Agentka porwała mnie w niebezpieczną podróż w czasy drugiej wojny światowej. Nie pozwoliła na chwilę wytchnienia, pokazała, że zawód bibliotekarza nie zawsze ograniczał się do pracy z książką i z czytelnikami. Książka dała wiarę, że zawód, który wykonuję od ponad 26 lat, jest bardzo ważny. Dała też nadzieję na lepsze jutro...
Agentkę napisał amerykański pisarz Alan Hlad, który debiutował powieścią Długi lot do domu. Na naszym rynku ukazała się również druga powieść autora, zatytułowana: Światło nad ciemnościami. Ze skrzydełka książki za wiele o autorze się nie dowiemy. Wiadomo, że porzucił pracę w korporacji na rzecz pisania książek. Jest członkiem Historical Novel Society, Literary Cleveland oraz Akron Writer’s Group. Jest mieszkańcem niewielkiego stanu Ohio w Stanach Zjednoczonych, gdzie wiedzie swoje życie wraz ze swoją rodziną.
Bardzo podoba mi się okładka książki. Kobieta przemierza korytarz biblioteki, a po obu jej stronach widać regały, na których znajduje się wiele książek. Zarys kobiety odwróconej do obiektywu aparatu jest bardzo wyraźny, a ona idzie bardzo pewnym krokiem przed siebie. Biblioteka jest nieco rozmyta, regały niewyraźne. Gdyby podkręcić ostrość, zapewne zaprezentowałaby się w przepięknej krasie.
Dlaczego powieść tak bardzo mi się spodobała? Oczywiście pewnie ze względu na to, że główną bohaterką jest bibliotekarka, Maria Alves. Jednak nie spodziewałem się, że czynności, jakie wykonywała na co dzień w swej pracy bibliotekarskiej, mogą zapisać się w historii drugiej wojny światowej. W tym miejscu warto od razu dodać, że Alan Hlad stworzył fikcyjne postaci, jednak cała historia w dużej mierze jest jak najbardziej prawdziwa i miała miejsce podczas lat 40. ubiegłego stulecia. Dokładnie w czasie, gdy japońskie zaatakowały amerykańskie bazy na Pacyfiku, a dokładniej Perl Harbor. Atak ten spowodował, że Amerykanie przystąpili do ogólnoświatowego konfliktu. Można powiedzieć, że akcja powieści jest wynikiem tego, co stało się 7 grudnia 1941 roku.
Kilka słów o głównej bohaterce Marii. Pracuje ona Nowojorskiej Bibliotece Publicznej i zajmuje się pracą w dziale mikrofotografii. Jej praca polegała na fotografowaniu książek, artykułów, tak by przetrwały dla przyszłych pokoleń. Zabezpieczała je przed zniszczeniem. W tamtych czasach było to bardzo popularne i bardzo ważne w pracy w bibliotekach. Bibliotekarze fotografowali wszelkie papierowe wydawnictwa, związane z działalnością faszystowskich Niemiec. Nieoczekiwanie jej współpracownik Roy otrzymuje szansę niebezpiecznej pracy w Międzynarodowym Komitecie do spraw Nabywania Zagranicznych Publikacji. Miałby to robić w jednym z krajów europejskich, które pozostały neutralne podczas konfliktu zbrojnego. Maria zazdrości mu tej szansy. Sama chciałaby być na miejscu Roya, a najlepiej wyjechać razem z nim, ale nie miała żadnych szans na wyjazd, ponieważ nie ukończyła żadnej z uczelni Ivy League. Kobieta nie poddaje się i robi wszystko, by dostać tę rolę.
Co uczyni, by jej marzenia się ziściły? Co doprowadzi ją Lizbony i jak niebezpieczna czeka na nią misja? Kogo pozna? W kim będzie miała przyjaciela, w kim wroga? W co się dodatkowo wplącze?
Dodatkowo muszę przytoczyć dwa cytaty z powieści, które bardzo mi się podobały i dotyczą pracy bibliotekarza.
...Nie potrafię sobie wyobrazić, że nie pracuję w otoczeniu książek.
i coś, co jest aktualne nawet w dzisiejszych czasach:
Jeśli musisz utrzymać się z pensji bibliotekarki, liczysz każdego centa...
Powieść dostarczyła mi wiele wrażeń. Wzruszyła, zaciekawiła prawdziwą historią, podniosła na duchu, dała przykład, że bibliotekarz może czynić wiele dobrego, choć czasem, jak w przypadku Marii, niebezpiecznego. To powieść, którą powinien przeczytać każdy bibliotekarz. Choć myślę również, że ta historia spodoba się wielu czytelnikom.
Recenzja książki powstała dzięki Skarpie Warszawskiej. Serdecznie dziękuję za egzemplarz.