Seria Black Bird Academy zachwyciła mnie dosłownie wszystkim. Autorka stworzyła niesamowicie fascynujący świat pełen przeróżnych mniej lub bardziej przerażających istot. Wykreowała wspaniałe postacie, z którymi najnormalniej w świecie zżyłam się choć potrafili czasem podnieść mi ciśnienie. Zadbała o to by fabuła przykuła mnie do książki (zupełnie jak krzesło prawdy, Leaf) i nie pozwoliła, chociażby na odrobinę nudy. Tu nieustannie coś się dzieje, a każdy rozdział kończy się w taki sposób, że nie można powstrzymać się by nie przeczytać kolejnego.
🐦⬛
„… To uzależnia, Leaf. Uzależniacie się od siebie wzajemnie. Ty jesteś jego narkotykiem, a on twoim. Zapewniam cię, że to nie skończy się dobrze, gdy pochłoniesz ostatnią cząstkę jego duszy”.
🐦⬛
W drugiej części trylogii dostajemy zdecydowanie więcej dynamicznych walk z mrocznymi istotami, które czają się dosłownie wszędzie i rzucają na naszych bohaterów niczym wygłodniałe lwy. Ale to jeszcze nie wszystko, co ich czeka. Co roku w Londynie odbywają się zawody łowców demonów, a w tegorocznych jako reprezentanci Black Bird Academy mają wziąć udział Leaf, Falco, Craine i Zero. I tak jak dla chłopaków nie jest to niczym nadzwyczajnym tak dla Leaf to jej być albo nie być. Te zawody są bowiem testem, który ma zdecydować o jej dalszym losie. Czy te pół roku w akademii i wiedza, którą otrzymała wystarczą by wygrała i zdobyła zaufanie egzorcystów?
Oczywiście nic nie może być zbyt proste… Totalny chaos do turnieju wprowadza Gildia Złodziei Wspomnień. Falco traci pamięć, a raczej wyrwane zostają mu znaczne fragmenty wspomnień szczególnie te związane z Leaf…
Dziewczyna nie ma zamiaru jednak tak tego zostawić i wraz z Zero podąża tropem Gildii. To, jakie sekrety przy tym odkryje całkowicie nią wstrząsną…
Jakie jeszcze niebezpieczeństwa czyhają na Leaf? Co wspólnego z lordami demonów ma rodzina Falco? Co planuje Lore?
🐦⬛
„Bój się światła“ pod względem dynamiki akcji przebija pierwszy tom, ale…
Choć czytało mi się tę część szalenie dobrze to zabrakło mi tu mojego ulubieńca, czyli Lore. Od kiedy rozdzielili się z Leaf każde poszło w swoją stronę. A tak bardzo lubiłam ich słowne przekomarzanki. To nie tak, że Lore zniknął całkowicie. Nie. Oczywiście ma jeszcze wiele do powiedzenia i jeszcze nieraz zatrzęsie światem egzorcystów w posadach, ale dla mnie było go zdecydowanie za mało.
Sytuację ratował Crain, który był dużym zaskoczeniem. Rekompensował mi brak Lore. Polubiłam typa, jego charakter i poczucie humoru. Jego osoba wprowadzała odrobinę luzu do całej tej napiętej sytuacji, w jakiej tkwili.
🐦⬛
„… Co mam ci powiedzieć, żebyś ze mną poszła? Że cię kocham, Leaf? Kocham cię. Chcesz, żebym uratował świat? Uratuję! Chcesz, żebym go obrócił w pył? Zostanie po nim tylko popiół.
– Zrobię dla ciebie wszystko, tylko chodź ze mną".
🐦⬛
Wciągająca, zachwycająca, idealnie wyważona seria, która w moich oczach jest doskonała. Tu nie ma się do czego przyczepić. Mroczny świat, do którego zaprosiła mnie Stella Tack pochłonął mnie całkowicie. Okrył czarną mgłą, pieszcząc zmysły i pobudzający wyobraźnię, która szalała, nie dając się okiełznać. Za każdym razem, kiedy otwierałam książkę żyłam tylko tą historią. Nic poza nią nie miało znaczenia…
🐦⬛
Uwielbiam tę serię i już nie mogę doczekać się trzeciego finałowego tomu. W głowie mam jeszcze tyle pytań, które czekają na odpowiedzi. 🥰 Polecam