Na wstępie muszę, bo się uduszę, podkreślić, że w moim odczuciu znakomita „Godzina czarów” Małgosi Starosty, to przede wszystkim hołd złożony książkom i pochwała pasji czytania. Przy okazji, co w tym kontekście raczej nie powinno dziwić, to także opowieść o mocy zawartej w słowie, która powinna trafić w ręce każdego, kto potrzebuje poczuć chociaż odrobinkę magii w swoim życiu.
A o czym, że...
Jak na bibliofilkę przystało, jedenastoletnia Nina, nie dosyć, że sporo czyta, to jeszcze fantazjuje o zamieszkaniu w ogromnej bibliotece i niesamowitych przygodach, podobnych do tych jakie przeżywają bohaterowie jej ukochanych powieści. Ile osób na świecie może pochwalić się tym, że ich niewinne chciejstwa się ziściły? Zapewne niewiele, ale najważniejsze, że wśród nich znajduje się nasza Nina. Ni z tego ni z owego, dziewczynka przeprowadza się bowiem do odziedziczonego niespodziewanie przez rodziców Hebanowego Dworku, w którym znajduje się (ta wymarzona!) ogromna biblioteka. Przytrafia się jej także upragniona przygoda, która przychodzi do niej – cóż za zaskoczenie! - wraz z pewną tajemniczą książką, w której brakuje kilku istotnych stron…
Brzmi czarownie? Dobrze przeczuwacie. Bo to nie tylko opowieść o rodzinnych tajemnicach i niesnaskach, o nauce przyjaźni i skomplikowanych siostrzanych relacjach, ale także o starym dworze zbudowanym w mitycznym miejscu mocy, nadchodzącym wielkimi krokami Halloween, kocie, który najwyraźniej wie więcej niż ludzie i tragedii, która łączy i dzieli zarazem dwa różne światy oraz zaklęciu, które nie chce zostać zapomniane.
„Godzina czarów” pełna jest łagodnej, wewnętrznej dramaturgii, doskonale przemawiającej do dziecięcej wyobraźni. Zarazem to ten typ literatury, która jest interesująca także dla dorosłych, bo nie dość, że rozbudza ducha przygody i zawiera w sobie spory ładunek ciepła, to jeszcze angażuje nas w dobrze znany nam konflikt i przypomina, że można na pewne sprawy spojrzeć z innej perspektywy odskorupieć, odkostnieć, oddorośleć wręcz - w dobrym tego słowa znaczeniu. Warto również podkreślić, że Starosta wyczarowała bohaterów, którzy, nawet jeśli nie jest nam z nimi szczególnie po drodze, dają się lubić. Pozwoliła także na to by bystra jedenastolatka utarła nosa dorosłym - z wyczuciem oddała więc dzieciom sprawczość i sprawiła, że młody czytelnik czuje się w jej historii traktowany poważnie. A to trudna, przez co niosąca z sobą sporą wartość dla odbiorcy, sztuka.
Nie da się ukryć, że przeprowadzka Niny, jej wędrówki po dworku, tropienie rodzinnych sekretów i poszukiwanie zaginionych stron książki, to dopiero wstęp do tęgiej przygody. Takie nasączone suspensem i przyprószone lekkim dreszczykiem zaproszenie do świata, pozostającego dla nas wciąż zagadką. Bo będzie druga część, prawda? Opowieści nie kończy się przecież takim fantastycznym zwrotem akcji, który zostawia czytelnika z większą ilością znaków zapytania niż odpowiedzi! Ja zdecydowanie czuję niedosyt i chcę jak najszybciej wrócić do Hebanowego Dworku i odkryć wszystkie jego tajemnice!
Kiedy jedenastoletnia Nina, marząca o wielkich przygodach wielbicielka książek, przeprowadza się wraz z rodziną do odziedziczonego po ciotce Hebanowego Dworku, odkrywa, że leżący w Miasteczku dworek ...
Kiedy jedenastoletnia Nina, marząca o wielkich przygodach wielbicielka książek, przeprowadza się wraz z rodziną do odziedziczonego po ciotce Hebanowego Dworku, odkrywa, że leżący w Miasteczku dworek ...
Godzina czarów Małgorzaty Starosty to niezwykle magiczna i fascynująca opowieść. Halloween, przygoda, pilnie strzeżona tajemnica i pewna legenda... Warto zauważyć, że to debiut autorki w kategorii dz...
@zkotemczytane
Pozostałe recenzje @alicya.projekt
Szczodruszka!
Pojęcie czasu nawet nam dorosłym sprawia kłopot. Z jednej strony potrafimy odmierzać go poprzez obserwację cyklicznych zjawisk, a z drugiej, gdy zaczniemy się nad jego i...
@ObrazekGdy zapada noc, w gęstym mroku majaczy zawodząca żałośnie postać Białej Damy, przechadzającej się samotnie po zamkowym dziedzińcu. O dreszcze przyprawia daleki...