Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę czytać pojedynczych tomów książek z danej serii, bo czekanie na kolejne części doprowadza mnie do szału. Tak też postanowiłam w związku z serią Kolory Miłości - Kathryn Taylor. Najpierw zakupiłam część pierwszą, którą tylko przejrzałam i czekałam grzecznie na wydanie dalszych części. Na Targach Książki w Krakowie zdobyłam nawet wpis do swojego egzemplarza od autorki i przez to niecierpliwiłam się coraz bardziej. Gdy na dniach otrzymałam od wydawnictwa Akurat drugą część… nie mogłam się oprzeć i musiałam przeczytać dwie części od razu.
„Barwy miłości”, to pierwsza część serii Kolory Miłości. Poznajemy w niej historię młodej, niewinnej dziewczyny, która wyjeżdża do Londynu na praktyki studenckie. Grace Lawson – nasza bohaterka pochodzi z Chicago, jest marzycielką i ma bardzo wyidealizowaną wizję tego jak będzie wyglądało jej życie. Już na lotnisku wpada jednak na swojego nowego szefa i popełnia ogromne faux pas myśląc, że Jonathan Huntington przyjechał, by osobiście odebrać ją z podróży. On jednak odbiera swojego przyjaciela i partnera biznesowego z Japonii, którego swoją drogą strasznie nie polubiłam. I tutaj zaczyna się cała zabawa…
Zbieg okoliczności sprawia, że Grace i Jonathan od razu czują między sobą iskry, ale słodka i niewinna dziewczyna nie ma pojęcia, że jej nowy szef kryje mroczne tajemnice, które dla takiej młodej osoby są nie do pojęcia. Jak zapewne domyślacie się Jonathan w końcu wprowadza Grace w świat rozkoszy, ale nie chce wiązać się na stałe i ma do tego pewien powód.
Co z tego wyniknie? O tym dowiecie się czytając „Barwy miłości”, oraz drugą część „Barwi miłości czerwień”.
Tak jak myślałam… pierwsza część kończy się w takim momencie, że zapewne dostałabym palpitacji serca z myślą, że muszę czekać z czytaniem na drugą. Na szczęście pochłonęłam obie części na raz i ze spokojem mogę stwierdzić, że poczekam cierpliwie na ostatni tom serii. Trudno tutaj nie doszukiwać się porównań do słynnego Greya czy Crossa, ale ten rodzaj literatury rządzi się swoimi prawami. Styl pani Taylor jest zdecydowanie lepszy niż E.L. James, ale to zapewne także zasługa bardzo dobrego tłumaczenia. Treść wciąga i czyta się ją z zapartym tchem i jeśli pierwsza część nieco mi się z początku dłużyła, to w drugiej od razu wpadamy w wir akcji i to bardzo mi się podobało.
W „Barwach miłości czerwień” Jonathan pokazuje nam swoje inne oblicze i daje Grace nadzieje, ale nic proste i łatwe nie będzie. Jego dziwne interesy i znajomości rzucą cień na kiełkujący związek tych dwojga i oboje będą musieli zmierzyć się z przeciwnościami losu, wrogami i demonami przeszłości Jonathana. Brzmi stereotypowo, ale uwierzcie mi, że tę historię czyta się z zapartym tchem.
Postacie drugoplanowe są też barwnym tłem dla romansu Grace z Jonathanem, i bardzo fajnie uzupełniają akcję, która nie skupia się jedynie na scenach erotycznych. Mamy tu przyjaźnie, więzy rodzinne, a to dodaje lekkości i sprawia, że czytanie daje nam po prostu przyjemność. Krótki oddech, by za chwilę znowu wejść w świat rozkoszy z głównymi bohaterami.
Dla mnie, to kawał naprawdę świetnej literatury dla miłośniczek tego typu książek i pozycja obowiązkowa dla fanek powieści erotycznych. Jest w tej powieści coś innego, świeżego co sprawi, że kolejne strony pochłaniamy błyskawicznie. Uczucie jakie rodzi się między bohaterami jest intensywne i nagłe i oboje nie potrafią do końca sobie z tym poradzić. Naiwność Grace i bezwzględność Jonathana, to mieszanka wybuchowa, więc emocji Wam tutaj nie zabraknie. Autorka bardzo dobrze opisuje też sceny seksu, z wyczuciem i delikatnością, więc i bardziej pruderyjne czytelniczki powinny sięgnąć po tę książkę bez obawy, że się zgorszą.
Cóż mogę dodać? Pokochaliście Christiana Greya, Gideona Crossa, Gabriela Emersona? Pokochacie i Jonathana Huntingtona.
Serdecznie polecam!
Za możliwość przeczytania przedpremierowego egzemplarza dziękuję wydawnictwu Akurat.
Barwy miłości – 8 kwietnia 2015
Barwy miłości czerwień – premiera 17 lutego 2016