"Nie widujemy się teraz tak często jak kiedyś... Jako bracia mamy lepsze i gorsze dni, sami rozumiecie."
(książę Harry, 1 października 2019)
Rodzina królewska zazwyczaj budzi skrajne emocje i odczucia- jedni ją kochają, drudzy szczerze jej nienawidzą.
Ja należę do tej pierwszej grupy i ci, którzy znają mnie osobiście wiedzą, jak wielką fanką tej rodziny jestem- szczególnie nieżyjącej księżnej Diany i jej syna księcia Harry'ego. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo te dwie postacie są kontrowersyjne i to one zazwyczaj są obarczane za większość kłopotów rodziny królewskiej. Ale czy na pewno tylko one są winne?
Mam wrażenie, że autor tej pozycji pomimo swojego statusu na dworze królewskim (jest kronikarzem rodziny i konsultantem serialu "The Crown"), nie jest zbyt obiektywny w swej ocenie, zarówno samych postaci jak i wydarzeń, w których biorą one udział (chyba że to kwestia tłumaczenia, wtedy to inna para kaloszy), i co ważniejsze nie wskazuje tutaj jednoznacznej przyczyny rozłamu w rodzinie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to bardziej złożony problem, każda ze stron ma swoje racje, każdą z nich swe poczynania motywuje dobrem rodziny (swojej własnej, nie "Firmy"), i dla nas zwykłych obserwatorów, prawdziwe motywy (o ile ten rozłam naprawdę jest faktem) zostaną na zawsze w sferze domysłów.
W rozdziałach poświęconym relacjom między braćmi autor (w moim odczuciu) zdecydowanie staje po stronie starszego z braci- przyszłego króla- stawiając równocześnie Harry’ego na przegranej pozycji, i stara się udowodnić, że wszystko jest winą tylkom jednego z nich, nie mając nic do zarzucenia drugiemu, przy okazji stawiając go w idealnym świetle. Czy jest to zabieg celowy, by Harry został odebrany jako pałacowy błazen? Niejednokrotnie odniosłam takie wrażenie, z resztą nawet mogę się z tym zgodzić, bo reputację jednego trzeba chronić za wszelką cenę jako następcę, a drugi w ostateczności mógł wziąć na siebie winę i być powodem do śmiechu, odwracając tym samym uwagę od głównego zainteresowanego.
Jak to bywa w każdej rodzinie, zdarzają się niedomówienia niesnaski i nieporozumienia, ale czasami trudno przejść nad tym do porządku dziennego, i w tym miejscu doskonale rozumiem postawę Harry'ego, a zarzuty o rasizm rodziny w stosunku do Megan i małego Archiego popieram- nie mają one prawa bytu.
"Bitwa braci..." nie jest jednak książką dotyczącą tylko książąt i ich relacji. Autor dość dokładnie przybliża życiorysy także innych postaci- nie są to jednak typowe biografie z suchymi danymi i milionem dat, które za chwilę zapomnimy, przez co książkę czyta się naprawdę przyjemnie.
Autor pisze o małżeństwach, zarówno o Diany i Karola, jak i małżeństwach książąt, przytacza anegdoty z ich dzieciństwa i wczesnej młodości, opowiada o służbie wojskowej i pierwszych miłościach, o aferach i skandalach, które w tej rodzinie zdarzają się nad wyraz często- w tym miejscu mam także na myśli księcia Andrzeja i jego aferki oraz ciemne powiązania ;) Dokumentując to wszystko zdjęciami i (dość) zabawnymi i ironicznymi karykaturami.
Pomimo moich zastrzeżeń co do obiektywności autora, bardzo się cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce. Dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, zweryfikowałam wyobrażenia o życiu na królewskim dworze, jednak nadal czuję pewnego rodzaju niedosyt, co do prawdziwych motywów "megxitu".
Bardzo ciekawa pozycja dla osób, które mało interesują się rodziną Windsorów, dla bardziej "wciągniętych" przewidywalna i niewnosząca tak naprawdę niczego nowego.
Czy polecam?
Tak, książka przybliży kilka sylwetek członków rodziny, ale nie odpowie na pytanie o źródło rozpadu i konfliktu w rodzinie, tak szumnie zapowiedzianym w tytule.