Sześciu mężczyzn pochodzących z Afryki grało w kule pod pomnikiem Flauberta.
Już w pierwszym zdaniu Barnes oddaje obojętność rodzinnego miasta wobec Flauberta: on nie cierpiał jego mieszczańskości, ono odpłaciło mu się tym samym za jego antymieszczańskość. Mimo to doczekał się w nim pomnika. Barnes liczy pomniki Flauberta we Francji: poza tym w Rouen dwa inne - w nie najlepszym stanie, bo z betonu - stoją w Trouville i Barentin. To i tak wiele, bo Flaubert chciał się rozpłynąć, nie zostawić po sobie żadnych śladów. Stało się wg jego życzenia - nawet na miejscu domu, w którym spędził całe życie, dziś stoi gorzelnia. Barnes tropi wytrwale wszelkie ślady, a tam, gdzie brak jest dowodów, fabularyzuje wydarzenia i - bardzo dociekliwie i wnikliwie - je interpretuje. Jednak nie sam: w tej roli występuje w powieści Geoffrey Braithwaite - angielski lekarz, starszy pan, wdowiec, którego postać Flauberta od lat fascynuje, a który Rouen zobaczył po raz pierwszy jako żołnierz w trakcie inwazji w 1944.
Ze wszystkiego, z czym miał styczność Flaubert, niewiele przetrwało. Umarł, z grubsza biorąc, ledwie sto lat temu, a pozostał po nim jedynie papier. Papier, myśli, zdania, metafory, wypracowana proza, którą można zamienić w dźwięki. Tego własnie pragnął. (s.10-11)
Barnes świetnie wie, że pomniki we Francji to rzecz nietrwała: wystarczy, że któremuś z kolejnych burmistrzów coś się w nich nie spodoba. Ale prawdziwi entuzjaści i fani, jak Braithwaite, potrzebują nie pomników, a relikwii, poszukują więc wszystkiego, co miało z osobą idola styczność. Jednym z takich artefaktów jest opisana w Prostocie serca wypchana papuga, którą Braithwaite widzi w dwóch miejscach - w ratuszu i w muzeum Rouen - i pragnie dociec prawdy: która z nich jest autentyczna? Papuga jest rodzajem symbolu, metafory, która pokazuje, czy możemy dociec prawdy o tym, kim był, co naprawdę myślał inny człowiek. Zwłaszcza taki, który - jak Flaubert - cały życie się ukrywał i maskował.
"Artysta musi postępować tak, by potomność sądziła, że nie istniał". Dla zakonnika śmierć niszczy ciało i wyzwala ducha; dla artysty śmierć niszczy osobowość i wyzwala dzieło. (s. 118)
Próbę uchwycenia osobowości, sposobu myślenia drugiego człowieka, zwłaszcza z przeszłości, porównuje do studniówkowego żartu, kiedy studenci wpuścili pośród tańczących kwiczące, natarte tłuszczem prosię, które próbowano bezskutecznie pochwycić: Wygląda na to, że przeszłość zachowuje się zawsze jak prosię. (s.15)
Książka ta to ewidentnie rodzaj biografii przyjaciela, choć Barnes nie mógł Flauberta poznać osobiście - zna go tylko za pośrednictwem pisemnych źródeł. Ale wytrwale stara się bronić Francuza - zgodnie zresztą ze zdaniem z listu Flauberta, które jako motto otwiera tę powieść-esej: Kiedy piszesz biografię przyjaciela, musisz to robić tak, jakbyś za niego brał odwet. Jest za co brać odwet: Gustaw Flaubert mimo sukcesu literackiego, umarł w biedzie i zapomnieniu.
Może to zaleta przyjaźni z ludźmi, którzy już nie żyją: twoje uczucia wobec nich nigdy nie stygną. (s.25)
W gruncie rzeczy Barnes rzeczywiście stara się bronić Flauberta przed najrozmaitszymi zarzutami, którzy formułowali wobec niego krytycy i biografowie. Robi to ofiarnie i umiejętnie, a czytelnik poznaje osobowość bohatera we wszystkich jej sprzecznościach. Stara się przedstawić jego racje i motywacje działania w romansach z kobietami, dziwną zażyłość z przyjaciółmi, rozwiązłość w podróży po Egipcie, szczególną wrażliwość i inteligencję. Tłumaczy jego niekonsekwencje w powieściach (np. różne kolory oczu pani Bovary), a nawet występuje w roli adwokata w zaaranżowanym na kartach jednego z rozdziałów powieści procesie, odpierając zarzuty krytyki, że Flaubert:
- nienawidził ludzkości
- nienawidził demokracji
- nie wierzył w postęp (na jego obronę wystarczy wskazać wiek dwudziesty - komentuje autor)
- nie dość interesował się polityką
- był przeciwnikiem Komuny
- nie był patriotą
- nie angażował się w życie - żył w wieży z kości słoniowej
- był pesymistą
- nie przekazuje żadnych pozytywnych wartości
- był sadystą
- w jego powieściach zarzyna się zwierzęta
- był brutalny wobec kobiet
- wierzył w Piękno
- styl był jego obsesją
- nie wierzył, by sztuka miała cele społeczne.
Fikcyjny bohater Barnesa - Braithwaite - tym więcej ceni Flauberta, że jego własna żona zdradzała go i popełniła samobójstwo. On o tym wiedział, że go zdradza (Nigdy nie przyszło mi do głowy, że moja żona jest doskonała. Kochałem ją, ale nie oszukiwałem sam siebie, s.103). Wybaczał jej, bo ją kochał i ponieważ wiedział, że miłość, drugi człowiek - to żywioł. A, jak napisał Flaubert w 1853 roku po burzy gradowej, która zniszczyła w całym Rouen inspekty: Ludzie zbyt łatwo przyjmują, że słońce jest po to, by rosła kapusta.(s.231)
Notatki >> Alfred le Poittevin, Maxim du Campe, Ernest Chevalier, Louis Bouilhet, Auguste de Villiers de L’Isle-Adam; Caroline Commanville: Souvenirs intimes; Anthony Powell: A Dance to the Music of Time; Philip James Bailey: Festus; du Camp: Souvenirs litteraires, Mouriac: Pamiętnik życia wewnętrznego; Les Soirees de Medan, Dictionnaire des idées reçues; Przypadki Idziego Blasa; Housman (literatura)
George Frederic Watts (malarz), Pelopidas i Epaminondas,