Od chwili premiery powieści Albina Perca minęło już trochę czasu, jednak książka ta czekała na mojej półce na swoją kolej. Z jednej strony obowiązki skutecznie odciągały moją uwagę, a z drugiej - mój wewnętrzny głos mówił, żebym chwilę odczekała, nim przeczytam tę powieść. Jak się ostatecznie okazało, słusznie wybrałam czas oczekiwania. Czy Bezdech ćmy to tytuł, który mnie urzekł? Na to pytanie odpowiem w tej opinii.
Myślę, że w przypadku tego tytułu zarysowanie fabuły nie jest łatwe. Choć historia skupia się zasadniczo w dużej mierze na dwóch bohaterach i ich przeżyciach, to ważne role mają do odegrania tutaj i inne postacie, które - co ważne - w większy lub mniejszy sposób wpływają na obecne życie głównych postaci. Mauro, czyli chłopiec z ogromnym jak na niego doświadczeniem życiowym oraz Fridrich – grabarz, który tego właśnie chłopca uratował, jednocześnie wyciszając swoje wyrzuty sumienia. To właśnie dookoła nich toczy się cała akcja i to oni stanowią najważniejszy element powieści.
Autor za pomocą tej dwójki postanowił ukazać sens życia. Może brzmi to dla niektórych dość niespotykanie, a jednocześnie okrutnie filozoficznie i do bólu sztampowo, lecz ja pozostaję pod dużym wrażeniem umiejętności pisarskich Albina Perca i tego, w jak prosty sposób ukazał kruchość i prawdziwość życia ludzkiego.
Mauro, czyli jeden z głównych bohaterów bardzo przypadł mi do gustu. Jego ciekawość życia wywołała uśmiech na mojej twarzy i choć chłopiec ten zdążył już w swoim krótkim życiu przeżyć naprawdę smutne rzeczy, to gdzieś w środku czułam dużą radość z tego, że mimo wszystko potrafi on czerpać z życia i nie boi się zadawać trudnych pytań swojemu opiekunowi. Oczywiście, o samym Fridrichu również należy wspomnieć - postać grabarza została przedstawiona w sposób bardzo dobry i ciekawy, dzięki czemu w pewnym momencie poczułam z nim taką nić porozumienia. Cieszę się również, że w ich kontekście autor pokusił się o szersze przedstawienie ich życiowych historii - dzięki temu zrozumiałam, dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej, a jednocześnie poczułam jeszcze większy smutek. Czy to, co piszę, ma sens? Nie wiem, ale mam taką nadzieję.
Pióro Albina Perca bardzo przypadło mi do gustu i chociaż z początku nie miałam pojęcia, w którą stronę zmierzać będzie ta historia (szczerze mówiąc, w mojej głowie uroiło się przekonanie, że to coś z pogranicza fantastyki/sci-fi, nie wiem czemu), to jednak z ciekawością w nią wkroczyłam i dałam się jej oczarować. Jaki sens ma życie, skoro i tak się skończy? Czy warto robić wielkie rzeczy, skoro na końcu i tak nie będą one miały sensu? No cóż, ja po skończeniu tej historii już znalazłam odpowiedzi na te pytania – Wy po poznaniu tego tytułu również je odnajdziecie.
Bezdech ćmy uważam za naprawdę ciekawą pozycję, którą czyta się z rosnącym zaintrygowaniem i zaangażowaniem. Nie jest to absolutnie nic w klimatach fantastycznych – to historia o życiu, które trwa i które chcąc nie chcąc każde z nas musi przejść. Bardzo polubiłam tę pozycję i mam nadzieję, że jeżeli lubicie literaturę piękną, opierającą się właśnie na motywie życia i jego sensu, sięgniecie po ten właśnie tytuł.