„Miałem wrażenie, że jest dla mnie wprost stworzona. Jakby Bóg postawił ją na mojej drodze i powiedział: „To kobieta specjalnie dla Ciebie”. Patrzyłem na iskierki w jej oczach, kiedy śpiewała ze mną w aucie i miałem wrażenie, że to dopiero przedsmak tego, co tak naprawdę w sobie skrywa”.
Pióro autorki jest mi doskonale znane z serii mafijnej, którą bardzo lubię, więc tym bardziej byłam ciekawa, jak wypadnie w historii z motywem ochroniarza. Na początku muszę zaznaczyć, że zupełnie nie tego się spodziewałam, ale to tylko dodatkowy plus tej historii, bo autorka nie poszła schematem romansu pomiędzy klientką a ochroniarzem, ale ostatecznie rozwinęło się to w niezwykle wciągającą i ciekawą opowieść.
Gdybym miała określić, co tak naprawdę najbardziej podobało mi się w tej książce, to byłoby to drugie dno. Autorka pięknie pokazała, jak łatwo jest ocenić innego człowieka, na podstawie tego, jak wygląda, czy jak się zachowuje w towarzystwie, co tak naprawdę daje nam tylko obraz tego, jak dana osoba chce, byśmy ją odebrali, a dopiero po głębszym poznaniu na wierzch zaczynają wychodzić cechy, które definiują nas jako człowieka.
Nie ma co ukrywać, że Lidia nie była bohaterką, którą można polubić od pierwszej chwili. Wiele jej zachowań, odzywek czy nawet przemyśleń strasznie działało mi na nerwy, jednak nie bez powodu mówi się, by nie oceniać człowieka po okładce. Dlaczego taka była? Tego musicie dowiedzieć się sami, jednak z pewnością można powiedzieć, że każdy zasługuję na to, by nas do siebie przekonać, ponieważ pierwsze wrażenie może być mylne.
Postać Szymona, nazywanego Cichym intrygowała mnie od samego początku. Wycofany, z pobłażaniem znosił zachowanie szefowej, a tak naprawdę w głowie miał plan, jaki pragnie wykonać, by zdobyć coś, na czym mu bardzo zależy.
Nie od dziś jednak wiadomo, że każdy plan ma jakiś słaby punkt. Tu, tym słabym punktem okaże się Lidia, która swoim zbyt wczesnym powrotem do domu ściągnie na siebie spore kłopoty..
Z początku porównywałam tę książkę do poprzednich autorki, jednak już po chwili zauważyłam, że nie warto tego robić, ponieważ „Bodyguard. Wbrew zasadom” to powieść zupełnie inna. Bardziej tajemnicza, erotyczna, pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Czy ma jakąś wadę? Owszem! Była zdecydowanie zbyt krótka.
Ada Tulińska z pewnością pisze bardzo dobrze. W jej tekstach czuć lekkość, emocje, a całą książkę czyta się błyskawicznie. Historia Cichego i Lidii dostarczyła mi wielu wrażeń, i tak jak wspominałam, pomimo że początek nastawił mnie do bohaterki mało przychylnie, z każdą kolejną stroną uczucie to zacierało się, i pozostała mi już tylko czyta przyjemność czytania!
Cieszę się, że miałam przyjemność objąć tę historię patronatem medialnym i z niecierpliwością czekam na kolejne książki autorki, w tym na książkę „W ciemnościach”, która ukaże się w sierpniu.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić was do poznania tej historii, a naprawdę warto to zrobić! Wiele wrażeń gwarantowanych! Z całego serca POLECAM!