić do czytania.
Pierwszą z nich jest postać Nicholasa i jego ogromna przemiana. My jako kobietki bardzo często lubimy zmieniać mężczyzn. Wyciągać z nich dobro, czuć się przy nich bezpiecznie i mieć pewność, że to uczucie jest prawdziwe i na zawsze. Andrea nie stara się zrobić tego na siłę, przestała wierzyć w to, że Nick kiedyś będzie chciał ślubu, gdyż uważa, że to papierek, który nic nie zmienia. Jednak ona, Lily, Rose zmieniają jego podejście do życia. Z typu mężczyzny “ruchaj i porzucaj” staje się przykładnym chłopakiem i opiekuńczym ojcem adopcyjnym dla Lily. Mężczyzna podczas tej krótkiej podróży dostał ogromną lekcję życiową i zmienił swoje priorytety. Naprawdę dobrze czytało się tą jego przemianę, która naprawdę momentami potrafiła rozczulić. W końcu jaki mężczyzna pozwala swojej córce malować sobie paznokcie na niebiesko?
"Ale tak to właśnie jest, kiedy dwoje ludzi spotyka się przypadkiem i nagle się okazuje, że są dla siebie stworzeni."
Drugim wątkiem, który całkowicie mnie tutaj przekonał do tej książki i zarazem złamał, jest śmierć bliskiej osoby. To coś co zawsze wywołuje u mnie łzy i ciarki podczas czytania. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego kompletnie. Autorka świetnie ujęła uczucia i emocje bohaterów. Sprawiła, że człowiekiem zaczyna myśleć o tym co jest, co ma i co może stracić. Uważam, że to, iż autorka postanowiła wplątać taki wątek świadczy o jej dojrzałości. Potrafiła w bardzo przyciągający sposób opisać to co siedzi człowiekowi w sercu.
Trzecim wątkiem tej historii są choroby natury psychologicznej. Załamanie nerwowe, to nie jest błaha sprawa, a bardzo poważne schorzenie, które wymaga pomocy specjalisty. Jest to wątek, którego całkowicie się tutaj nie spodziewałam. Jednak od samego początku przykuł moja uwagę. Mamy dwie postacie - Andrei i Maddii, które w zupełnie inny sposób radzą sobie ze stratą. Autorka ukazuje, jak ważna jest pomoc psychologiczna oraz ile daje wsparcie kochającej i wspierającej się rodziny.
"(...) człowiek, który nie wstydzi się łez, jest o wiele silniejszy niż ten, który je ukrywa. Płacząc, masz tysiące druzgocących myśli, z którymi sobie nie radzisz, ale je przyjmujesz i dlatego płaczesz. Nie blokujesz ich przed umysłem, bo chcesz się z nimi zmierzyć i wypuścić cały żal, który nosisz w sercu. To nie jest słabość. Bycie świadomym swoich uczuć i pozwalanie im wypłynąć w postaci łez wymaga wielkiej siły."
Mam nadzieję, że udało mi się Was przekonać do tego aby sięgnąć po tą książkę. Ma ona nam wiele do zaoferowania. Gwarantuje Wam, że będziecie zarówno śmiali się w głos jak i będziecie smutni, a może nawet pojawią się łzy. To bardzo wartościowa książka, która łączy w sobie ciekawa relacje pomiędzy bohaterami oraz wartości życiowe. Autorka z pewnością potrafi budować napięcie i przykuć uwagę czytelnika. Mi bardzo podoba się ta seria, dlatego polecam ją Wam gorąco.
Jeżeli zaś chodzi o zakończenie, to muszę przyznać, że podczas czytania spodziewałam się tego co tam zastanę. Jednak to nie zmienia faktu, że autorka całkowicie mnie zaskoczyła pomysłowością i przebiegiem zdarzeń. Nie mogę doczekać się 3 części!