W tej bardzo inspirującej książce profesor z Harvardu szczerze pisze o blaskach i cieniach ekonomii jako nauki. Z jednej strony, dzięki szerokiemu stosowaniu modeli matematycznych i wyrafinowanych technik statystycznych, ekonomia jest najbardziej rozwiniętą metodologicznie nauką społeczną,. Poza tym uderza bogactwo modeli i teorii ekonomicznych. Z drugiej strony ekonomiści z arogancją odnoszą się do przedstawicieli innych nauk społecznych: uważają, że wszystkie rozumy pojedli. Mają też czasami bardzo wąskie spojrzenie na rzeczywistość, na przykład twierdząc, że urynkowienie, deregulacja, decentralizacja, minimalna rola państwa zawsze i wszędzie są najlepsze.
Sporo pisze Rodrik o modelach, które definiuje jako „abstrakcyjne, na ogół matematyczne schematy, za pomocą których ekonomiści próbują zrozumieć świat”, dostrzegając ich słabe i mocne strony. Z jednej strony proste modele tworzone przez ekonomistów „są absolutnie niezbędne dla zrozumienia, jak działa społeczeństwo. Ich prostota, formalizm i brak zainteresowania wieloma elementami rzeczywistości stanowią wielkie zalety.” Z drugiej strony różne konteksty – poszczególne rynki, kraje, okresy historyczne itd. – wymagają różnych modeli. Tu właśnie ekonomiści mają kłopoty, często rezygnują z bogactwa modeli stworzonych z myślą o wielkiej liczbie konkretnych sytuacji – na rzecz poszukiwania jedynego, uniwersalnego modelu. Są to próby skazane na niepowodzenie: „Nawet w fizyce można się sprzeczać, czy istnieje wiele uniwersalnych praw rządzących obserwowanymi zjawiskami, jak jednak wielokrotnie podkreślałem, w ekonomii jest inaczej. W ekonomii kontekst jest wszystkim.” Niestety, wielu ekonomistów zdaje się nie przyjmować tego do wiadomości...
Bardzo ciekawe są opowieści Rodrika z czasów, gdy pomagał rządom krajów rozwijających się w tworzeniu ich programów gospodarczych. Wtedy to, w ogniu dyskusji, nauczył się, że nie ma jednego modelu dla wszystkich krajów, wszystko zależy od kontekstu i dostępnych danych. Takie diagnostyczne podejście nie zakłada: „że dany model pozostanie odpowiedni dla kraju w przyszłości. Gdy zmienią się warunki, może zostać zastąpiony przez inny.” No właśnie, ale wielu ekonomistów o tym zapomina...
Ciekawie pisze Rodrik o kryzysie z 2008 r. Jego przyczyną według niego był fundamentalizm rynkowy: „Ekonomiści i ci, którzy ich słuchali, nadmiernie zaufali swoim preferowanym modelom: uwierzyli, że rynki są wydajne, innowacje finansowe pozwalają polepszyć stosunek zysków do ryzyka, samoregulacja to najlepsza regulacja, a interwencja państwa jest nieskuteczna i przynosi szkody. Zapomnieli o innych modelach.” No właśnie, no właśnie.
Tłumaczenie jest słabe, mówi się na przykład o 'laborystycznej teorii wartości', w języku polskim powszechnie przyjętym określeniem jest 'teoria wartości opartej na pracy'; podobnych kwiatków można znaleźć więcej.
Gdy Rodrik usiłuje tłumaczyć teorie ekonomiczne np. neoklasyczną bez użycia matematyki, jest mniej przekonujący. Niemniej to z pewnością bardzo inspirująca książka.