Wiecie jakie recenzję są najcięższe do napisania? Wcale nie te, które są nie pochlebne. Najciężej pisze się recenzje książek, które całkowicie nas pochłonęły. Recenzję książek, które były tak dobre, że pisząc o niech boimy się, że nie oddamy tego wszystkiego co chcielibyśmy przekazać. Ja właśnie tak się dzisiaj czuje. Monika Madej i jej seria “Famiglia” zachwyciła mnie już podczas pierwszej części “Don”. Dziś mam dla Was kontynuację tej niesamowitej historii. Przedstawiam Wam książkę, która z pewnością będzie jedną z moich ulubionych.
“Coletti” to historia opowiadająca dalsze losy nieokiełznanej Rosy i jej nieobliczalnego męża Tommaso. Ponownie ta dwójka będzie musiała zmierzyć się z zagrożeniem, które będzie miało już wpływ nie tylko na nich, ale również i na ich dzieci. Okazuje się, że nie tylko Tommaso jest wstanie zmienić się w potwora jeśli musi zadbać o bezpieczeństwo swojej rodziny. Pazur, determinację i zawziętość pokaże również Rosa, która nie będzie potulną żoną Dona. Nie będzie bała się sprzeciwić woli męża. Oboje będą uparci. Oboje będą chcieli oddać za siebie życie. Do czego ich to zaprowadzi?
Oczywiście tego Wam nie zdradzę. Nie zdradzę Wam również miliona pięciuset innych rzeczy za co pokochałam tą książkę. Jednak skupię się na kilku kwestiach, które uważam za istotne. Jako, że przeczytałam dziesiątki romansów mafijnych mam w tym temacie nie małe obeznanie. I nie tak łatwo mnie zaskoczyć, zaintrygować i sprawić, że będę czytała historię z ogromnym zaangażowaniem.
Myślę, że zaczniemy od bohaterów, którzy zostali fenomenalnie wykreowani. Rosa to kobieta z krwi i kości. Nie boi się ryzyka, a przede wszystkim nie boi się postawić rozkazom Dona. Wielokrotnie dobitnie dała sygnał swojemu mężowi, że nie będzie potulną żonką, która będzie się uganiać za nim. Będzie jego partnerką w zbrodni i będzie szła z nim ramie w ramie.
Pokazała, że kobiety mogą być zarówno świetną matką, rewelacyjną kochanką i dobrym szefem. Potrafi sobie zjednywać ludzi, nawet tych lojalnych jej mężowi, którzy skoczyliby za nią w ogień.
Tommaso natomiast w tej części mi zaimponował. To, że nie zabił Rosy w tej części to chyba jakiś cud. Ta kobieta wielokrotnie postawiła się mu na oczach jego ludzi. Wielokrotnie podważyła jego decyzje. A dobrze, wiemy jak wygląda ten świat mafijny. Za taką niesubordynację powinna zginąć. Jednak nie tutaj, nie w tej historii. Groźny i niebezpieczny don jest potulny jak baranek w starciu ze swoją żoną. Kocha ją całym sercem i zrobiłby dla niej wszystko, nawet gdyby oznaczało to fakt, że będzie musiała go opuścić. On dałby jej odejść.
Widzicie jaka to mieszanka wybuchowa? Kłócili się i godzili. Nie obyło się bez ponownego rozbicia nosa Tommasa przez Rosę. Jednak zawsze się godzili. Najczęściej w bardzo namiętny sposób. Nie brakuje tutaj zarówno uczuć, emocji jak i pożądania. Tą historię się przeżywa wraz z bohaterami. Jeśli myślicie, że to kolejny romans mafijny jakich pełno na rynku to muszę Was zmartwić. To stuprocentowa petarda.
Dodatkowo w tej części mamy również spiny pomiędzy Pablo a Camilą, którzy gryzą się jak pies z kotem, a tak naprawdę zależy im na sobie równie mocno jak w przypadku Colettich. Uwielbiałam tą dwójkę równie mocno co w przypadku Rosy i Tommaso.
“Coletti” to książka która łączy zazdrosnego mężczyznę, pewną siebie kobietę, uczucia, namiętność, akcję i dużą dawką humoru. Jeśli myśleliście, że w pierwszej części Rosa i jej cięty język to szczyt wszystkiego, to poczekajcie i przeczytajcie jej riposty w drugiej części. Mimo, że to drobna kobietka potrafiłą wzbudzić strach w oczach swojego męża oraz jego goryli - nawet Pablo.
Jak sami widzicie to combo zwiastuje tylko jedno. Każdy fan romansów mafijnych ( i nie tylko) musi sięgnąć po tą książkę. Autorka w żadnym wypadku nie idzie na łatwiznę. Komplikuje życie bohaterom tak aby mogli odczuwać rollercoaster emocji. Akcja tutaj nie zwalnia ani na moment. Jednak autorka zapewniła czytelnikom nie tylko palpitacje serca związane z zagrożeniem, ale również i dużą dawką namiętności potrafił pobudzić zmysły.
Ja jestem zakochana w tej książce ( na tyle o ile można zakochać w książce). Gorąco Wam ją polecam i jestem pewna na sto procent, że każdy kto ją przeczyta będzie zachwycony tak bardzo jak ja. Jeżeli chodzi o zakończenie to nie powiedziałabym, że jest “złe”... jest intrygujące i sprawia, że jestem jeszcze bardziej napalona na dalsze losy bohaterów.