Biuro przesyłek niedoręczonych recenzja

Dziś chcę Wam polecić piękną, świąteczną książkę

Tak, ja, która nie lubi świątecznych książek, opowiadań, historii, a nawet samych świąt chcę Wam polecić piękną, ŚWIĄTECZNĄ, romantyczną książkę, którą wysłuchałam w jeden dzień i żałowałam, że się tak szybko skończyła. Mowa tu oczywiście o "Biurze przesyłek niedoręczonych" Nataszy Sochy.

Uwielbiam twórczość autorki i bardzo się ucieszyłam, gdy szukając przyjemnego lekkiego audiobooka trafiłam właśnie na ten.

Sama książka została wydana w 2016 r., ale dokładnie 15.12.2023 r. Empik Go udostępnił audiobooka i bardzo dobrze, bo bardzo przyjemnie się go słuchało. Umilił mi cały dzień przed świętami i dodał świątecznej energii, bo właśnie wtedy podczas słuchania zrobiłam dwa świąteczne stroiki na drzwi. Chyba jednak ta cała magia świąteczna istnieje.

O czym jest "Biuro przesyłek niedoręczonych"? O nadziei, że wszystko może się zmienić, że można naprawić to co się kiedyś popsuło, obojętnie czy ma się naście lat, czy jest się dorosłym. Jest też o tym, że warto wierzyć w marzenia, wierzyć w świąteczną magię i w moc miłości.

Zuzanna zaczyna swoją nową pracę w biurze przesyłek i paczek niedoręczonych, czyli takich, które z jakiegoś powodu nigdy nie trafiły do adresata, a to ktoś źle wpisał adres, nie wpisał wcale adresu albo po prostu osoba do której została wysłana przesyłka już nie żyje lub zmieniła miejsce zamieszkania. Z czasem zaczyna ją interesować ta praca coraz bardziej, na tyle, że postanawia złamać niepisany zakaz i przeczytać listy. Jednak wybrane przez nią listy nie są takie zwyczajne. Trafiają one do biura przesyłek niedoręczonych raz w roku, dokładnie przed świętami od 38 lat. Po przeczytaniu wszystkich tych listów Zuzanna postanawia, że odnajdzie te osoby i pomoże im się w końcu spotkać, bo wierzy, że ciągle na siebie czekają.

Tak, to była piękna historia, jak niektórzy pewnie powiedzą z przewidywalnym, szczęśliwym zakończeniem, ale uważam, że potrzebne są takie książki od czasu do czasu żeby się po prostu nad nimi rozpływać. Ja tak właśnie miałam. Czułam jakie będzie zakończenie, ale i tak słuchałam do końca, bo jakoś tak przepełniało mnie to szczęściem. I serio w tamtym czasie po prostu potrzebowałam takiej książki. Oczywiście potwierdza to też tą świąteczną magię, w którą niektórzy wierzą. Ja też w nią wierzę, choć nie przyznaję się do tego głośno.

Czuję, że w przyszłym roku będę szukała kolejnej takiej historii na święta.

Jeżeli potrzebujecie lekkiej książki, niekoniecznie świątecznej, ale równie pięknej, to polecam właśnie książki Nataszy Sochy.