Podstawówka kojarzy mi się z wieloma lekturami, jednymi lepszymi, innymi gorszymi. Jedną z najwspanialszych jest książka Romana Pisarskiego ”O psie, który jeździł koleją”. Pamiętam jakie wrażenie na mnie wywarła, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, chyba nawet się rozpłakałam. Wątpię żeby była osoba, która jej nie czytała, ale mimo wszystko streszczę te opowiadanie, bo na pewno nie każdy pamięta je dokładnie.
Tytułowy pies to Lampo, który przyjechał pociągiem do Marittimy, rzymskim pociągiem. Jak opisuje go autor: „Było to bardzo miłe kudłate psisko podobne trochę do szpica, a trochę do owczarka .Oczy miało wesołe i szelmowskie. Jedno ucho sterczało ostro do góry, drugie opadało w dół. Nadawało to psu pocieszny, a zarazem zawadiacki wygląd.”
I tenże właśnie psiak zdobył sympatię zawiadowcy ,który pomimo licznych prób nie dał rady zabrać go na stałe do domu. Lampo siadał grzecznie na podłodze i towarzyszył rodzinie swojego nowego pana przy kolacji, a potem zawsze o tej samej godzinie wybiegał z domu, żeby zdążyć na ostatni pociąg i wracał na peron. Całe noce warował pod biurem zawiadowcy.
Lampo stał się niemalże członkiem ekipy pracowników stacji w Marittimie, wszyscy go znali. Pomagał zawiadowcy przy odprawianiu pociągów i pilnował, żeby się nie spóźnił, często też nosił narzędzia, żeby ułatwić pracę robotników przy torach.
Pies często znikał, ale z biegiem czasu zawiadowca przestał się zamartwiać o niego, bo wiedział, że i tak wróci. Czasem przybywał szybko, czasem nie było go i miesiąc, ale zawsze pojawiał się z powrotem. Wszyscy, którzy znali Lampo byli bardzo do niego przywiązani, zwłaszcza rodzina zawiadowcy. Na pewno każdy pamięta ostatnie strony tej książki, gdy nastąpił moment, z którym najtrudniej się pogodzić. Mała Adele, córka zawiadowcy bawiła się na torach, gdy nadjeżdżał pociąg pospieszny, nikt nie zdążyłby już do niej dobiec. Nikt oprócz Lampo, który poświęcił swoje życie, żeby ocalić dziewczynkę.
W tym momencie warto przypomnieć, że cała ta historia nie jest wymysłem autora, a wydarzyła się naprawdę. Po dziś dzień, w podziwie dla bohaterskiego czynu psa, na stacji w Marittinie stoi pomnik, ukazujący Lampo.
„O psie, który jeździł koleją” to wspaniała lektura dla młodego czytelnika, prostym językiem, który nie sprawia trudności w zrozumieniu, o czym jest mowa. Po raz kolejny przekonujemy się jak wielka jest wierność psa i jego miłość do ludzi, którzy otaczają go opieką, do jego rodziny. Pies to naprawdę największy przyjaciel człowieka, zdolny do wszelkich poświęceń, jeżeli zachodzi taka potrzeba.
Jeżeli jest jakaś książka, którą obowiązkowo powinien przeczytać każdy, to właśnie ta. Przy niej przynajmniej dziecko nie może wymawiać się grubością lektury, bo taką ilość stron jest w stanie przeczytać w czasie dość krótkim, a pamiętam, że co niektórzy nawet w tym przypadku posiłkowali się streszczeniem.
Tę wzruszającą historię, o bohaterskim psie i wielkiej sile miłości oraz przywiązania, pomiędzy nim, a jego panem, polecam każdemu bez wyjątku.