Książka „Bóg Maszyna” Joanny W. Gajzler opowiada losy młodego szlachcica Tagarda Logor Szalana żyjącego w królestwie Antianu. Tagard nie interesuje się zbytnio sprawami związanymi ze swoim pochodzeniem, fascynują go maszyny i pragnie zostać inżynierem. Pewne wydarzenie sprawi jednak, że będzie musiał podjąć ważne decyzje, dotyczące swojej przyszłości.
Autorka znalazła znakomity sposób, aby opisać fantastyczny świat Antionu. Poznajemy nie tylko jego historię i politykę, ale również mity. Tego, jak powstał świat i skąd się wzięły stygmaty na ciałach jego mieszkańców, dowiadujemy się ze znakomicie wplecionych w fabułę scen państwowego święta. Opisy ważności tytułów szlacheckich oraz tego, jakie są stopnie pokrewieństwa w rodzinie królewskiej, także nie są nudne. Joanna W. Gajzler wszystko zaserwowała nam powoli, wyraźnie i w odpowiednich momentach.
Odpowiednikiem magii ze świata fantasy jest tutaj Wola. Siła, dzięki której można wpływać na innych ludzi. Każda żywa materia jest nią obdarzona, jednak zwykłym ludziom nie wolno z niej korzystać. Fascynacja Tagarda maszynami i jego dążenie do poznania Woli sprawiają, że dokonuje on niezwykłego odkrycia, które może całkowicie zmienić znany mu świat.
W królestwie Antionu najważniejszą osobą jest oczywiście władca – Król-Bóg, którego Wola zdolna jest sterować nie tylko umysłem, ale i ciałem innej osoby. Jego pragnienie jest prawem, a tego, kto to prawo złamie czeka śmierć. Dla niektórych śmierć nie jest jednak karą, ale sposobem na godnej odejście. Ci, którzy ulegli wypadkowi i stracili kończynę, powinni popełnić samobójstwo, aby nie przynieść wstydu swojej rodzinie.
W tym świecie najbardziej pogardzanymi i najczęściej poniżanymi są kaleki. Każdy, kto urodzi się bez ręki, czy nogi, albo chociażby bez stygmatu, zostaje wysłany do Domu Kalek w celu złamania Woli i nauczenia jak być posłusznym sługą lub niewolnikiem. Pierwsza scena książki ukazuje nam perspektywę Gawiera, sługi głównego bohatera. Dzięki temu możemy lepiej poznać nie tylko los kalek, ale także ich odczucia. Mimo że Gawier jest jedyne postacią drugoplanową, to uważam go za kogoś ważnego, przejmuję się jego kalectwem i związanym z tym trudnym życiem.
Tagard marzy o postępie. Chce, aby wszyscy byli wolni i równi, a w osiągnięciu tego ma pomóc mu nauka i maszyny. Żeby osiągnąć swój cel, nie zawaha się przed niczym, będzie zdolny złamać prawa zarówno boskie, jak i ludzkie.
Muszę przyznać, że postać Tagarda bardzo mi się spodobała. Bez względu na to, jakie podejmował decyzje i co myślał, ja mu kibicowałam. Nawet wtedy, kiedy nie do końca zgadzałam się z jego wyborami. Został opisany tak wiarygodnie, że traktowałam go jak prawdziwą osobę, a nie bohatera powieści.
„Bóg Maszyna” doskonale oddaje nam psychikę głównego bohatera. Pokazuje to, jak pewne wybory kształtują nasze życie. Czasami jeden nieostrożny ruch zaważa na wszystkim. Czy nasze ideały zmienią się, kiedy wejdziemy do świata, który jest tak różny od tego, co znamy i w co wierzymy? I najważniejsze pytanie, czy w świecie pełnym intryg i walki o władzę, pozostaniemy sobą, czy też staniemy się kimś zupełnie innym?
Powieść ta co chwilę mnie zaskakiwała. Nie mogłam przerwać czytania, ponieważ musiałam zobaczyć co będzie dalej. Często też nie dowierzałam w to, co się stało. Tak wiele zaskoczeń, jednak dobrze wytłumaczonych fabularnie, spotyka się w książkach niezmiernie rzadko. Zwłaszcza u debiutantów.
Książka Joanny W. Gajzler „Bóg Maszyna” mnie zachwyciła! Polecam ją każdemu, kto lubi temat dylematów moralnych i tego, jak podejmowane decyzje wpływają na czyjeś życie. Jest to powieść kompletna, w której niczego bym nie zmieniła. Jeśli pojawi się kolejna część, to kupię ją w ciemno. Przeczytajcie koniecznie!