Słyszałam opowieści, że ludzie wybierają książki z polecenia znajomych, czytają książki jednego autora/autorki lub wybranego nurtu literackiego... Ja jestem chodzącym chaosem - robię to, co oni i... zaskakująco często wybieram książki, bo:
- okładka była fajna (cykl "Kłamca" skradł tak moje serce),
- lubię dane wydawnictwo,
- tytuł mnie zaintrygował,
- pomyślałam, że będzie się działo...
lub jak w tym przypadku - będzie ostro, soczyście i obrazoburczo.
Sama okładka przyciąga wzrok. Litery B, H, S i O intrygują... potem dostrzegamy cały tytuł. Czarno-białe zdjęcie (z dodatkiem bieli i czerwieni) autorstwa Bubusławy Górny wywołuje masę emocji - lekki chichot, zadumę, oburzenie (szczególnie przy prezerwatywie i cierniowej koronie). Ale świetnie współgra z tytułem - jest jego graficzną prezentacją.
Autor w kilku słowach wprowadza nas w swój świat - opowiada o swojej fascynacji muzyką i słowem, dziękuje recenzentom, bliskim za pomoc i wsparcie przy realizacji tego projektu. Ale przede wszystkim ostrzega nas, przed tym co możemy znaleźć w jego publikacji. Że nasze uczucia religijne lub patriotyczne mogą zostać urażone. Może kogoś to odstraszyło od czytania... Ja jednak należę do tych osób, które lubią poznać i wyrobić sobie własne zdanie o książce.
A sama publikacja zaczyna się od śmierci narratora przy porannym piciu kawy. A potem... Spokojnie, nie ma fontann krwi, za to pojawia się strumień myśli. Myśli, które autor wyciąga jak iluzjonista powiązane szarfy z kapelusza. Każda inna, a jednak coś je łączy... W pierwszej kolejności pojawia się ciężarna córka, uczucie zdziwienia, że uległa zmianie - dorosła, jej ciało nosi małego człowieka, a przecież to kiedyś ją ojciec-narrator nosił i dbał o nią. Pojawia się żona - narrator przeskakuje do pierwszego spotkania, przypomina sobie pierwsze relacje z dziewczynami, młodymi kobietami. Ukazuje nam swoje myśli na temat pierwszych doznań seksualnych i żądz. Jego myśli biegną dalej, strona po stronie ukazując nam wewnętrzny monolog, strumień myśli, który każdy (albo prawie każdy ma w głowie).
Moje odczucia po przeczytaniu książki są ambiwalentne. Choć nie przepadam za tak nagromadzonymi w publikacjach czyimiś rozważaniami, to tu dałam się w to wciągnąć. Zawsze wydawało mi się, że to kobiety tak przeskakują z tematu na temat w swej głowie - myślą o tym co zrobić do jedzenia, by skończyć na wymienia opon w samochodzie. Tu mężczyzna zaprosił mnie do swej głowy i okazało się, że jest tam też bogato... od myśli, uczuć i rozważań. Pewnym rozczarowaniem była pewna "poprawność" w przedstawieniu tych "kontrowersyjnych" tematów jakimi miały być Bóg, honor, seks i ojczyzna. Może nie liczyłam na obraz a'la Christian Grey, ale na odrobinę pikanterii tak. Mało też było dla mnie Śląska, choć na plus jest pojawienie się slunskiej godki. Za to nawiązania muzyczne mnie urzekły - odświeżyłam sobie stare i nowsze hity.
Samą publikację oceniam na 6/10, gdyż brakło mi tego kopa, po którym nie mogłabym się podnieść, a który zmusiłby mnie do przeanalizowania poruszanych przez autora tematów.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl