Na niewielkim osiedlu w Mikołowie mieszka sobie jedenastoletnia Basia, dziewczynka pełna energii i szalonych pomysłów, które nie zawsze okazują się "strzałem w dziesiątkę" i ściągają na dziewczynkę niemałe kłopoty. Basia urwiska przyjaźni się z Anią Porządną, całkowitym swoim przeciwieństwem, jednak nie stanowi to problemu w ich codziennych relacjach i przyjaciółki idealnie się uzupełniają. Dziewczynki przeżywają wspólnie wiele szalonych i (czasami) niebezpiecznych przygód. Basia je uwielbia, a Ania stara się by choć część szalonych pomysłów Basi została tylko w jej głowie.
Dziewczynki chodzą razem do klasy, razem się uczą i razem spędzają wspólny czas...
Przyznaję, że nie spodziewałam się, że ta skromna i niewielka książeczka dedykowana młodzieży (i to tej młodszej) przeniesie mnie w czasie i przywoła ciepłe myśli i wspomnienia o ludziach, których już od lat nie widziałam bądź nie przebywają oni w moim życiu na co dzień, i spotykamy się tylko w wyjątkowych sytuacjach. Obudzi tęsknotę i wywoła falę wzruszenia, ale i ciepła, które otuliło mnie na cały kolejny dzień...
"Basia Urwiska" to zbiór kilkunastu krótkich opowiadań podzielonych na dwie części. W pierwszej z nich poznajemy dwie dziewczynki, oddane sobie przyjaciółki, które dzielnie wspierają się w najtrudniejszych momentach, zawsze stają w swojej obronie i dzielą ze sobą wszystkie smutki i radości. Opowiadania te oparte są na autentycznych wydarzeniach i w większości dzieją się w prawdziwych miejscach, choć niektóre z nich dziś już nie istnieją, bądź zostały przekształcone w obiekty o innym przeznaczeniu.
Druga część to opowiadania zatytułowane "Na Starej", które Ania Porządna napisała na podstawie wspomnień swojego taty. Tak jak w części pierwszej- miejsca, postaci i wydarzenia są autentyczne i z tego co wyczytałam we wprowadzeniu do tej książki, są one szczególnie bliskie autorce- są częścią historii jej rodziny. A krótka przedwigilijna piosenka o myszce, wciąż jest obecna w domu autorki 23 grudnia każdego roku.
Przeczytanie książki zajęło mi dosłownie kilka minut, ale wrażenia po lekturze towarzyszą mi aż do teraz, i choć jest to książka kierowana do młodszego czytelnika, zmusza ona do refleksji i niesie w sobie wiele ważnych przesłań. Autorka pod płaszczykiem wielkich przygód porusza kilka istotnych tematów i mam tutaj na myśli przemoc (fizyczną i psychiczną) wśród rówieśników, wpływ (z pozoru) niewinnego kłamstwa na rozwój sytuacji i przez to trudność z jej rozwiązaniem, itp. Z drugiej strony i co w moim odczuciu najważniejsze książka ta staje się świetnym "punktem zaczepnym" do wielu ciekawych rozmów z dorastającymi dziećmi, przy okazji pozwalając nam dorosłym, przenieść się w czasy swojego dzieciństwa i wspomnień z nim związanych...
"Basia Urwiska" napisana przystępnym i barwnym językiem, nie powinna przysporzyć kłopotów z jej zrozumieniem, nawet tym trochę młodszym dzieciom, które dopiero zaczynają przygodę z literaturą dla młodzieży.
Krótkie opowiadania, i ich wyraźne rozdzielenie pozwalają podzielić całość na jeszcze mniejsze części, dzięki czemu dziecko nie poczuje znużenia, bo lekturę można przerwać niemal w każdym dogodnym momencie.
Mnie osobiście brakowało koloru, bo cała książka utrzymana jest w konwekcji czarno-białej, ale to jest taki tylko mój malutki "zarzucik"- jeśli zaglądacie tu na blog- wiecie, w jaki sposób wykorzystuję kolory książeczki w codziennej terapii wzroku mojego syna. Tak poza tym nie mam się do czego przyczepić.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, może zaskoczyć, bo akcja potrafi się obrócić o 180 stopni w przeciągu sekundy i to w najmniej spodziewanym momencie, przy okazji mając swój niezwykły urok i wyjątkowy klimat, który otula czytelnika (nawet tego starszego) niezwykłym ciepłem w okolicach serca.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Każdy młodszy czytelnik i ten trochę starszy znajdzie tu coś dla siebie. A dorosły wróci wspomnieniami do beztroskich lat swojego dzieciństwa, przypomni sobie, jak to "kiedyś było" i nawiąże nić porozumienia ze swoją pociechą, opowiadając jej, jak to się żyło bez komputera i telefonu ;)