Jak oddzielić życie zawodowe od prywatnego kiedy praca polega na poznawaniu mrocznych zakamarków duszy i umysłu człowieka? Dzień za dniem słuchanie zwierzeń innych, rozmowy na tematy bolesne z jakimi ktoś nie umie lub nie chce sobie poradzić, czasem powrót do najgorszych momentów w czyimś życiu. Zaraz potem trzeba zająć się własnymi sprawami, a te często są równie bolesne jak pacjentów. Jak więc oddzielić jedno od drugiego kiedy wydają się być ze sobą splecione tym samym motywem? Jednak etyka wymaga by z jednej strony skupić się na problemach innych i pomocy w ich rozwiązaniu, a z drugiej umieć zachować dystans do tego z czym zmagają się. Łatwo mówić o rozgraniczeniu prywatnej sfery od zawodowej, ale w praktyce jest to kwestia o wiele trudniejsza do zastosowania. Kiedy obie zaczynają nakładać się na siebie trzeba szybko przedsięwzięć odpowiednie kroki, lecz czy nie będą one już spóźnione?
Siri zna lepiej problemy pacjentów niż tym ostatnim się wydaje. Ich lęki, obawy, a nawet myśli wcale nie są dla niej teorią, chociaż sama nie chce się do tego przyznać. Codziennie stara się pokazać im ścieżkę, którą powinni podążać. Ich rozmowy nie są dla niej jedynie pracą, o jakich zapomina od razu gdy zamkną się drzwi gabinetu. W swoją pracę wkłada przysłowiowe serce, można powiedzieć, że wprost nią żyje. Dzięki niej stara się zapomnieć o tym, co tkwi w niej samej. Jak więc zareaguje, gdy w pobliżu jej domu zostaną odnalezione zwłoki Sary? Śmierć pacjentki dla tak zaangażowanej psychoterapeutki jest ciosem i to tym dotkliwszym, ponieważ wszystko wskazuje na samobójstwo. Gdzie został popełniony błąd? Czego Siri nie dostrzegła? A może mogła zapobiec śmierci? Każde z pytań wywołuje coraz większe poczucie winy, lecz czy faktycznie młoda kobieta targnęła się na swoje życie? Policja rozpatruje również wersję całkowicie odwrotną. Jeżeli doszło do zbrodni dlaczego właśnie ofiarę znaleziono w tym, a nie innym miejscu? Co rzeczywiście spotkało Sarę i jaki ma to związek z jej terapeutką? Trudno jest przyznać się przed samym sobą, że coś niepokojącego zaczyna się dziać. Wszystko da się przecież wytłumaczyć zbiegiem okoliczności lub odosobnionym przypadkiem. Jednak jak długo można zaprzeczać rzeczywistości? Szczególnie gdy ktoś z najbliższego otoczenia ma coś ważnego do przekazania, a zaraz potem staje się ofiarą wypadku. Czy faktycznie był to jedynie splot okoliczności? Policja ma już gotową teorię, każdy kolejny dzień zdaje się potwierdzać ją, ale Siri nie jest łatwo to przyjąć do wiadomości. Jeszcze trudniejsza do zniesienia jest świadomość, że gdzieś w pobliżu czai się ktoś, kto chce ją skrzywdzić. Dlaczego właśnie ona? Dlaczego właśnie teraz? Jaki będzie jego kolejny krok? Kogo jeszcze zrani?
"Spokój duszy" nie jest historią w jakiej można doszukać się jasnych barw. Mroczny klimat jest obecny od pierwszej do ostatniej strony i to nie tylko z powodu kryminalnego motywu, lecz przede wszystkim za sprawą samych bohaterów. Nawet kiedy tło opowieści jest pogodne, to tocząca fabuła przyćmiewa je i skupia uwagę na tym, co niepokojące i raniące. Autorki głęboko wchodzą w umysły swoich postaci, obnażają ich najskrytsze lęki i pragnienia, uczucia te są niszczące i nawet po latach ranią równie mocno. W takiej scenerii wątek zbrodni nie ginie, on staje się jeszcze bardziej widoczny i dotkliwiej odczuwany, nawet gdy bezpośrednio nie ma do niego odniesień. Camilla Grebe i Asa Traff strona po stronie ukazują ludzkie emocje, w jakich dominuje lęk, ból po stracie i obawa przed rzeczywistością. Skandynawskie kryminały często mają to do siebie, że jednym z elementów ich suspensu są kwestie z życia prywatnego bohaterów oraz problemy społeczne. Nie inaczej jest w "Spokoju duszy", gdzie motyw kryminalny splata się z osobistymi przeżyciami postaci.