"Żywi ludzie mają całą paletę odcieni, a historia jest gmatwaniną przyczyn i skutków, wszystko jest względne i ostatecznie, to, co zostaje pojedynczemu człowiekowi jako punkt odniesienia, to jego własne sumienie...".
Czy wiecie o tym, że klucza nie wolno nikomu oddawać? Można go natomiast zwyczajnie powierzyć. Stwierdzenie to można analogicznie odnieść do treści książki Małgorzaty Lutowskiej. Pisarka bowiem powierza swoim czytelnikom historię protestantów na Dolnym Śląsku. Powierza, nie oddaje, bowiem każdy z nas winien opiekować się tą spuścizną, by nie zaginęła w odmętach historii.
Małgorzata Lutowska urodziła się w Cieplicach, jest przewodniczką sudecką, pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego. Ukończyła Akademię Rolniczą we Wrocławiu i Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autorka obecnie mieszka w Gerlic, do tej pory wydała trzy książki. Zadebiutowała dziełem pt. "Dla siebie znalezioną ścieżką", które zostało uhonorowane nagrodą Marszałka Województwa Dolnośląskiego za powieść o tematyce związanej z Dolnym Śląskiem.
Krzysztof po przejściu na emeryturę postanawia odwiedzić rodzinne strony, czyli Dolny Śląsk. Bohater zatrzymuje się w Jeleniej Górze, w domu przyjaciela. Jego podróż to wędrówka po miejscach, które odkrywał wraz z niezapomnianą młodzieńczą miłością - Ilse. Krzysztof zwiedza wiele miejsc, a równolegle z jego podróżami, czytelnik staje się niemym świadkiem zamierzchłych czasów - poznaje ludzi i miejsca, które wpłynęły na współczesny kształt tego regionu.
"Powierzony klucz. Opowieść o niezwykłych losach protestantów na Dolnym Śląsku" to podobnie jak inna książka Małgorzaty Lutowskiej pt. "Dla siebie znalezioną ścieżką", zbeletryzowany przewodnik. Tym razem jednak autorka pokusiła się o nakreślenie historii losów protestantów w tej części Polski. Ludzi, którzy niewątpliwie mają swój wielki udział w dorobku tego regionu. Autorka w dość przystępny sposób przedstawia historię tych ziem począwszy od Marcina Lutra aż do czasów nam współczesnych. Wraz z Krzysztofem poznajemy mnóstwo ciekawych postaci - filozofa Jakub Böhma, architekta Gottharda Langhansa - twórcę Bramy Brandenburskiej, czy chociażby pastora Gottloba, który został zabity przez piorun prawiąc kazanie na ambonie. Te i wiele innych postaci, a także miejsc przewija się przez całą książkę, ukazując jak wielki wpływ mieli protestanci na historię, nie tylko tą lokalną. Małgorzata Lutowska przemyca do opisywanych przez siebie historii mnóstwo anegdot i interesujących informacji, odkrywa takie miejsca jak Karpacz, Legnicę, Bolesławiec czy Świdnicę. Pokazuje, jak wspaniałe było budownictwo protestantów, czyli budowle sakralne, które możemy podziwiać do dzisiaj. Książka ta to z pewnością świetne dzieło promujące cały jeleniogórski region. Po jej lekturze bowiem aż chce się jechać w ten zakątek Polski i zobaczyć te wszystkie miejsca na żywo, a do tego poznaje się mało znaną, szerszemu gronu czytelników historię. Z pewnością dzieło to nie jest przeładowane nadmiarem informacji, dat i nazwisk, bowiem czyta się je płynnie i z zainteresowaniem.
Powieść Małgorzaty Lutowskiej składa się z dwóch płaszczyzn – ukazującej historię protestantów oraz ukazującej sentymentalną wędrówkę Krzysztofa, który pragnie odnaleźć echa lat swojej młodości. Czasu, gdy poznał miłość swojego życia i ją stracił. I nie można w tym przypadku powiedzieć, że równowaga pomiędzy tymi dwoma płaszczyznami została zachowana, bowiem to właśnie historia wiedzie prym w książce, zrzucając wątek obyczajowy na dalszy plan. I muszę przyznać, że liczyłam na nieco większą ilość samej historii głównego bohatera. Tymczasem warstwa ta została ograniczona do niezbędnego minimum, na rzecz poznania kart dziejów protestantów na Dolnym Śląsku. Cały czas zastanawiam się również, czy zakończenie wędrówki Krzysztofa nie było zbyt przesłodzone. Wolałabym chyba aby pewne sprawy zostały w sferze wspomnień, czasami bowiem nie warto wracać do przeszłości.
Pewien wątek książki w postaci przedmiotu kłótni Krzysztofa i Ilse, który na zawsze rozdzielił bohaterów, wzbudził we mnie sporą dozę refleksji. Dyskusja na temat różnicy pomiędzy wojennymi zwycięzcami, a przegranymi oraz na temat traktowania ludności niemieckiej (która de facto umożliwiła Hitlerowi dojście do władzy), jako ofiar późniejszych bombardowań alianckich, wykreowała we mnie szerokie spektrum przemyśleń. To temat, który wzbudza skrajne uczucia i jest w stanie poróżnić nawet dwie, najbardziej kochające się osoby.
"Powierzony klucz" to z pewnością książka dla miłośników mało znanej historii, którzy lubią zbeletryzowaną formę przekazywania takiej wiedzy. Jeśli więc macie ochotę otrzymać klucz do tajemnic protestantyzmu - zachęcam do lektury.